Rozdział 21

310 14 2
                                    

Minho padł na kolana, a reszta dobiegła do niego i stanęła za nim. Wszyscy patrzyli jak sterowiec się oddala, aż na końcu całkowicie stracili go z oczu.

- Cholera! - azjata walnął pięścią w ziemię. - Cholera! Cholera! Cholera! - chłopak uderzał nią tak mocno, że na jego ręce pojawiła się krew.

- Minho przestań! - krzyknęła Brenda.
Chłopak posłuchał się brunetki i spojrzał  na Newta, który stał o resztkach swoich sił.
Azjata od dłuższego czasu nie zwracał na niego uwagi. Był za bardzo pochłonięty ucieczką. I w tym momencie zdał sobie sprawę jak bardzo tego żałował, ponieważ od razu zorientował się co mu dolega.
Właśnie tracił kolejna ważną mu osobę, z którą od dawna nie zamienił ani słowa.

Obrócił się znowu i popatrzył na  rozciągający się przed nim krajobraz.
Po policzku popłynęła mu łza.
Brenda podeszła do niego, przykucnęła i złapała go za ramię.

- Minho, uratujemy go. Obiecuję. - powiedziała cicho, dodając mu otuchy.

Chłopak się nie odezwał. Po chwili podniósł głowę do góry, popatrzył się na przejrzyste niebo i zamknął oczy, biorąc duży wdech.

- Uratujemy.

                                      *

Po chwili odpoczynku, który spędzili w całkowitej ciszy, wszyscy zebrali się w miejscu, w którym nie było poparzenców. Przynajmniej mieli taką nadzieję.

- Musimy obmyśleć plan - zaczął stanowczo Minho, po dojściu do siebie.

- No tak, ale jak mamy odbić Arisa. To wydaje się nie wykonalne... - powiedziała Harriet.

- Wszystko jest wykonalne. - odpowiedział jej azjata. Był bardzo zdeterminowany.

- Myślę, że najlepszą opcją byłoby wrócenie do miasta i wziąć więcej potrzebnych rzeczy. - wtrąciła się Brenda - Może też wpadnie nam coś do głowy, gdy popatrzymy co mamy do dyspozycji. A poza tym nie wspomniałam wam o jednej zajebistej rzeczy w naszym hangarze.

- Jakiej rzeczy? - zaciekawiła się Sonya.

- Zobaczysz ୧| ͡ᵔ ﹏ ͡ᵔ |୨ (xd)

- No okej... - po chwili blondynka spojrzała się na skulonego brata w rogu pomieszczenia. Zmarszczyła brwi. Koszmarnie się o niego martwiła. - A co z Newtem?
Chłopak wbił w nią swój wzrok. Nie miał ochoty na pogawędki o nim.

- Myślę, że uda nam się stworzyć jakieś nosza z rzeczy jakie tu są. - stwierdziła Brenda.

Thomas zaczął rozglądać się po pomieszczeniu.
- W takim razie idę czegoś po...

- Nie. - przerwał mu zachrypnięty głos.

- Co? - zdziwił się brunet.

- Mówię nie. - blondyn podniósł głowę i jeszcze raz spojrzał się na nich wszystkich. Ku im oczom pokazała się ponownie twarz pełna żył, z podkrążonymi, czarnymi oczami. Brenda, Harriet i Jorge dopiero teraz uświadomili sobie naprawdę, z czym zmaga się chłopak i jak to się skończy - Nigdzie się stąd nie ruszam.

- O co chodzi? Newt to nie są żarty. - zmartwił się Thomas. Sonya tylko popatrzyła się na blondyna ze smutnym wzrokiem.

- Będę was tylko spowalniał. I tak umre, więc co to za różnica.

- Newt! - zirytowała się Sonya. Jednak do jej oczu napłynęły łzy.

Chłopak uśmiechnął się smutno.

-  Nic nie jest przesądzone! Uda nam się znaleźć lekarstwo. - Sonya nie przestawała -  DRESZCZ na pewno coś ma. Skoro oni stworzyli tą jebana chorobę, to muszą mieć na nią coś, co może jej zapobiec!

Still Together | Więzień Labiryntu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz