Rozdział 14 ...coś poszło nie tak...

995 48 9
                                    

Kira

Moje wspaniałe trzy dni weekendu minęły mi jak za machnięciem magicznej różyczki. Nim się obejrzałam,  już był ten przeklęty poniedziałek.

Aktualnie siedziałam w ławce na pierwszej lekcji jaką była biologia. Nic ciekawego się nie działo. Nauczycielka coś tam gadała, ale kto by ją słuchał. Następne lekcje także minęły spokojnie. Żaden nauczyciel mnie nie odpytywał. Najwyraźniej zauważyli że jestem nowa. 

Dopiero na ostatniej lekcji, którą były ćwiczenia ( oni nam to chyba specjalnie zrobili, aby nas wykończyć), podczas stania z 4m z dala od tych napalonych samców, zauważyłam tego chłopaka którego widziałam ze swoją paczką na korytarzu w czwartek. O boże, jaki wstyd! Jak ja mogłam mu puścić wtedy buziaka, i kręcić biodrami gdy ten się na mnie patrzył. 

Pewnie myśli że chcę mu wskoczyć do łóżka czy coś. Eh... Dobra, na razie mnie nie widzi, i niech tak zostanie. 

Kogo ja oszukuję, prędzej czy później i tak mnie zauważy więc nie ma sensu się modlić o nie wiadomo co. 

- DOBRA, NIE PLOTKOWAĆ JAK PANIENKI NA BABSKIM WIECZORZE, TYLKO ZAPIERDALAĆ NA SALĘ I 30 OKRĄŻEŃ BEZ ZATRZYMYWANIA SIĘ, JEŻELI KTÓRYŚ MI SIĘ ZATRZYMA DOSTANIE TAKI WYCISK, ŻE NIE BĘDZIE UMIAŁ CHODZIĆ PRZEZ MIESIĄC! - Krzyknął trener. - A ty moja droga idź  medytować na ten materac co ostatnio i okno ma być otwarte. Spróbuj wyostrzyć zmysł zapachu i słuchu. - Zwrócił się do mnie, o dziwo wiele spokojniejszym głosem. 

- Jasne. - Uśmiechnęłam się. 

Tym razem ponownie udało mi się wyostrzyć mój zmysł słuchu. Słyszałam bardzo dużo pszczół, jednakże coś poszło nie tak. Przez chwilę pomyślałam, że przez te ich bzyczenie, wybuchnie mi czaszka... Naprawdę, to było tak cholernie głośne... Najgorsze było to, że nie potrafiłam wyjść z tego transu. Czułam się bardzo bezradnie... Byłam zupełnie jak sparaliżowana. 

- Kira. - Nagle ktoś zaczął delikatnie uderzać mnie w ramię. - Kira. - Usłyszałam ponownie. Chciałam odpowiedzieć, ale nie mogłam. Miałam ochotę płakać i krzyczeć z tej bezradności. - KIRA. - Ktoś tym razem krzyknął mi wprost do ucha. 

Otworzyłam gwałtownie oczy, jednak widziałam jak przez mgłę. Trener kucał przede mną, i starał się do mnie dotrzeć, ale coś słabo mu to szło. Starałam się coś powiedzieć, ale zapewne nawet nie otworzyłam buzi. 

Po chwili doszła do mnie fala zmęczenia. Zachciało mi się strasznie spać...

Starałam się z tym walczyć, lecz w końcu odpłynęłam w krainę morfeusza. 

***

Gdy się obudziłam, znowu znajdowałam się na jakiejś dużej łące. Serio? Jeżeli Iwo znowu jakimś magicznym sposobem chce się ze mną spotkać, to ja podziękuję. Nie mam zamiaru go oglądać. 

- Nie, to tym razem nie Iwo, tylko ja drogie dziecko. - Usłyszałam za plecami bardzo znajomy głos. Gdy się obróciłam, uśmiech zagościł na mojej twarzy. To była matka natura. 

- Witaj, miło cię znowu widzieć, tylko pewnie nie śnisz mi się bez powodów. A więc, czego ode mnie chcesz? - Zapytałam najmilej jak umiałam.  

- Masz rację, ale cóż, powinnaś dowiedzieć się co nieco o kotołakach. - Stwierdziła. 

- Tak, to prawda. - Przytaknęłam.

- A więc, nie będę ci opowiadać historii jak powstały pierwsze kotołaki, bo najzwyczajniej w świecie zanudziłabym cię na śmierć. Opowiem ci, co się stanie, jeżeli nie zapanujesz nad swoją wilczą naturą. 

- A co się może stać? - Zapytałam zdziwiona. Myślałam, że to się uczy całe życie. Tak wiem, to dosyć śmiesznie brzmi, ale taka prawda.

- Najzwyczajniej w świecie zdziczejesz. Nie będziesz panować nad swoimi wyostrzonymi zmysłami, przez co staniesz się agresywna. Nie będziesz także panować nad zmianami w kota,lub wilka, jeszcze nie wiadomo jaką postać przybierze twój kotołak. 

- Mhm, rozumiem, tak właściwie... dlaczego, skoro jestem kotołakiem być może będę mogła zmieniać się w wilka?

-  Widzę że trochę na ten temat już wiesz. - Odparła zadowolona. - A więc, odpowiadając na te pytanie, nie wiem, czasami po prostu tak się dzieje, że ktoś jest bardzo wyjątkowy i po prostu silny, co daje mu najwyraźniej postać wilka, ponieważ jeżeli okaże się że kotołak, po pierwszej przemianie jest wilkiem, to po prostu jest silniejszy od pozostałych kotołaków, które przemieniają się w pumy, lamparty czy lwy. Pewnie myślisz, jak to, przecież  lwy, pumy czy lamparty wydają się silniejsze od wilków. Otóż nie. Jeżeli np twój kotołak okaże się wilkiem, będziesz większa, i masywniejsza od bet. Czasami zdarza się, że kotołak pod postacią wilka jest większy i potężniejszy od samych Alf, ale jak na razie to się nie zdarzyło. 

- Aha...wow, to nieźle. - Stwierdziłam.

- Tak. - Zaśmiała się. - Masz jeszcze jakieś pytania? - Zapytała. 

- Em...Czy pierwsza przemiana boli? I jak mam opanować swoje zmysły i ogólnie zapanować nad swoją kotołaczą czy wilczą naturą?

-  Odnośnie przemiany, to zależy od człowieka, jednych boli, jednych nie. A na drugie pytanie nie mogę ci odpowiedzieć. To twoje zadanie odnaleźć sposób. Powiedz mi, jakie są twoje relacje ze swoim mate? 

- Nie chcę go widzieć. Zdradzał mnie z jakąś małolatą. - Wyznałam

- Ciekawe... zauważyłaś że jakoś w ogóle was do siebie nie ciągnie? Zazwyczaj gdy przeznaczeni spotykają się, nie mogą się sobą nacieszyć. Boli ich gdy są od siebie bardzo oddaleni, ale to raczej się dzieje dopiero po oznaczeniu. Powinnaś także wiedzieć coś odnośnie więzi mate. Koty chodzą swoimi ścieżkami, więc ty bez swojego ukochanego byś przeżyła...jednak....on bez ciebie, nie dałby rady żyć. Chciałabym po prostu abyś to wiedziała. 

-.... - Totalnie nie wiedziałam co mam powiedzieć. Byłam bardzo zdziwiona jej słowami. Jak to, on nie będzie mógł beze mnie żyć? Ale ja za to będę mogła, tak? Przecież to niesprawiedliwe.

- Musisz sobie to wszystko przemyśleć. Gdy będziesz chciała mnie o coś zapytać, lub o czymś porozmawiać, wezwij mnie. A teraz żegnaj. 

- Ale matko, poczekaj....- Nie posłuchała mnie. Zaczęła się ode mnie oddalać, a czym ona była dalej, tym ja bardziej się robiłam ociężała i ospała. W pewnym momencie po prostu ujrzałam ciemność.

************                                                                                                                      Dzisiaj rozdział krótszy i nudniejszy, ale dosyć ważny :D         

Jutro niestety nie dodam kolejnego rozdziału, ponieważ będę sprzątać całe mieszkanie, gdyż iż ponieważ, w sobotę jadę po mojego kociaka ^‿^ a wiecie, muszę powycierać prochy, i ogarnąć kable bo małe koty ( zgaduję) od razu by się chowały gdzieś pod łóżko czy coś...a i muszę jeszcze iść do zoologicznego kupić potrzebne rzeczy ( nwm po co ja wam to piszę, ale cóż) 

Pociąg mam na 6:38 :( to sobie nie pośpię... ale trudno.  

Do zobaczenia :) 

Psst ---> kolejny rozdział w niedzielę :* 

Królowa Kotołaków | Zawieszone!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz