Nie mógł przestać się uśmiechać od czasu, kiedy Louis po wyjściu z domu złączył ich dłonie, splatając ze sobą palce. I wiedział, że szatyn również ma z tym trudności, nieudolnie próbując schować twarz w owiniętym wokół szyi szaliku.
Wiedział też, że ich przyjaciele zareagują dość entuzjastycznie, ale na pewno nie spodziewał się, że Perrie z głośnym piskiem rzuci się na nich, prawie przewracając ich dwójkę na ziemię. Na szczęście Louis temu zapobiegł, przytrzymując ich w pionie.
- No wreszcie, głąby. - skomentowała z szerokim uśmiechem, klepiąc ich po policzkach. - Oby do końca życia razem.
Starał się nie myśleć, że jego szczęście pęknie jak bańka mydlana, jeśli Louis podejmie decyzję o powrocie do domu. Dlatego odwdzięczył ten wesoły uśmiech dziewczyny, podchodząc do reszty przyjaciół, którzy ich wyściskali, gratulując i życząc szczęścia.
Jak na razie prawdopodobnie nie mógł być szczęśliwszy.
Ale potem szatyn stanął tuż za nim, owijając go ramionami.
I okazało się, że jednak mógł.
To był dobry dzień, nawet jeśli prawie zasnął na matematyce, a potem dostał dwóję z historii. Najważniejsze, że nie była to jedynka, więc nie musiał przejmować się poprawą.
- Mam coś dla Ciebie.
Uniósł wzrok z nad swojego telefonu, lokując go w stojącym w nogach łóżka szatynie.
- Urodziny mam dopiero za trzy dni. - przypomniał.
- To nie jest prezent urodzinowy. - zaprzeczył.
- Więc z jakiej to okazji?
- Bez okazji. - wzruszył ramionami.
- Okej.. co to takiego? - zaciekawił się, podnosząc do siadu.
- Kupiłem to już jakiś czas temu. - poinformował niepewnie, siadając obok z jedną ręką schowaną za plecami. - Nie wiem czy Ci się spodoba, jeśli nie to w porządku, ale..
- Loouuuis. - jęknął, zniecierpliwiony. - Pokaż, co tam masz.
- Ale nie złość się na mnie, jeśli to okaże się przesadą, okej?
- Okej. - przytaknął.
- Więc.. któregoś dnia przechodziłem obok jednego sklepu i zobaczyłem tam coś, co przyciągnęło moją uwagę na tyle, że to kupiłem. Oczywiście z myślą o Tobie.
- I.. co to jest?
Szatyn zagryzł wargę, wyciągając zza pleców dłoń w której trzymał..
- Majtki? - parsknął.
A dokładniej dwie pary majtek. Jedne białe, na pierwszy rzut oka zwyczajne, drugie czarne.
Koronkowe.
Prześwitujące.
Z kokardką.
I sporymi wycięciami na pośladkach.
- Oh. - sapnął, orientując się, że to nie były męskie majtki. - Kupiłeś mi majtki. - wymamrotał. - Damskie majtki.
Louis kiwnął niepewnie głową.
Paliły go policzki, kiedy przejął oba materiały, przyglądając się im uważniej. Były.. ładne. Te białe w dodatku naprawdę przyjemne w dotyku, ale i tak zmarszczył nos, nie będąc pewny czy byłyby wygodne. I czy byłby w stanie wcisnąć w nie swój tyłek i.. resztę.
CZYTASZ
Promises
FanfictionNa obrzeżach Atlanty życie wbrew pozorom płynie spokojnie, więc i to należące do Harry'ego Stylesa jest raczej monotonne. Do czasu. A dokładniej do momentu, kiedy w jego domu pojawia się niejaki Louis Tomlinson, dziewiętnastolatek z wymiany z Mich...