- Okej, ruszać się! - zawołała Brenda, budząc wszystkich dookoła.- Która godzina? - Minho ziewnął, przecierając oczy. Nie spał zbyt dobrze. Nikt nie spał zbyt dobrze. W końcu spędzili noc na bardzo cienkich materacach, w dodatku na ziemi.
- Około 6 nad ranem - dziewczyna uśmiechnęła się i wyszła z pomieszczenia.
Wszyscy powoli zaczęli wstawać i ruszyli za Brendą.- Boże, umieram z głodu - mruknął Thomas, głaszcząc swój brzuch.
- Macie szczęście, że mamy więcej zapasów. Częstujcie się. - mówiąc to, Brenda otworzyła metalowe drzwi do pokoju, w którym stał ogromny stół z jedzeniem. Po środku leżał talerz z sałatkami, dwa koszyki chleba, kurczak, kilka dzbanków wody.
- Mój Boże - oczy Arisa zabłysły - Chyba jesteśmy w raju... - i popędził w stronę jedzenia. Wszyscy poszli w jego ślady.
- Jak możemy ci się odwdzięczyć? - zapytał spokojnym tonem Newt, który jako jedyny został przed drzwiami. Widać było, że nie czuje się za dobrze.
- Nie musicie nic robić - dziewczyna posłała mu lekki uśmiech. - Ale będę chciała was o coś poprosić. Nie wiem tylko czy mogę wam ufać.
- Możesz. Zawsze - chłopak odwzajemnił uśmiech, który po chwili zniknął z jego twarzy i poszedł w kierunku reszty. Brenda odprowadziła go wzrokiem.
Newt usiadł na końcu stołu i zaczął wpatrywać się w kurczaka. Zupełnie nie miał apetytu, czego nikt nie zauważył. Każdy zajęty był jedzeniem i rozmawianiem.
Blondyn jednak nawet nie słuchał o czym tak gadają. Po prostu patrzył się w jeden punkt, myśląc o innych różnych rzeczach, które kłębiły mu się w głowie.
Zamyślenia przerwał mu krzyk.
Inni również go usłyszeli.
Chłopak jako pierwszy wyleciał biegiem z pomieszczenia prosto pod drzwi kwatery, w której się znajdowali. Stanął koło Brendy i Jorgego.
Reszta dobiegła tuż za nim.- Czy ty to widzisz...? - dziewczyna powiedziała pół szeptem.
- Musimy zacząć działać - odezwał się Jorge, sięgając do pudła z bronią.
- Skąd ci poparzeńcy się tu wzięli? - zapytał z powagą Newt. Tak jakby w ogóle go to nie ruszyło.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziała Brenda - Nigdy nie zapuszczali się w te strony... A tym bardziej jeśli mowa o wchodzeniu do miasta. Ich jest masa.
Faktycznie. Poparzeńców nie dało się zliczyć. Co chwilę biegały za tłumem ludzi, powodowały szkody. Gdzieś w tle można było dostrzec jakieś martwe dziecko, a wokół niego również grupkę chorych.
- To wygląda jakby ktoś ich tu przysłał... - powiedziała Brenda, wybierając jakąś broń. Wzięła do ręki karabin.
- Wiedzą, że tu jesteśmy. - Newt odszedł od bramy i również poszedł do pudła z pistoletami, granatami i innym rodzajem broni.
- Kto? - dopytał Jorge.
- DRESZCZ.
*
- Jason! Gdzie położyłeś mój pendrive?! - wrzasnęła Ava, siedząc przy komputerze i pijąc kawę, rozglądając się przy tym za swoją zgubą.
- Mówiłem już! Położyłem na twoim biurku! - słychać było głos zza ściany. Po chwili mężczyzna wszedł do gabinetu. - A otwórz szufladę - powiedział z irytacją.
Kobieta posłusznie to zrobiła, po czym na jej twarzy pojawił się uśmiech pełen sarkazmu.
- To jest twój pendrive idioto.
CZYTASZ
Still Together | Więzień Labiryntu
FanficDziewczyna budzi się w pudle, nic nie pamiętając. W taki sposób trafia do Strefy, gdzie poznaje grupę przyjaciół. Razem próbują wydostać się z pułapki. Czy uda im się pokonać DRESZCZ? Czy dziewczyna odkryje, co tak naprawdę działo się przed dostanie...