Rozdział 19 Sratata, więź mate, przynajmniej dla mnie nie istnieje

896 33 3
                                    

Kira

Mijały godziny, a Lara wciąż nie wracała do naszego pokoju. Powoli zaczynałam się martwić, ponieważ... minęły już prawie 3 godziny, a jej wciąż nie było!

- * Luna, może powinnam pójść ją poszukać?* - Zapytałam moją wewnętrzną ( powiedzmy że) wilczycę.

- * Daj jej czas Kira, powiedziałaś jej że jesteś kotołakiem, a to była przecież wymarła rasa.*

-Luna... już mam tego serdecznie dość, za każdym razem gdy komuś to powiem, otwiera buzię ze zdziwienia, a jego oczy zaczynają przypominać pięciozłotówki. Rozumiem że to jest wymarła rasa, no ale bez przesady! Mnie też to przerasta, mimo że nie daję tego po sobie poznać... Do tego mój mate zdradza mnie z jakąś małolatą i chuj wie z kim jeszcze. Wahata mojego ojca pewnie się cieszy, że wyjechałam do szkoły, bo uważają mnie za jakieś wynaturzenie, i mnie nienawidzą, za to że jestem człowiekiem... a nie sorry! Byłam człowiekiem, teraz jestem przeklętym kotołakiem, który nie opanował nawet swoich zdolności. - Warknęłam na głos. 

Wszystkie emocje które we mnie od dłuższego czasu wrzały, wyszły na zewnątrz. Poczułam nagłą ulgę, że w końcu to z siebie wydusiłam i przyznałam, że mam tego wszystkiego serdecznie dość. 

- Nie wiedziałam... - Usłyszałam miękki i współczujący głos Lary za moimi plecami. 

- Lara! - Krzyknęłam szczęśliwa, jakby to co powiedziałam wcześniej nie miało miejsca. - W końcu wróciłaś! Martwiłam się o ciebie! - Podbiegłam do niej, i rzuciłam się na nią, zatrzaskując ją w swoich silnych ramionach. 

- Przepraszam, że wyszłam i dopiero teraz wróciłam, nie chciałam cię niepotrzebnie martwić... - Powiedziała smutna. 

- Nic nie szkodzi, grunt że wróciłaś i jesteś cała i zdrowa. - Uśmiechnęłam się. 

- To co mówiłaś...czy to jest prawda, że....em....

- Że wahata mojego ojca mnie nienawidzi, i mój mate mnie zdradza? - Dokończyłam za nią, widząc, że nie wie jak ma się mnie o to zapytać. - Tak, to prawda. - Odpowiedziałam. 

- A-ale, więź mate, przecież to....przeznaczenie, i.....to niemożliwe...- Usiłowała to jakoś  po swojemu zrozumieć. 

- Sratata, więź mate, przynajmniej dla mnie nie istnieje, i koniec rozmowy. Idziemy coś zjeść i spać, bo jutro mamy lekcje, a dochodzi 23.00 i znając życie, znowu nie będzie mi się chciało wstać i się spóźnię. - Powiedziałam szybko, i zaczęłam ciągnąć Larę w stronę kuchni. 

- I tak jeszcze o tym porozmawiamy, i wszystko na spokojnie mi opowiesz. - Usłyszałam jak Lara powiedziała to w moją stronę niemal niesłyszalnie, myśląc że tego nie usłyszę, ale jakimś cudem usłyszałam. 

- *Może nie jest ze mną aż tak źle jak myślałam* - Przeszła mi ta myśl przez głowę. 

Po wspólnie zjedzonej kolacji przy której śmiałyśmy się i obgadywałyśmy nauczycieli jak i uczniów, w końcu poszłyśmy spać. 

*****************

Tak wiem, bardzo krótki rozdział, ale dosłownie do 17.00 spałam. Nie wiem dlaczego tak długo... powiedzmy że odsypiałam. 

Do zobaczenia :)

I jeszcze raz przepraszam...aż mi wstyd że taki rozdział wstawiam, ale trudno... :(


Królowa Kotołaków | Zawieszone!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz