Rozdział 15

470 20 51
                                    


- Okej, ruszać się! - zawołała Brenda, budząc wszystkich dookoła.

- Która godzina? - Minho ziewnął, przecierając oczy. Nie spał zbyt dobrze. Nikt nie spał zbyt dobrze. W końcu spędzili noc na bardzo cienkich materacach, w dodatku na ziemi.

- Około 6 nad ranem - dziewczyna uśmiechnęła się i wyszła z pomieszczenia.
Wszyscy powoli zaczęli wstawać i ruszyli za Brendą.

- Boże, umieram z głodu - mruknął Thomas, głaszcząc swój brzuch.

- Macie szczęście, że mamy więcej zapasów. Częstujcie się. - mówiąc to, Brenda otworzyła metalowe drzwi do pokoju, w którym stał ogromny stół z jedzeniem. Po środku leżał talerz z sałatkami, dwa koszyki chleba, kurczak, kilka dzbanków wody.

- Mój Boże - oczy Arisa zabłysły - Chyba jesteśmy w raju... - i popędził w stronę jedzenia. Wszyscy poszli w jego ślady.

- Jak możemy ci się odwdzięczyć? - zapytał spokojnym tonem Newt, który jako jedyny został przed drzwiami. Widać było, że nie czuje się za dobrze.

- Nie musicie nic robić - dziewczyna posłała mu lekki uśmiech. - Ale będę chciała was o coś poprosić. Nie wiem tylko czy mogę wam ufać.

- Możesz. Zawsze - chłopak odwzajemnił uśmiech, który po chwili zniknął z jego twarzy i poszedł w kierunku reszty. Brenda odprowadziła go wzrokiem.

Newt usiadł na końcu stołu i zaczął wpatrywać się w kurczaka. Zupełnie nie miał apetytu, czego nikt nie zauważył. Każdy zajęty był jedzeniem i rozmawianiem.
Blondyn jednak nawet nie słuchał o czym tak gadają. Po prostu patrzył się w jeden punkt, myśląc o innych różnych rzeczach, które kłębiły mu się w głowie.
Zamyślenia przerwał mu krzyk.
Inni również go usłyszeli.
Chłopak jako pierwszy wyleciał biegiem z pomieszczenia prosto pod drzwi kwatery, w której się znajdowali. Stanął koło Brendy i Jorgego.
Reszta dobiegła tuż za nim.

- Czy ty to widzisz...? - dziewczyna powiedziała pół szeptem.

- Musimy zacząć działać - odezwał się Jorge, sięgając do pudła z bronią.

- Skąd ci poparzeńcy się tu wzięli? - zapytał z powagą Newt. Tak jakby w ogóle go to nie ruszyło.

- Nie mam pojęcia - odpowiedziała Brenda - Nigdy nie zapuszczali się w te strony... A tym bardziej jeśli mowa o wchodzeniu do miasta. Ich jest masa.

Faktycznie. Poparzeńców nie dało się zliczyć. Co chwilę biegały za tłumem ludzi, powodowały szkody. Gdzieś w tle można było dostrzec jakieś martwe dziecko, a wokół niego również grupkę chorych.

- To wygląda jakby ktoś ich tu przysłał... - powiedziała Brenda, wybierając jakąś broń. Wzięła do ręki karabin.

- Wiedzą, że tu jesteśmy. - Newt odszedł od bramy i również poszedł do pudła z pistoletami, granatami i innym rodzajem broni.

- Kto? - dopytał Jorge.

- DRESZCZ.

                                     *

- Jason! Gdzie położyłeś mój pendrive?! - wrzasnęła Ava, siedząc przy komputerze i pijąc kawę, rozglądając się przy tym za swoją zgubą.

- Mówiłem już! Położyłem na twoim biurku! - słychać było głos zza ściany. Po chwili mężczyzna wszedł do gabinetu. - A otwórz szufladę - powiedział z irytacją.

Kobieta posłusznie to zrobiła, po czym na jej twarzy pojawił się uśmiech pełen sarkazmu.

- To jest twój pendrive idioto.

Still Together | Więzień Labiryntu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz