26.

6.5K 439 1.1K
                                    

Następnego dnia postanowili pójść do szkoły, ale tylko po to, by porozmawiać z dyrektorem. Oczywiście nie było żadnych większych problemów z wcześniejszym powrotem Louisa do domu. Nie w sytuacji, kiedy ciotka chłopaka była tak poważnie chora, ale jego egoistyczna strona, której wcześniej nie poznał liczyła, że jednak nie pójdzie tak łatwo i chłopak będzie musiał przebukować swój bilet na inny dzień. Dzień, który dałby im więcej czasu razem, ale tak się nie stało i choć rozpadał się wewnętrznie z każdą kolejną minutą przybliżającą ich do rozstania, musiał z tym żyć.

Zayn już czekał przy bramie, gdy wyszli z budynku, od razu kierując się w jego stronę. W nocy, kiedy wędrował opuszkami palców po wytatuowanym przedramieniu szatyna w jego głowie zrodził się pewien pomysł, który mieli wprowadzić w życie właśnie teraz. Louis na początku nie był co do tego przekonany. W końcu mieli ruszyć dalej, ale on chciał mieć coś, co byłoby potwierdzeniem, że ktoś taki jak szatyn naprawdę był w jego życiu. Chciał mieć małą cząstkę chłopaka na sobie, nie przejmując się, że kiedyś będzie musiał wytłumaczyć swojemu przyszłemu chłopakowi co tak właściwie oznacza. A do zrealizowania tego pomysłu potrzebowali pomocy mulata, który świetnie się spisał załatwiając im wizytę w studiu tatuażu oddalonym od placówki jakieś trzy przecznice, które pokonali w zupełnej ciszy.

- Gotowy?

Spojrzał na siedzącego obok Louisa, który nawet na chwilę, gdy tatuażysta tłumaczył im jak obsługiwać się maszynką nie puścił jego dłoni.

Kiwnął w potwierdzeniu głową, siadając na wskazanym przez właściciela miejscu, podciągając spodnie i zsuwając skarpetkę, by chłopak miał jak najlepszy dostęp do jego kostki obok której miał powstać ten niewielki tatuaż.

- Spróbuj się nie ruszać. - poinstruował mężczyzna o imieniu Shane, dezynfekując wskazane przez niego miejsce. - Inaczej to się nie uda.

Przytaknął, wpatrując się w Louisa, który wsłuchiwał się w ostatnie instrukcje dotyczące tatuowania za nim przystawił maszynkę do jego skóry.

To był jego pierwszy tatuaż, dlatego w pierwszym momencie skrzywił się, zaciskając palce na nadgarstku siedzącego obok Zayna. Ten w odpowiedzi posłał mu mały, dodający otuchy uśmiech.

- Dobrze Ci idzie. - pochwalił Shane, uważnie przyglądając się pracy chłopaka. - Teraz w bok.

Nie mógł się nie uśmiechnąć, kiedy Louis z wysuniętym czubkiem języka skupiał się na nie spieprzeniu tego, co robił. On co prawda nie szczególnie martwił się tym jak to będzie wyglądało. Wiedział, że literka będzie prawdopodobnie krzywa i ani trochę mu to nie przeszkadzało. Najważniejsze było dla niego to, że robił ją Louis.

- Chyba gotowe. - stwierdził, więc wyciągnął szyję, przyglądając się faktycznie nieco krzywej, ale jednocześnie pięknej literce L. - Mogło być gorzej.

- Podoba mi się. - oznajmił, schylając się po krótki pocałunek. - Teraz ja.

- Czekaj, najpierw muszę to zabezpieczyć. - zatrzymał go Shane, przecierając tatuaż, a następnie owijając kawałkiem foli. - Wiesz, jak o niego dbać?

- Tak. - potwierdził. - Louis mi mówił.

- W porządku, więc zamieńcie się miejscami. - polecił.

Stresował się, że nie wyjdzie to tak, jak chciał przez co trochę drżały mu dłonie. Musiał się uspokoić, jeśli nie chciał stworzyć przy kostce szatyna wielkiego kleksa zamiast pierwszej litery swojego imienia. Poszło mu to jednak zadziwiająco łatwo, kiedy Louis ujął jego dłoń, gładząc ją kciukiem, aż drżenie ustało, a on mógł zająć się tatuowaniem. Zadawał przy tym Shane'owi mnóstwo pytań, upewniając się czy robi to dobrze. Prawdopodobnie był irytujący, choć nikt nie powiedział tego głośno, a po chwili mógł już podziwiać krzywą, ale równie ładną jak i ta jego, literkę H.

PromisesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz