Rozdział 1

2.8K 78 35
                                    

Podbiegłam, kuśtykając do Newta i reszty grupy.
- Jak to 'w Strefie'? Co to są za mury? - pytałam przerażona.
Wciąż nie mogłam uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. W końcu nie budzisz się codziennie i nie widzisz wokół siebie murowanych ścian. Zaczął mi się przyspieszać oddech. Czułam jakby ktoś zabrał mi tlen.

To tylko sen! To tylko sen. Wdech i wydech, wdech i wydech.

- Spokojnie... Pamiętaj o oddychaniu! - odezwał się jeden z chłopaków - Nie chcemy żebyś umarła pierwszego dnia! Newt oprowadzi cię po Strefie. A właśnie, tak mówimy na to miejsce. -  powiedział czarnoskóry chłopak - Jestem Alby. A to jest Minho, Thomas, Winston i Chuck - przedstawił osoby, które najbardziej wystawały z tłumu. - Newt jest moim zastępcą.

- Siema Njubi - przywitał się azjata.

- Njubi? - spytałam zdezorientowana. Kolejne dziwne słowo.

- Tak nazywamy nowe osoby - odezwał się Thomas.

No nieźle - pomyślałam.

- Co to za mury ? - musiałam zadać to pytanie jeszcze raz, bo nie dostałam odpowiedzi na początku.

- To labirynt - wypowiedział się Chuck, całkiem swobodnie, jakby to było normalne.

- La...labirynt ? - spanikowałam - Wiecie chyba jak się stąd wydostać... prawda?! - miałam ochotę uciec stąd jak najdalej.

Nagle zaczęły się szepty. Grupka chłopaków zaczęła się naradzać

- Właśnie problem w tym, że nie umiemy znaleźć wyjścia. - po chwili odezwał blondyn, drapiąc się po karku.

- Że co?! - Do oczu zaczęły napływać mi łzy ze strachu - Ile już tu jesteście?

- 3 lata

Zakręciło mi się w głowie. Skoro siedzą tu tak długo i nie znaleźli wyjścia, to może go wcale nie ma ?

Jeszcze raz wdech, wydech Sonya... wdech i wydech - powtarzałam do siebie

- Wszystko na spokojnie. Rozumiem, że to może być dla ciebie szok. Dla każdego z nas początki były trudne. - próbował uspokoić mnie Newt. - To, że nic nie pamiętasz, to też jest normalne i wszyscy przez to przeszliśmy.

Po kilku godzinach oswojenia się z tym miejscem, chociaż szczerze mówiąc nie wiem ile minęło odkąd się tu dostałam, bo nie było tu w końcu zegara, byłam gotowa, aby je trochę lepiej poznać.
Nie miałam innego wyjścia. Pudło, którym przyjechałam nic nie dało, zarośla rosnące na murach, były zbyt krótkie.

- Hej, Net! - powiedziałam niepewnie do blondyna stojącego obok pudła.

- Newt - poprawił ją chłopak.

- O boże, przepraszam - zakłopotałam się, a na twarzy pojawiły mi się rumieńce.

- Luzik - zaśmiał się, po czym dodał - Co tam Świeża?

- Mógłbyś mnie oprowadzić po tym miejscu? Nie mam nic innego do roboty, a nie chce się nad sobą użalać wieki. Tym bardziej, że nie potrafiłam stąd uciec. - po chwili zamilkłam, bo zorientowałam się, że powiedziałam o kilka słów za dużo.

Płacz i łzy nigdy nie dają za dużo, nic nie zmieniają. Jedyne co trzeba robić to iść przed siebie.

- Próbowałaś stąd uciec? - Newt zaczął się ponownie śmiać. - Jak?

Zaczęłam mu wymieniać wszystkie opcje, których próbowałam, aby wydostać się ze Strefy.

- Bezskutecznie, jak zawsze - odparł - Co do oprowadzenia to z największą przyjemnością moja pani - zażartował - A właśnie, przypomniało ci się może twoje imię?

Still Together | Więzień Labiryntu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz