15

833 50 10
                                    

27 czerwca czwartek
11.11
Martyna
Ł-to chcesz je pomalować czy nie?
Ja-no chcę ale nie teraz trochę później
Ł-później to znaczy?
Ja- nie długo
Ł-czyli?
Ja-oj odczep się po prostu
Ściągam okulary i odkładam je razem z książką na biurko,po czym wychodzę. Schodzę na dół i ubieram buty.
Ja-Łukasz idę po farbę!
Ł-ja też chcę iść!
Ja-masz pięć minut nie więcej!
Ł-już!
Biegnie do mnie ślizgając się na skarpetach.
Ja-zaraz się wywalisz i coś sobie zrobisz
Ł-nie praw...
W tej chwili się wywrucił i zawalił łokciem o szafkę.
Ja- a nie mówiłam
Pomagam mu wstwać.
Ł-dziękuję skarbie
Całuję przelotnie moje usta i ubiera buty.
Ł-to jaki kolor?
Ja- zobaczysz jak pomaluje
Ł-no ale co to za prawiedliwość?
Ja-Skarbie a wiesz jak utrzymać debila w niepewności?
Ł-jak?
Ja-później ci powiem
Ł-okej
Boże co za zjeb, ale mój zjeb. Wychodzimy z domu i idziemy do sklepu.
Ja-wiesz, że gdyby nie to, że ze mną idziesz już bym była na miejscu?
Ł-sugerujesz, że za wolno chodzę?
Ja- nie skarbie po prostu pojechałabym deską
11.45
Martyna
Ł-no Martyna ile jeszcze?
Ja- Boże daj mi je wysuszyć
Ł-wiem, że jestem twoim Bogiem ale możesz mi mówić po imieniu słonko
Ja-dobra wiesz co? Nie pokaże ci ich
Ubieram kaptur i wychodzę z łazienki.
Ł-no ale misiaczku
Ja- nie Łukasz masz dość tych twoich głupich docinek
Ł-a ty je w ogóle pomalowałaś?
Ja-tak
12.44
Martyna
Ł-pamiętasz, że Kuba do nas przyjechać
Ja-poprawka przychodzi do ciebie
Mar-Martyna idziesz ze mną do sklepu?
Ja-idę
Ł-a może byś się spytała o zgodę?
Ja-a może nie?
Ubieram buty, po czym wychodzę, a zaraz po mnie Maruś.
Mar-znowu się kłucicie?
Ja-coraz częściej
Mar-Martyna błagam cię zdejmij tę bluzę
Ja-no już
Ściągam ją i przewiązuje sobie w pasie.
Ja-zadowolony?
Mar-dobrze ci wyszły te włosy
Ja-dzięki

Mar-pamiętasz, że jutro jedziemy do Krakowa na iwent? Ja-tak Mar-Martyna jeśli nie chcesz jechać to powiedz Ja-chcę Mówię wchodząc do sklepu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Mar-pamiętasz, że jutro jedziemy do Krakowa na iwent?
Ja-tak
Mar-Martyna jeśli nie chcesz jechać to powiedz
Ja-chcę
Mówię wchodząc do sklepu.
Ja- a tak właściwie to po co przyszliśmy?
Mar- bo chce zrobić kolacje ale w domu nie ma składników, których potrzebuję
Ja-czyli mi nie powiesz co robisz?
Mar- to niespodzianka ale mogę Ci powiedzieć, że kiedyś to uwielbiałaś
19.50
Marek
Kończę robić z Oskarem kolacje i nakrywamy do stołu.
O-Maruś?
Mar-tak?
O-tak właściwie to czemu robiliśmy akurat zapiekankę?
Mar- jak przyjdzie Martyna to zrozumiesz
O-oj no weź
Mar-chodzi o to, że Martyna mało je
O-wiem to
Mar- no właśnie, a ona uwielbiała jak dziadek robił tą zapiekankę
O-dobra już rozumiem
20.40
Martyna
O-co jest młoda?
Ja- nic Oskar
Mówię i wysilam się na delikatny uśmiech.
O-twoje oczy mówią wszystko
O-z nowu się pokłuciliście?
Ja-nie, nie o to chodzi
O-to o co, mów ja cię wysłucham
Ja-ja... Przeprasza... Ale.. Nie... Mogę
Mówię, po czym wybucham płaczem i wychodzę z domu. Idę tam gdzie zawsze i siadam na bujawce.
Oskarek
Proszę przyjdź do domu
Ja
Nie długo wrócę🙂
Oskarek
Jeżeli nie wrócisz do 21.20 to dzwonie po Kubę.

Wycieram łzy z policzków i wsłuchuje się w śpiew ptaków.
Puchatek
Co się z nowu stało?
Ja
Skąd wiesz?
Puchatek
Skarbie jesteś tak zamyślona, że nawet nie zauważyłaś jak tu weszłem i usiadłem na zjeżdżalni
Ja
Przepraszam

Chłopak do mnie podchodzi i przytula.
Och- co się stało słonko?
Ja-n.. No.. Bo... Ł.. Łu. U...
Och-wiem, że o niego chodzi ale co ci zrobił?
Ja-u.. U... De..
Och-uderzył cię!?
Ja-t... T.. Tak
Och-czemu?
Ja-droczyliśmy się ze sobą, a on... Mnie w pewnym momencie... U.. U..
Och-co za chuj
22.30
Martyna
Och-Martyna idź się położyć, zaraz zaśniesz na siedząco
Ja-nie chcę
Och-czemu? Boisz się?
Kiwam twierdząco głową, a on bierze mnie na ręce.
Ja-dobra postaw mnie sama pujde
Mówię i ziewam.
Och-nie pujdzuesz sama, bo widzę, że zasypia Sz mi na rękach
Ja-dziękuję
Och- za co słonko?
Ja-za wszystko
Całuję go w policzek i się w niego wtulam. Dosłownie po sekundzie poczułam jego ciepłe wargi na moim policzku, przez co się delikatnie uśmiechnęłam. Po chwili czułam pod sobą miękki materac i ramiona Kuby, które mnie otulają, przez co czuje się bezpiecznie.
03.30
Martyna
To już 5 raz kiedy budzę się z płaczem, a 2 z krzykiem. Mam już dość tych koszmarów.
Och-Martyna skarbie nie płacz to tylko złe sny
Ja-ja wiem ale...
Och-ciiii
Mówi głaszxząc mnie po głowie.
06.55
Martyna
Mieliśmy jechać dzisiaj na ivent do Krakowa ale odbędzie się on dopiero jutro o 18. Więc teraz siedzę w kuchni i pije herbatę.
23.55
Martyna
Wchodzę po cichu do domu, zdejmuje buty i wchodzę do salonu. Widok, który tam zastaje doprowadza mnie do łez. A mianowicie Łukasz 8a, który całuję się zachłannie z Markiem na kanapie. Zaraz po tym przenoszę wrok na schody, na których stoi zapłakany Oskar. Następnie podchodzę do niego i przytulam.
O-pierdolone skurwysyny!
Oni w ekspresowym tempie od siebie odskakują,a Łukasz od razy podrywa się z kanapy.
Ł-skarbie to nie tak jak myślisz
Ja-a jak zadradzasz mnie z moim własnym bratem
Ł-Martyna proszę cię to on mnie pocałował
Ja-ale ty brnołeś w to dalej
Ł-zmusił mnie, błagam cię uwierz mi
Ja- Łukasz błagam cię nie pogrążaj się bardziej
O-a ty nie masz mi nic do powiedzenia?
Mar- a co ja mam ci powiedzieć?
O-wiesz co jesteśmy ze sobą tyle czasu, a ty zdradzasz mnie z chłopakiem swojej siostry?
Mar- no co mogę Ci powiedzieć jest ładniejszy niż ty
O- jesteście siebie warci
Wychodzi z domu trzaskając drzwiami. Podchodzi do mnie Łukasz i kładzie rękę na ramieniu.
Ł- błagam daj mi to na spokojnie wyjaśnić
Ja-ale ty nie ma co wyjaśniać, z nami koniec
Zwalam jego rękę z mojego ramienia i wbiegam za Oskarem.
Ja-Oskar czekaj!
Chłopak się zatrzymuje, Podbiegam do niego i staje przed nim, a on się we mnie wtula.
O-czemu akurat on?
Pyta i wybucha płaczem.
Ja- uwierz mi, że nie wiem ale proszę spróbuj się uspokoić
O-d-dobrze, a ch-hce-esz i-ś-ćć do m-mnie?
Ja- nie Oskar ja sobie poradzę ale odprowadze cię
O- nie musisz pojadę autem
Ja- Oskar ty nie jesteś w stanie prowadzić
O-n-no d-dobrze, a-a ty n-nie zda-a-wałaś prawda j-jazdy?
O- jesteś w stanie go poprowadzić?
Ja- jestem, chodź
00.30
O-Martyna błagam cię zostań
Ja-Oskar proszę cię przestań, dojdę do domu w nie całe 15 minut nic mi się nie stanie
O-ale jest prawie 1 w nocy
Ja- to niech sobie będzie
Wychodzę z jego domu i zaczynam biec w stronę placu zabaw obok "willi". Po nie całych 15 minutach tam dobiegam i daje upust swoim emocją.
01.35
Mój telefon dzwoni od dobrych 30 minut, a to wszystko przez Łukasza i Kubę. W końcu odbieram od Kuby i prubuje unormować oddech, który jest nie równy z powodu płaczu.
Och- Boże w końcu
Och- gdzie jesteś słoneczko?
Ja-a kogo to obchodzi?
Och- Martyna błagam cię, martwię się o ciebie
Och- od kiedy dowiedziałem się od Oskara co się stało, próbuję się z tobą skontaktować, już myślałem, że sobie coś zrobiłaś
Och-proszę powiedz gdzie jesteś, przyjadę po ciebie
Ja-gdzie jesteś?
Och- pojechałem właśnie pod wasz dom, a co?
Ja-plac zabaw
Och-co?
Ja- plac z-zabaw
Och- tam gdzie zawsze?
Ja-t-tak
Och- nie płacz zaraz przy tobie będę króliczku
Rozłącza się, a po chwili słysze jak ktoś biegnie i widzę go przed sobą. Chłopak podchodzi do mnie bliżej i przytula. Wtulam się w niego i wybucham jeszcze większym płaczem.
Och- nie płacz skarbie przez takich debili nie warto
Zakłada mi za ucho włosy, który zaczęły przykrywać mi prawie całą twarz.
Och- zimno ci?
Ja-n-nie
Och-złotko przecież widzę
Zdejmuje swoją skurzaną kurtkę i mnie nią okrywa. Przytula mnie mocniej i zaczyna głaskać po głowie.
14.30
Kubańczyk
Och-Martyna błagam cię wyjdź z tego pokoju
Ja- nie, czego nie rozumiesz, nie chce nikogo widzieć
Ja-wiem, że chcesz dobrze ale zostaw mnie na razie samą
Siadam pod drzwiami i słyszę jak dziewczyna zaczyna znów płakać.

Wakacje u brataOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz