Rozdział jedenasty

3.1K 134 13
                                    

~~ Ashton ~~

- W takim razie chodźmy – posłałem jej mój firmowy uśmiech.
- Nie ty pójdziesz- wkurzyła się.
- Przecież to twoja własność - wzruszyłam ramionami.
- Tak ale to wszystko przez ciebie Ashton!- powiedziała przez zęby.
- Calum! Michael! - zwróciłem się do przyjaciół. Pójdziecie po jej torbę, tutaj macie klucz. Ja i Luke zostaliśmy przyłapani więc nie możemy pozwolić sobie na kolejne kłopoty - wyjaśniłem wręczając im klucz.
- Chodź Hood - przyjaciele opuścili korytarz.

Po 5 minutach wrócili z pakunkiem dziewczyny, na szczęście nikt nie zwrócił na nich uwagi. - Proszę kochanie, jesteś zadowolona? - z szyderczym uśmieszkiem wręczyłem jej torbę.
- Weź spadaj - zmierzyła mnie wzrokiem odchodząc.
- Czekaj co powiedziałaś? - chwyciłem ją za ramię żądając odpowiedzi.
- Puść mnie Ashton! - zaczęła sie wyrywać.
- Posłuchaj możesz mnie nazywać jak chcesz ale wiedz, że ci nie odpuszczę - zagroziłem.
- Nie podziękujesz mi?
- Nie - wyrwała sie i odeszła.

~~ Savannah ~~

Na szczęście Ashton pomógł mi odzyskać torbę, mało brakowała a podziękowałabym mu za to wszystko. Przecież to jego wina, to wszystko przez Ashtona! Miałam nadzieję, że wytrzymam obecność chłopaka i jego natręctwo w przeciągu najbliższych dni. Kiedy odzyskałam swoja własność oraz jej zawartość postanowiłam, że zostanę na zajęciach, nie zadzwoniłam również do Harry'ego i tak miałam zamiar o wszystkim mu powiedzieć.

Podczas wykładów siedziałam w pierwszym rzędzie. Unikałam docinków oraz zaczepek Ashtona. Wiedziałam natomiast, że dłużej tak nie pociągnę prędzej czy później i tak by sie do mnie dobrał.  Wyświetlacz mojego telefonu wskazywał godzinę siedemnastą trzydzieści. Z minuty na minutę czułam się coraz gorzej. Chciałam jak najszybciej opuść aulę, zamknąć sie w łazience i wypłakać ból, który został mi zadany dzisiaj rano. Nie byłam już tą samą dzięczyną. Moja samoocena zaniżyła się, znienawidziłam siebie za to jak zostałam potraktowana. Co mogłam zrobić? byłam bezbronna i słaba. Gdybym tylko nie pojawiła się na tej cholernej imprezie wiodłabym normalne życie jednak mimo wszystko nie spotkałabym Harry'ego.

Tęskniłam za nim. Irwin groził kilkakrotnie bym zatrzymała wszystko dla siebie. Domyśliłby się, że coś stoi na rzeczy.

- Dobrze w takim razie dziękuję za uwagę,. To wszystko na dziś. Do zobaczenia. - oznajmił Alaric.
Zajęcia dobiegły końca. Szybko spakowałam notesy, książki poczym wyszłam z auli.  Nie patrząc za siebie szybkim krokiem udałam sie do wyjścia.  Na zewnątrz panowała kompletna ciemność, było juz po osiemnastej. Szczerze nie lubiłam jesieni.

Wytrzeszczyłam oczy by dostrzec Harry'ego. odetchnęłam z ulgą kiedy ujrzałam chłopaka opierającego swoje ciało o  samochód.  Miał na sobie ciemna bluzę  z kapturem oraz czarne spodnie dresowe , na głowie miał przewiązaną bandankę.  Z niecierpliwością czekałam na moment przytulenia chłopaka.  Zmierzając w jego strone Harry podszedł bliżej wyciągając ręce przed siebie.

- Nareszcie -  wydusiłam z siebie. Harry objął mnie ramionami, odwzajemniłam uścisk dużo mocnej wtulając się w zagłębie jego szyi.
- Witaj. Aż  tak się stęskniłaś? - na szczęście był w dobrym humorze.
Nie odpowiedziałam na jego pytanie, przytaknęłam jedynie głową wtulając sie w jego ciało.
- Hej, hej słońce - udusisz mnie.
- Wszystko w porządku? - zapytał z przejęciem.
- Kocham cię- wyszeptałam.
- Ja ciebie również- złożył całusa na moich ustach .


Przez dłuższą chwilę staliśmy w bezruchu na Świerzym powietrzu.  Brunet ocierał moje plecy swoimi dłońmi. Tego mi właśnie brakowało, jego dotyku, bliskość , głosu, zapachu czułam się jak w niebie będą z nim, wiedziałam, że mnie nie skrzywdzi. Był moją jedyną podporą, jedyną bliską osobą, z którą mogłam porozmawiać. Po dłuższej chwili na mojej skórze pojawiła sie gęsia skórka, która wprowadzała mnie w dyskomfort. Chłopak wyczuł moje dreszcze. Zabrał z mojego ramienia trąbkę, odłożył ją do samochodu kładąc na tylne siedzenie po czym wyjął z bagażnika duży skrawek polarowego materiału.

- Nie chce byś się przeziębiła- podszedł w moją stronę, zakrywając moje oziębłe ciało kocem.- Dziękuje - wyszeptałam.
- Proszę – ucałował moje czoło.
- Na pewno wszystko w porządku - spytał ponownie.
Uniosłam głowę by spojrzeć mu w oczy, czułam sie bezpiecznie będąc w jego ramionach. Zebrałam w sobie odrobiny godności by wyznać chłopakowi całą prawdę.
- Nina?!
- Nina! - usłyszałam znajomy glos za moimi plecami. Osoba z każdą sekundą zbliżała się w naszą stronę. Harry zmarszczył jednocześnie czoło i brwi by móc dostrzec postać która wymawiała moje imię.
Nie byłam przygotowana na kolejne spotkanie.

    ________________________________

-Jesteście team Ashton czy może team Harrym?
- Zapraszam na nowe ff  które znajdziecie na moim profilu (PSYCHOPATA - Luke Hemmings)

W związku z tym iż wigilia już w przyszłym tygodniu, chciałam życzyć Wam wesołych Świąt spędzonych w gronie rodziny oraz przyjaciół, dużo prezentów oraz szczęśliwego Nowego Roku. Mam nadzieję, że w 2015 mnie nie opuścicie i poświecicie mi  kilka minutek by przeczytać nowe rozdziały. Obiecuję, że jeszcze Was zaskoczę. To dopiero początek problemów.  

Rebellious Angel "Zbuntowany Anioł" (Harry Styles & Ashton Irwin) +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz