Rozdział 23

328 12 8
                                    

(pójście sobie muzyczkę w tle (╥﹏╥))
Miłego czytania

Newt wyrywał się i szarpał. Zachowywał się jak dzikie zwierzę.
Nikogo nie rozpoznawał.

- Newt... - Sonya wciąż próbowała.
Nic. Chłopak nie reagował. - Newt, błagam... - dziewczynie spływały łzy po policzkach. - Proszę... - wyciągnęła rękę ku niemu i skuliła głowę.

- Jeśli tak bardzo chcesz się z nim przywitać, to proszę bardzo. - odezwała się Paige.
Kobieta znów pstryknęła palcami, a następnie strażnicy rozpięli mu ręce i łańcuch.
Blondyn upadł na twarz.

- Newt! - siostra do niego podbiegła. - Newt, nic ci..
Chłopak nagle spojrzał się na dziewczynę i rzucił się na nią.

Ava zaczęła się śmiać.

- NEWT! - Thomas krzyknął i pobiegł na ratunek przyjaciółce, to samo zrobił Minho.

Sonya próbowała odpychać brata, ale to nic nie dawało. W tej formie miał o wiele więcej siły.
W końcu Minho wziął kij i mocno uderzył nim blondyna. Ten odleciał z 2 metry dalej, jednak wciąż był przytomny i szykował się do kolejnego ataku.

- Przepraszam... - powiedział azjata smutnym głosem.
Gdy tylko chłopak się podniósł, Thomas chciał mu przeszkodzić, lecz uniemożliwił mu to rozkaz Avy.

- Przytrzymajcie ich. - odezwała się stanowczo kobieta. - Kiedy dołączą się do walki, już nie będzie tak zabawnie.

Na te słowa grupa strażników podbiegła do wszystkich oprócz Sonyi i chwyciła ich od tyłu za ręce, tak mocno, że nie mogli się w żaden sposób ruszyć.

Blondyn w dalszym ciągu powoli zbliżał się do dziewczyny.

- Newt... - mówiła Sonya - Newt, to ja, twoja siostra - wyszlochała. - Newt, BŁAGAM CIE.

Chłopak nie słuchał. Rzucił się ponownie w kierunku Sonyi.

Dziewczyna ciągle tylko do niego mówiła.
To jedyne co jej pozostało w tej sytuacji. Nie mogła nic zrobić. Nie miała przy sobie nic, czym mogłaby się obronić, oprócz pistoletu. Nawet gdyby miała, i tak by tego nie użyła. Nie dałaby rady. W życiu nie skrzywdziła by dla niej ważnej osoby. Nigdy...
W końcu jej brat powalił ją na ziemię.

NEWT! - krzyknęła całą sobą.

Blondyn zatrzymał się w bezruchu. Jego czarne jak otchłań oczy wpatrywały się w jej twarz.
Sonye przeszły dreszcze. Między nimi było maksymalnie czterdzieści centymetrów.

Dziewczyna położyła delikatnie dłoń na jego policzku i uśmiechnęła się lekko.
Oczy Newta nagle przybrały jego dawny kolor. Był sobą, był dawnym sobą. Mimo, że to była tylko chwila.

- Sony... Ja.. przepraszam - po policzku spłynęła mu łza, potem kolejna, i kolejna. - Tak bardzo przepraszam.

- Spokojnie... Wszystko będzie dobrze. - dziewczyna zdusiła w sobie płacz.

- Obiecujesz?

- Tak.. - Sonya wytarła łzę z policzka brata.

Nagle zza jego pleców dobiegł odgłos pistoletu.
Ciało Newta upadło na Sonye.

Co...?

Oczy dziewczyny stały się tak bardzo szerokie. Wpatrywały się w niebo, w idące z wiatrem chmury. Sonya czuła jakby właśnie świat się zatrzymał.
Nie... właściwie to nie wiedziała już co czuła. Potrzebowała kilka chwil, aby uświadomić sobie co się właśnie stało..
Czy naprawdę ta jedna sekunda zadecydowała o losie jej brata? O tym, że już go nigdy nie zobaczy? Że nie ujrzy jego uśmiechu na twarzy?
Jakie życie potrafi być okrutne. W każdej chwili, w każdej minucie, wszystko może się wydarzyć. Dosłownie wszystko. Nigdy nikt nie wie co się stanie w danym momencie. Człowiek uświadamia to sobie właśnie w tych najgorszych chwilach.

Still Together | Więzień Labiryntu Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz