Rozdział szesnasty

3.1K 139 12
                                    

~~ Savannah ~~

- Proszę zajmijcie swoje miejsca. Jednak pierwszy rząd pozostawcie wolny- oznajmił profesor kiedy razem z innymi studentami weszłam do sali. Dlaczego akurat dzisiaj musiał utrzymać porządek w auli?
Zamiana miejsce nie była mi na rękę, chciałam zachować dystans między Irwinem, jednak nigdzie go nie widziałam. Przyjaciele Ashtona również zapadli sie pod ziemię. Może zrezygnowali? Miałam nadzieję, że moje przypuszczenia się potwierdzą. Nic nie działo sie bez przyczyny, jego postawa musiała coś oznaczać. Z nałogowego imprezowicza przeszedł na dobra stronę?
- Proszę przepiszcie notatki z tablicy za 10 minut wrócę i wszystko omówię - Alaric udał się w stronę wyjścia.
- Dzień dobry. Przepraszamy za spóźnienie- usłyszałam znajomy głos. Blondyn o imieniu Luke jako pierwszy pojawił sie w sali.

Przytupywałam z nogi na nogę trzymają długopis w dłoni. Wyjść lub zostać, zmienić miejsce lub nie, za późno. - Witaj Savannah'o - Michael jako pierwszy przywitał się ze mną. Cała czwórka zasiadła obok mnie. Ashton oraz Michael zasiedli po mojej prawej stronie natomiast Luke wraz z Calumem po lewej, tak jak ostatnio. Plan A nie wypalił mogłam jedynie nie zwracać uwagi na całe towarzystwo.

- Kurwa! - brunet zaklnął pod nosem.- Savannah masz może długopis? – przerwałam pisanie po czym schyliłam się do torby by wyciągnąć mazak z czarnym tuszem.
- Proszę - nie spojrzałam w jego oczy, nie mogłam.
- Dziękuje ci bardzo - odpowiedział prawie szepcząc.  Co z nim nie tak? Zachowywał sie dość dziwnie. Był cichy, milczał. Nie spoglądał w moją stronę, nie zaczepiał nie świntuszył. Był potulny jak piesek dla swojego kochanego pana.   Nie miałam nic przeciwko jego "dobrej postawie" jednak bałam się, ze po zajęciach ponownie będzie chciał zaciągnąć mnie do piwnicy.  Taki był jego plan? Chciał bawić sie ze mną  w kotka i myszkę?

- Calum!? Co ty odpierdalasz? Masz robić notatki a nie szkicować kaktusy - Luke zwrócił uwagę przyjacielowi.
 -Kurwa Hood! Ślepy jesteś?! To nie są kaktusy tylko kutasy. Gdzieś ty się uchował? - blondyn roześmiał sie głośno. Swoim zachowaniem zwrócili na siebie uwagę. Przegryzłam wnętrze policzka by stłumić śmiech. Michael wraz z Ashtonem przepisywali notatki. Irwin siedział grzecznie na swoim miejscu, lekko zgarbiony, skupiając wzrok w swoim notatniku.
- Zamknijcie sie do cholery! - brunet zwrócił sie niegrzecznie do swoich przyjaciół. W tamtym momencie byłam mu bardzo wdzięczna.
- Sorki Ashton - Calum razem z Luke'iem przeprosili za swoje zachowanie.

To była naprawdę dziwna sytuacja.
- Wszystko dobrze? -wypaliłam nagle nie zastanawiając się nad konsekwencjami.
Irwin uniósł swoje ciało. Powolnym ruchem odwrócił sie w moją stronę.  Gula w gardle wzrosła kiedy chłopak badał wzrokiem moje ciało.
- Tak w porządku - odpowiedział łagodnie powracając do pisania.

- Na pewno? Dziwnie się zachowujesz - nie chciałam bardziej się skompromitować i zdenerwować chłopka ale pytania same nawiedzały mój umysł.
 -Wszystko jest w najlepszym porządku Savannh’o. A teraz pozwól, że dokończę przepisywać notatki inaczej Alaric usadzi mnie  w tym semestrze.
-Przecież nie podchodzisz do egzaminów. Nie musisz przychodzić na zajęcia i robić notatek - drążyłam dalej temat, który tak naprawdę prowadził donikąd.
- Muszę i chcę – oblizał dolną wargę spoglądając na tablicę.
 -Dlaczego? – zza pleców Irwina dostrzegłam zarys twarzy Michaela. Insynuując dłonią dawał mi znaki bym zakończyła rozmowę.
- Dlaczego ty zawsze zadajesz tyle pytań? - w dalszym ciągu unikał kontaktu wzrokowego- Po prostu chcę wiedzieć.
- Cóż nie musisz znać wszystkich spraw związanych z moją osoba, prawda? Chyba nie chcesz bym ponownie… - dobrze wiedziałam  co miał na myśli.
- Przepraszam już nie będę.


Zdezorientowana rozglądałam sie po auli, wszyscy studenci byli zajęci pisaniem. Kątem oka spojrzałam na notes Caluma chłopak wciąż rysował "kaktusy" w swoim zeszycie.

Po przepisaniu notatek Alaric powrócił na zajęcia. Wykład za wykładem. To był chyba jeden spokojny dzień na uczelni kiedy mogłam skupić sie na słuchaniu profesora.
Pozostało tylko trzydzieści minut by móc opuścić uczelnie.
- Dziękuję za uwagę. Możecie wyjść dzisiaj wcześniej. Złóżcie proszę na jedną kupkę wasze zeszyty. Chciałbym przejrzeć wasze notatki.
- O japierdole - Calum syknął pod nosem. Nie ukrywał zdenerwowania skoro jego zeszyt ozdobiony był niechlujnymi hieroglifami.

Po wyjściu z uczelni moje nogi powędrowały do bufetu. Zakupiłam wodę mineralną oraz kawałek ciastka następnie zadzwoniłam do Harry'ego informując go iż może po mnie przyjechać. Korytarze stawały się puste, na zewnątrz panowała ciemność całe szczęście, że uczelnia były oświetlona. - Juz jadę. Zaczekaj na mnie w środku. Przyjadę  po ciebie xo - odpisał.
Nie pozostało mi nic innego jak czekać na chłopaka. Zajęłam miejsce przy jednym ze stolików sprawdzając wiadomości na telefonie.
- Zaraz do was dołączę tylko kupię coś do picia - usłyszałam glos Irwina dochodzący zza rogu. – Nie mamy czasu do cholery. Musimy jechać. – to zajmie tylko chwile Michael, zaczekajcie.

 Szybkim ruchem wrzuciłam telefon do torebki, na dziś miałam dość niespodzianek.
- Savannah? - wpadłam na Ashtona kiedy przekraczałam próg drzwi. Stałam z nim twarzą w twarz patrząc mu prosto w oczy. Nasze klatki piersiowe niemal że stykały się ze sobą. Oddech chłopaka obijał się o moje usta. Nogi z przerażenia same się pode mną uginały. Droga ucieczki została zablokowana, co mogłam zrobić?  

  ________________________________

mniej niż 10  komentarzy - opowiadanie zawieszone   

Rozdział dość krótki dlatego że następny będzie dłuższy o wiele, wiele dłuższy. Fabuła powoli się rozkręca jednak od razu ostrzegam, że następne(te późniejsze) rozdziały będziecie czytać  na własną odpowiedzialność ;)  

Rebellious Angel "Zbuntowany Anioł" (Harry Styles & Ashton Irwin) +18Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz