#3

851 44 7
                                    

   Dzwonił do mnie jakiś nieznany numer. Muszę go zablokować bo mi nie da spokoju. Kilka od rodziców, pewnie chodzi o tego gościa. Tak, bo oni myślą że się z nim spotkam. Phi.. Marzenie które się nie spełni. Bardzo śmieszne, byłem w szpitalu (miałem operacje, ponieważ spadłem ze schodów.  A dokładniej zepchnięto mnie. Miałem dziesięć czy jedenaście lat, byłem w tamtym wieku strasznie gnębiony. Nie, nie chodziło im o moją orientacje, bo w tedy sam nie wiedziałem. Raczej o wygląd małej dziewczynki i o to że się dobrze uczyłem. ) to ani nie odbierali ani nie dzwonili. Mieli na mnie wylane, a jak chodzi o tego lalusia to dzwonią. Masakra. Oo.. Skorzystam z okazji i sprawdzę godzinę.....WTF... Jest 12:03, ale długo spałem. Wow... Aż przeszedłem samego siebie. No super, nie mam żadnych ubrań, są tu gdzieś ubrania Alka, ale one są mega duże. Najwyżej  coś wybiorę  ,pójdę do sklepu, na szczęście  zostało mi trochę kasy. Ominął mnie jeden dzień w szkole, ale to takie podstawowe wprowadzenie do szkoły. Ach.. W końcu pierwsza klasa liceum. Nie chodzę przecież do jakiejś obskurnej szkoły, w końcu moi rodzice są wysoko postawieni, więc mam trochę luzu. Czasem nie wiem czy się z tego cieszę czy wręcz przeciwnie. Dobra, wracając ubrany, wychodzę z domu. 

              Szukam w lokalizacji jakiegoś sklepu. Ooo....Jest tylko "Viver" mogę wejść i zobaczyć co tam jest.  Jestem już pod budynkiem. Wow.. Jakie super ciuchy i do tego jakie tanie!! No po prostu raj!!! Kupię sobie dużo ciuchów, opłaca się, okey?! Kto bogatemu zabroni.

         Wychodzę ze sklepu obładowany reklamówki. Ja się przecież nie zabiorę, jeszcze spodnie Alka mi cały czas lecą i muszę je poprawiać. Mam pomysł, pójdę do jego domu, przebiorę się i wrócę do swojego. Lokal znajduje się bardzo blisko, więc szybko się uwijam. Ubieram sobie czarne joggery z srebrnym łańcuchem, obcisłą czarną koszulkę a na nią bluzkę zrobioną z siatki. Wyglądam tak pociągająco. Normalnie gdybym mógł to bym uprawiał seks sam z sobą. Zakładam jeszcze srebrny pierścionek i jeden kolczyk na ucho. Żyć i nie umierać. Oddaje pożyczone szmaty Alkowi, a raczej odkładam na miejsce bo go jeszcze nie ma. Bardzo długo zajęło mi grzebanie w ciuchach. Jest już 18:00, no nieźle. Muszę kogoś o lekcje poprosić.  Napisałem do mojego najlepszego przyjaciela Artura , aby mi wysłał materiał z dzisiaj. A właśnie jak wstałem to dałem na trym samolotowy by mi nikt dupy nie zawracał. Chwila , nawet dłuższa chwila spokoju przecież nie zaszkodzi. Dobra chyba czas do domu wracać, z pół godziny  drogi, ale cóż szczęśliwi czasu nie liczą. Dzwonię po taxi.

       Mój pojazd przyjechał i zawiózł mnie pod dom. Zapłaciłem i wszedłem do środka. Ooo..Jak cicho. Jej.. Udało mi się, nikogo nie ma. Chociaż to trochę niepokojące, zawsze szwendały się jakieś służące czy ktoś inny. Moje szczęście się ulotniło gdy w moim pokoju siedział ten koleś z klubu. O ile fajnie gdyby był to ten z którym zamierzałem się przespać, ale był to ten co z auta mnie wypuścić nie chciał. Masakra...Pokazuje swoje niezadowolenie, po prostu nie zwracam na niego uwagi. Odkładam siatki z zakupami. I położyłem się na łóżku, licząc że osobnik siedzący na krześle po prostu sobie stąd pójdzie.

-Ach... Czyli tak się bawisz? - Odezwał się nie proszony gość.

-Nie wiem jak się bawisz, ale nie jesteś za stary na zabawy? - Moje maniery przede wszystkim. Biorę telefon i przeglądam portale randkowe.

-Zależy na jakie zabawy. - Ale się dowcipniś znalazł. To takie śmieszne, że aż suche.

- Powiem krótko i zwięźle : N-I-E  I-N-T-E-R-E-S-U-J-E     M-N-I-E    T-O. - Tak musiałem mu to przeliterować bo inaczej by nie dotarło.

-Zobaczymy. - Podchodzi do mnie i wyrywa mi telefon z rąk.

-Kurwa oddaj to!!!

-Nie przeklinaj mały.

-Oddaj mój telefon i wyjedź z mojego pokoju i domu.

-Ale ja mam pozwolenie tu być. Nikt nam nie przeszkodzi ani nic.

-Po pierwsze -:nikt nam nie przeszkodzi bo nic ważnego nie robimy, ani nie zrobimy. Po drugie :oddaj mi telefon. Po trzecie :Jak ty nie wyjdziesz to ja wyjdę.-Może w końcu do niego coś dotrze.

-Nie śnij Dominiś. Myślisz że pozwolę Ci wyjść.

-Ty możesz mi nie pozwolić, ale ja sobie sam pozwolę. - Wyrywam mu z rąk telefon i wychodzę z pokoju. Kurczę, gdy człowiek sobie chce odpocząć, ale dalej mu przeszkadzają. Ale mnie brzuch boli, znowu zapomniałem o jedzeniu. I ja się dziwie że jestem niski. Pójdę sobie znowu do klubu, zabawie się i odstresuje.

-Nigdzie nie idziesz. - Ktoś szarpie mnie za rękę. Poznaje głos, to ten nie proszony gość.

-Puszczaj mnie, do jasnej cholery daj mi spokój i odpieprz się od mnie. - Wyrywam się, a raczej staram się. Boże, czym go karmili że taki silny. Milion pytań do.

-Wyrażaj się. - Ciągnie mnie bliżej siebie, tak  że wylądowaliśmy na podłodze. Jezu, jest mi tak nie dobrze, że zaraz chyba zwymiotuje. Kręci mi się w głowę.

-Wodę, przynieść wodę. - Dresie na chłopaka, by mi pomógł. Na szczęście on nie wie co mi jest i bierze to bardzo poważnie. Często zdarza mi się takie coś. Niedobrze mi, przechodzi i ta pętla się powtarza. Czuję się coraz gorzej, nic mi się nie poprawia. W końcu tracę przytomność.

        Budzę się w jakimś obcym pokoju. Super. Patrzę się a tu chłopak z wcześniej leży głową na łóżku a resztą ciała siedzi na krześle. Jakby tak na niego popatrzeć to.. No nie wiem, całkiem przystojny. Pewnie jak bym go nie znał to bym się z nim przespał. Chyba się o mnie martwił bo wiedzę jego czerwone, lekko podpuchnięte oczy. Ciekaw jestem jak się tutaj znalazłem. O nie.... Znowu mi lekcje przepadły. No fantastycznie mój telefon ma rozładowaną baterie, więc super po pomoc nie zadzwonię. Nie no, dam sobie sam radę z tym śpiochem. Wstaje nie postrzeżenie z Łóżka, tak aby mój towarzysz  się nie obudził się. Wychodzę z pokoju. Wygląda na to że mieszka w ogromnym domu.

-Hej, Dominik jak wstałeś to mogłeś mnie obudzić. -  Odzywa się chłopak którego imienia nie znam, a raczej nie chce poznać. Wychodzi z pokoju wysoki blondyn, ma dziurę w nosie, zapewne na kolczyk. Tak jakby ktoś nie wiedział to jest ten mój tak zwany "narzeczony" chociaż tylko w jego snach.

-Po co? Gdzie jestem? Jak się tutaj znalazłem? - Seria pytań Dominika. Tak mówię do siebie w trzeciej sobie. Jak dobrze że ten chłopak nie czyta w myślach.

-Jesteś w moim domu.

-To już zdążyłem sobie uświadomić.

-Straciłeś przytomność, więc przeniosłem ciebie do mojej letniej posiadłości.

-A kto Ci kazał?

-Ja, jestem władzą samego siebie.-Jego głos jest taki denerwujący.

-Wiesz normalny człowiek wezwał by pogotowie, a nie przywiózł do swojego domu.- Inteligencja tego blondyna aż poraża. 
.

-A kto powiedział że jestem normalny?

Dziękuję za przeczytanie..
Ciąg dalszy nastąpi..

Bardzo przepraszam za moje błędy jeśli takie się trafią, liczę że napiszecie mi wyrazie ich wystąpienia.❤️ Z góry dziękuję ❤️


Zapomniany ✔️Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz