Rozdział 5 Przecież to mi się śniło...

1.1K 51 5
                                    

- Em... Kim jesteś? - Zapytałam totalnie nie wiedząc co robić.

- Ja jestem... - Zawahał się. - Kimś kogo pokochasz. - odpowiedział, po czym zaczął powoli iść w moją stronę.

Zgadnijcie co ja zrobiłam.
No właśnie kurwa nic. Stałam jak słup soli i czekałam, na nie wiem co, ale czekałam zamiast uciekać.

Gdy już do mnie podszedł, zrobił coś, czego się  nie spodziewałam, a mianowicie objął mnie, i osz cholera! Jakie on miał mięśnie!!

- Tak długo czekałem, aby cię objąć. - Wymruczał zadowolony, całując delikatnie od czasu do czasu moją szyję.

 Bardzo chciałam od niego uciec, ale  jednocześnie chciałam aby mnie tak cały czas obejmował. Przez chwilę nawet myślałam, że zacznę mruczeć, bo było mi tak przyjemnie. Boże, czemu on tak na mnie działa?!

- Moja. - Wymruczał, nadal całując mnie w szyję. 

- Mhm. - mruknęłam zadowolona. W tym momencie totalnie miałam w dupie kim on jest. Moja wilczyca strasznie go pragnęła, zresztą tak samo jak ja.

Nawet się nie zorientowałam kiedy, a miałam dużą malinkę na szyi. Oburzona tylko jęknęłam, a on zadowolony mruknął i zaczął pojedynczo całować moją szczękę, policzki, aż w końcu doszedł do ust.

Na początku tylko lekko je musnął, ale gdy zaczęłam oddawać pocałunki, zaczął coraz bardziej napierać na moje usta prosząc o dostęp, który z chęcią mu dałam.

Po chwili się ode mnie odsunął, na co jęknęłam lekko oburzona, ponieważ chciałam jeszcze.
On na to tylko się czule uśmiechnął, i powiedział jedynie

- Do zobaczenia kochanie, będę tęsknił. - i znowu zniknął.

Poczułam ogromny smutek i żal, że zniknął.
Po chwili zaczęłam się jakoś dziwnie czuć. Jakbym miała zemdleć, i co, zemdlałam.

***

Obudziłam się w swoim pokoju na podłodze obok łóżka. Nie muszę chyba mówić jak bardzo bolały mnie plecy. Na podwórku było jeszcze jasno, więc raczej nie spałam tak długo.

Wstałam ( bo ile można leżeć na podłodze) i poszłam do kuchni, ponieważ byłam strasznie głodna. Zrobiłam sobie tosty.

- O cześć skarbie. - Usłyszałam za sobą głos mamy. Jakim cudem nie słyszałam jak do mnie podchodzi?! Ba, ja nawet nie wiedziałam że jest w domu.

- Mama, siemka, mogłybyśmy chwilkę porozmawiać. - Zapytałam udając nie zaskoczoną.

- Jasne, chodź do salonu. - odpowiedziała z uśmiechem na twarzy, lecz po chwili uśmiech opuścił jej twarz, nie wiadomo dlaczego. - Co ty masz na szyi?!! - Krzyknęła ostrym głosem.

- Co? O co ci chodzi?!

- No jak to o co, dlaczego do jasnej cholerny masz malinkę na szyi?!

- C-co, niemożliwe. - Powiedziałam przerażona. Wzięłam swój telefon do ręki, i zrobiłam sobie zdjęcie z głową podniesioną do góry. I co, faktycznie miałam dużą malinkę na szyi.

- Wyjaśnisz mi to, czy nie? - zapytała matka już spokojniej

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Wyjaśnisz mi to, czy nie? - zapytała matka już spokojniej.

- Mamo, j-ja nic nie r-rozumiem, przecież to mi się śniło... To przecież jest nie możliwe. - Mówiłam  cicho wystraszona.

- Kochanie spokojnie, wszystko da się wyjaśnić. Choć może do salonu, tam porozmawiamy na spokojnie. - Zaproponowała, na co się bez wahania zgodziłam. Musiałam jej wszystko wyjaśnić i opowiedzieć.

Tak jak powiedziałam, tak i zrobiłam. Mama na początku nie chciała mi wierzyć, ale po jakimś czasie zrozumiała, i zaproponowała zadzwonić po Artura (medyka), a ja nie mając wyjścia musiałam się zgodzić.

Po około godzinie, już rozmawiałam z Arturem w salonie.

- Hmm, ciekawe.... Nigdy z czymś takim się nie spotkałem Luno. - Powiedział do mamy.

- Arturze, to nie wszystko... Zauważyłam też, że moje zmysły, słuchu i węchu zanikły, nie mam już ich wyostrzonych... Mam je po prostu jak normalny człowiek. - Niepewnie powiedziałam.

- Okej, rozumiem, z tego co wiem wczoraj miałaś swoje 20 urodziny. I wtedy twoje moce działały, tak?

- Tak dokładnie, nawet niechcący wyrwałam drzwi od łazienki... - gdy to usłyszał zmarszczył delikatnie czoło.

- Rozumiem, czyli twoje zmysły wczoraj przybrały na sile.

- Tak.

- Powiem wam bez obijania w bawełnę. Wydaje mi się, że Kira traci swoją moc, czyli staje się człowiekiem.

- Co?! To niemożliwe. - Krzyknęłam zrozpaczona.

- Niestety Kiro, w przeciągu dwóch, max trzech dni staniesz się normalnym człowiekiem, a co do twojego snu i tego wilka którego zobaczyłaś. Wydaje mi się że miałaś przywidzenia, ponieważ miałaś naprawdę bardzo wyostrzone zmysły. A ta malinka, to po prostu siniak. Musiałaś się uderzyć gdy spadłaś z łóżka. Naprawdę mi przykro, muszę już iść, inni pacjenci na mnie czekają. Do zobaczenia, i trzymaj się Kiro. - Powiedział i wyszedł.

- Mamo. - Powiedziałam płaczliwym głosem.

- Tak, tak wiem skarbie, wszystko będzie dobrze. - odpowiedziała i mnie przytuliła.

Artur

TO NIE MOŻLIWE, ONA NIE MOŻE BYĆ TYM, KIM MYŚLĘ ŻE JEST!! ONE WYGINĘŁY! NIE MA ICH JUŻ NA ZIEMI!
TO NIEMOŻLIWE!

****************************
Ojj Artur czegoś się dowiedział, ale nie powiedział dziewczyną.
Nie ładnie 😕😠😶

Do zobaczenia, kochani.

Królowa Kotołaków | Zawieszone!Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz