| 3 | Obiad

64 4 48
                                    

Głośna rozmowa telefoniczna, prowadzona przez Rebeccę Jeevas była rzeczą, która mogła każdego wyrwać ze snu. Jedną z tych osób było jej najmłodsze dziecko, Mail.

Na dźwięk rozdrażnionego głosu rodzicielki chłopiec jęknął cichutko, przykrywając głowę kołdrą. Szybko jednak zdał sobie sprawę, że już nie uśnie. Westchnął z rezygnacją, po czym odrzucił pierzynę na bok. Rozejrzał się po pomieszczeniu. O dziwo, był sam. Sofa Sarah była dawno złożona. Dziewczyna zapewne gdzieś wyszła. Dzieciak wstał z materaca, by po gimnastykować się dla rozbudzenia. Krzyki matki były jednak zbyt intensywne, toteż cichutko przydreptał do drzwi sypialni, by następnie leciutko je uchylić.

- Tak... Och, doprawdy?! Też coś... - Mówiła rozdrażniona kobieta do telefonu, krzątając się po salonie w poszukiwaniu przyborów do szycia – Ale to jest moje dziecko i ja będę decydować, czy puszczać je... Co?! A to wzywajcie sobie! Gówno mnie to obchodzi, za przeproszeniem i... A wie pani, gdzie możecie wsadzić sobie te wasze kodeksy...? Ale co mi tu będziesz grozić, babo! Nic mi nie zrobisz! Rozłączam się! – To wykrzyczawszy, czarnowłosa trzasnęła słuchawką o aparat. Chwilę jeszcze łaziła po pokoju, zbierając potrzebne rzeczy, zarzuciła kurtkę na plecy i gdy miała już wychodzić z pomieszczenia, chłopiec natychmiast domknął wrota swojej sypialni. Nie miał zamiaru denerwować jej jeszcze bardziej swoim widokiem, toteż odczekał aż dźwięk obcasów ucichnie. Gdy to nastąpiło, usłyszał już tylko łoskot gwałtownego zamknięcia drzwi. Policzył do dwudziestu, by się uspokoić, dopiero wtedy, upewniwszy się na sto procent, że kobieta nie wróci, wychylił się z pokoju.

Mimo tego, że rozmowa telefoniczna już się zakończyła, dzieciak miał silne przeczucie, by iść do salonu. A wiedział od małego, że przeczuć nie należy ignorować. Głównym punktem odniesienia były dla niego wydarzenia z okresu, gdy miał pięć lat.

Będąc już w pomieszczeniu, spojrzał uważnie na stacjonarkę, przewinął w głowie raz jeszcze rozmowę matki... I opadł na podłogę, łapiąc się za głowę.

- W... Wywiadówka – Mamrotał skołowany – Wczoraj była wywiadówka... Mama rozmawiała z... Nie, co teraz...

Gdy miał już doszczętnie spanikować, usłyszał dźwięk przekręcanego w zamku klucza. Zamarł na moment, po czym przeszedł na czworaka do przedpokoju, w którym zastał odwieszającą kurtkę siostrę.

- O, a ty jeszcze w piżamie? – Mruknęła, ustawiając botki w szufladce – Przed sekundą minęłam się z matką... Ale dziś cieplutko, słonko świeci, ślicznie... Jesteś głodny? Chcesz coś do jedzenia, czy już jadłeś?

Czarnowłosy zmarszczył brwi, lustrując nastolatkę podejrzliwym wzrokiem. Skąd u niej ten dobry humor? Przecież... Po wczorajszej awanturze nie powinna być taka radosna...

- Co tak patrzysz? – Zapytała, łapiąc spojrzenie braciszka – Mam coś na twarzy?

- Tak, ee... Uśmiech – Odrzekł niepewnie. Rudowłosa jakby zamarła, wlepiając oczy w dzieciaka, by zaraz parsknąć śmiechem.

- Cóż, wiesz... Powiedzmy, że...- Zawahała się odrobinę, na moment ciskając spojrzenie w kąt. Po chwili jednak znów spojrzała na swojego małego rozmówce, jeszcze bardziej się szczerząc - Powiedzmy, że znalazłam wyjście z sytuacji. Co prawda trochę to zajmie, ale wiem już co robić. Są dwa rozwiązania.

- Nie rozumiem... – Przyznał chłopiec. Dziewczyna potargała go po włosach i podeszła do lodówki, skąd wzięła interesujące ją artykuły spożywcze.

- Nie musisz. Wkrótce wszystko się ułoży – Stwierdziła – Robię omlet. Pasuje ci?

- Tak, może być – Mruknął czarnowłosy. Po zasłyszanej wcześniej rozmowie oraz przypomnieniu sobie wczorajszego dnia w szkole, nie miał absolutnie ochoty na jedzenie. Mimo to, postanowił zmusić się do kilku kęsów, gdy siedział z siostrą w salonie. A ponieważ nie widział nigdzie w pobliżu ojca, postanowił poruszyć męczącą go kwestię:

✝︎ Eter ✝︎Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz