Rozdział trzydziesty trzeci

1.3K 74 6
                                    

~~ Ashton ~~

- Co wy do cholery tutaj robicie? - widać nasza obecność w hotelu zaskoczyła  Harry'rgo. Nie moja wina, że rodzice wysłali nas za miasto by móc trochę popracować. Oczywiście pozostało kilka dni do momentu rozpoczęcia rozprawy w sądzie. To była tylko kwestia czasu, nim ponownie stawimy czoła kolejnej karze. By nie było nudno, nasi podopieczni przystąpili na kompromis. Ja miałem współpracować z Calumem natomiast Michael z Luke'iem. Do głowy mi kurwa nie przyszło, że Harry wraz z Savanną przyjadą do tego samego hotelu. Nasza praca podlegała codziennym praktyką. Za sprzątanie pokoi, ścielenie łóżek, zmianę pościeli , zbieranie gówien po psach dyrektor całego ośrodka w ogóle nam nie płacił. Jak kurwa miałem żyć w takim świecie kiedy wykonując dobry uczynek  nie otrzymywaliśmy żadnego wynagrodzenia, tych ludzi naprawę popierdoliło. Nasza prace rozpoczęliśmy dzisiaj z samego rana. Paradowaliśmy jak dwa uliczne debile w firmowych mundurkach obsługując grzecznie gości. I to miała być kurwa kara? Zbieranie gówien po psiakach paradujących wokół hotelu. Nie, goście nie przyprowadzali tutaj psów. Kilka przecznic dalej znajdowało się schronisko dla zwierząt. Razem z Hoodem wyprowadzaliśmy kundle na spacery. Ogólnie mówiąc jeden wielki syf.

- Harry spokojnie. To tylko nasze matki wplątały nas w to gówno. - lepiej bym tego nie ujął.

- Co ty chrzanisz. Macie zakaz zbliżania się do dziewczyny! - czułem się jak powietrze kiedy brunet rozmawiał z Calumem. Ja w tym czasie podziewałem piękną sylwetkę dziewczyny. Siedziała przy jednym ze stolików odwrócona tyłem. Każdy z nas miał przydzielone swoje sektory ja obsługiwałem pierwsze 3 piętra, Calum kolejne 3 pozostałe 4 pozostały wolne. Mogłem przypuszczać iż Savannah wynajęła pokój razem z Harrym na ostatnich piętrach. Tamte obszary były dla nas zakazane gdyż wynajmowali je dość zamożne osoby... cóż wszystko mówiło samo za siebie.

- Jak długo tu będziecie? - tym razem Harry skupił uwagę na mojej osobie.

- Do momentu rozprawy. - powiedziałem chłodno.

- Przecież macie zakaz opuszczania miasta, kto wam w ogóle...? - po chwili zamilkł. - Mam tylko nadzieję, że nie będziecie z nią rozmawiać. - widać nie mógł opanować emocji. Będąc w centrum jadalni zasysaliśmy uwagę kilku przypadkowych osób. 

- Kurwa, uspokój się. Nic jej nie zrobimy. Mamy przydzielonego kuratora, który pojawił się znikąd, jeden chuj. Obsługa hotelowa wie z kim ma odczynienia, wiedzą również o waszej rezerwacji. Recepcjonista wcisnęła ci kit o rodzinie która chciała odwiedzić dyrektora ośrodka. Musiała zmienić piętra byśmy nie mieli dostępu wejścia do pokoju. Każdy z nas ma przydzielone rejony, ostatnie 4 pieta na górze są dla nas zakazane. Wszyscy pracownicy mają nas na oku wiec bądź spokojny. - po przyjacielsku poklepałem ramię chłopaka.

-Zabieraj kurwa te ręce. - parsknął zdenerwowany.- Macie trzymać się od niej z daleka. Przez was, zwłaszcza przez ciebie Ashton przechodzi teraz załamanie. Sporo czasu zajęło mi przekonanie jej by zgodziła się na wyjazd. - podszedł krok bliżej. - Zagadaj do niej, piśnij chodź słówko, popatrz na nią a obiecuję że powyrywam ci nogi z dupy - widać nie owijał w bawełnę. Musiałem przyjąć groźbę na poważnie. Dopowiedział coś niezrozumiałego pod nosem patrząc na nas ostatni raz, odszedł. My natomiast poprawiliśmy firmowe fartuszki, podwinęliśmy rękawy czarnych koszul po czym zatopiliśmy nasze serce w wirze pracy.  W kuchni czekały na nas kolejne sterty brudnych naczyń. Natomiast w  apartamentach gościnnych musieliśmy stawić czoła sprzątaniu oraz zmienić pościele.

Wziąłem na poważnie ostrzeżenia Harry'ego ale za samo spoglądanie na rudowłosą piękność nie byłby wstanie wydłubać mi oczu, prawda? Nic nie jest jeszcze stracone.

Rebellious Angel "Zbuntowany Anioł" (Harry Styles & Ashton Irwin) +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz