Rozdział 8

1.2K 39 58
                                    

W Strefie zapanował chaos. Wszyscy biegali, krzyczeli. Po prostu się bali.

Buldożercy - półmechaniczne stwory, wyglądem przypominające pająka, wielkości auta 8 - osobowego. Mieli po 8 metalowych nóg, a z tyłu wyrastał im ogon zakończony ostrą, grubą igłą. - atakowali Streferów jeden za drugim.

Nagle zobaczyłam jak jeden z nich łapie Bena za stope i zaciąga w zarośla. Usłyszałam tylko krzyki.
Patrzyłam ciągle w miejsce, w którym przed chwilą stał mój przyjaciel.
Newt objął mnie od tyłu

- Sonya... Musimy iść - powiedział chłopak i pociągnął mnie w stronę lasu.
Drogę zagrodził nam kolejny Buldożerca. Powoli wycofaliśmy się do tyłu. Gdy stwór przygotowywał się do skoku, przed nami pojawił się Alby z długim patykiem zakończonym ostrzem. Pewnie wziął z chatki w lesie.

- A-Alby? Co ty tutaj robisz? - zapytał Newt.

- Nie czas na wyjaśnienia - wykrzyczał przez zaciśnięte zęby Alby, siłując się ze stworem.
Buldożerca złapał paszczą koniec kija i zaczął go gryźć, sprawiając, że broń stawała się coraz krótsza i krótsza.
Czarnoskóry nie dawał mu rady.

- Alby! - krzyknął Newt, chcąc rzucić się przyjacielowi na pomoc. Odciągłam blondyna i powstrzymałam go. Chłopak chciał się wyrwać.

- W Labiryncie jest wyjście! D - DRESZCZ.. O-on.. - to były ostatnie słowa czarnoskórego.
Oboje patrzeliśmy zapłakani jak stwór skacze na Alby'iego. Widzieliśmy tył Buldożercy, delektującego się naszym przyjacielem.
Słychać było tylko krzyki.
Wtuliłam się w klatkę piersiową Newta.

- Sonya... Spokojnie... - chłopak pogłaskał mnie po włosach i odciągnął od siebie ruchem, że musimy uciekać.

Buldożercy taranowali wszystko co tylko napotkali na swojej drodze.
Biegliśmy w stronę chatki przywódców w lesie.
Po drodze wpadliśmy na Minho i Thomasa.

- O boże! Nic wam nie jest? - zapytał się Minho, pełen adrenaliny.

- Alby... on... on... - wyksztusiłam przez łzy.

- Uratował nas, płacąc za to życiem... - dokończył Newt.
Popatrzyłam się w jego brązowe oczy, które tylko mówiły 'Wszystko będzie dobrze'.

Zobaczyłam, że chłopakom zaszkliły się oczy. Przytuliłam ich szybko i wszyscy ruszyliśmy w stronę chatki.
Gdy dobiegliśmy na miejsce ogarnęła nas totalna bezradność. Chatka stała w płomieniach.

- Minho! Nie! - wykrzyczał Thomas, gdy ten wbiegł do chatki.
Po chwili azjata wyszedł cały czarny i zakaszlany, jednak niósł cztery kije z ostrzem na końcu.

- Łapcie - wyksztusił Minho, rzucając nam broń. - Przyda się.

- Stary! Czy ty kompletnie postratałeś myśli?! - krzyknął Newt
Thomas się nie odezwał, tylko mocno przytulił azjatę.

- Purwa, myślałem, że już po tobie! - w końcu powiedział.

Minho odwzajemnił uścisk.

- Mam pewien pomysł - odezwałam się nagle - Kiedy ostatnio przyjechało pudło z żywnością?

- Wczoraj? - odpowiedział zdziwiony blondyn.

- To znaczy, że nadal tam jest i nie odjechało. - powiedziałam niepewnie - Więc...

- Możemy tam pobiec i się tam ukryć - dokończył za mnie Minho.
Kiwnęłam porozumiawawczo głową i ruszyliśmy w stronę nowej kryjówki.

Musieliśmy przebiec przez środek Strefy, co było praktycznie niewykonalne, ponieważ wszędzie roiło się od Buldożerców.
Niestety po drodze widzieliśmy jak stwory atakują i zabijają Adama, George'a, Raphaela i... Chucka?
Nie, chwila!
Chuck z ledwością podniósł głowę i pomachał ręką. Był ranny, nie mogliśmy go tak zostawić.

Still Together | Więzień Labiryntu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz