~~ Ashton ~~
- Nie cieszysz się, że mnie widzisz? - cóż za spotkanie po długiej nieobecności. Widać, nie spodziewała się takiego prezentu z samego rana. Każdą sprawę dopinałem na ostatni guzik, tym razem również nie zamierzałem odpuścić. Savannah z przerażeniem w oczach rozglądała się dookoła próbując odszukać opiekuna bądź woźnej, cholera wie. I tak nic by nie powiedziała.
- Co ty tutaj robisz? Puść mnie! - trzymając rękę na ramieniu dziewczyny zaprowadziłem nas w cichy kąt by uniknąć zbiegowiska innych studentów. Niektóre młode panienki już upatrzyły sobie szkolne ciacho. Czasami zadawałem sobie pytanie co takiego miałem miałem w swoich wyglądzie, że niewinne dziewczyny same pakowały się do łóżka.
- Zadowolona? - zablokowałem drogę ucieczki rudowłosej w razie potrzeby ucieczki. wyglądała zdecydowanie lepiej niż kilka tygodni temu. Sweterek z białym kołnierzykiem? Mamy XXI wiek. W dzisiejszych czasach nikt już nie zakłada kostiumów zakonnic, no może poza jedną osobą. Dziewczyna przyległa plecami do jeden z szafek. Bidulka bała się nawet unieść podbródek by przeprowadzić cywilizowaną rozmowę.
- Znowu sie spotykamy, tęskniłaś kochanie? - pewność siebie była tym czego teraz potrzebowałem. Dzięki pomocy przyjaciół wspólnymi siłami odnaleźliśmy szpital w którym przebywała rudowłosa. Nie byłem świadkiem wypadku jednak wszystko rozeszło się po kościach. Gdyby policja złożyła wizytę poprzedzającego wieczoru trafiłbym za kratki na dobre kilka miesięcy. Nie handlowałem narkotykami ale jeśli miałem okazję skorzystać z jednej działki, przyjmowałem prezent. Calum wytłumaczył ze szczegółami ucieczkę nastolatki. Ponoć ze łzami w oczach wybiegła z mieszkania. Skończyło się na tym, iż stanęła na środku jezdni nie zwracając uwagi na nadjeżdżający samochód. Cóż za zbieżność osób. Kierowcą był Harry Stayles, bliski znajomy.
- Czego chcesz, czemu nie dasz mi spokoju? Nic ci nie zrobiłam - chyba nie myślała że od tak puszczę ją wolno?
- Nie pamiętasz co mówiłem ostatnio? Nie myśli sobie, że wszystkie sprawy zamieciemy pod dywan - jak na cichą i spokojną dziewczynę, Savannah miała mocny temperament. Niejedna dziewczyna dałaby rade stawić czoła dwa razy wyższemu chłopakowi. Ten przykład miał sporo wygadane.
- Puść mnie! To boli!- zaczęła wierzgać ramionami przez co dostałem kilka ciosów w klatkę piersiową. Objąłem nadgarstki rudowłosej kładąc ręce po obu stronach tułowia. Byłem pewny i wiedziałem czego chcę, żadna nastolatka nigdy mi nie odmówiła. Nasze znajomości trwały zaledwie kilka godzin lub minut później i tak oboje wylądowaliśmy w łóżku. Z dnia na dzień zmieniałem panny jak zakładanie i ściąganie rękawiczek w zimie. Nie które z nich były dziewicami więc nie obchodziło mnie to czy ich pierwszy raz musiał być dopracowany w stu procentach. Ja chciałem je tylko zaliczyć. Savannah natomiast była inna, wyróżniała się z tłumu, szanowała swoje ciało. Doprowadzało mnie to do szaleństwa jaką pobożną dziewczyną była. Miałem ją na swojej liście i za żadne skarby nie chciałem jej z niej skreślić.- Jeśli się uspokoisz zabiorę ręce - zagroziłem widząc jak powoli traci siły.
- Proszę pomóż mi, proszę - z bezsilności łzy zaczęły napływać do oczu. zwróciła uwagę blondynowi, który właśnie zmierzał w naszą stronę. Jak zwykle musiał zaprezentować się z najlepszej strony. Blond włosy zaczesane delikatnie do góry, czarna koszulka z logiem rockowego zespołu, czarne jak węgiel spodnie oraz buty. Luke naprawdę rzadko zakładał ciuchy odmiennych kolorów. Z całej naszej paczki Hemmings niechętnie poparł plan. Twierdził, że nauka jest mu do niczego niepotrzebna, książki niczego nowego nie wniosą do życia, zaś czas spędzony na uczelni będzie strata czasu. Widząc reakcje blondyna jak uważnie wysłuchiwał wyjaśnień Michaela musiałem powstrzymać drażniący śmiech. Dziewczyny, młode dupy, będzie na czymś zawiesić oko, uległ.
- On ci nie pomoże kochanie - podniecało mnie to w jakiej sytuacji znajdowała się Savannah. desperacko przytrzymywała plecy do płaskiej powierzchni szafki. Pojedyncze łzy zaczęły spływać po policzkach. Dostrzegłem jak próbowała zacisnąć drobne dłonie w niewielkie piąstki.
- Ashton mamy problem - oznajmił blondyn. Oczywiście, tam gdzie my zawsze pojawiają się kłopoty. Dlaczego chodź raz wszystko nie może iść po mojej myśli.
- Jaki kurwa znowu problem!- Są pewne problemy z twoimi dokumentami, nie chcą cię dopisać do grupy - wyjaśnił zawieszając oko na dziewczynie.
- A co z wami? - spytałem kiedy obserwowałem mimikę twarzy rudowłosej. Z niedowierzaniem przysłuchiwała się naszej rozmowie. Prędzej czy później i poznałaby prawdę.
- Wszystko załatwione. Jeśli podpiszesz te papiery cała nasza czwórka zostanie przydzielona do jednej grupy. Pospiesz się bo za chwile rozpoczyna się wykłady.
- Dobrze - jak zahipnotyzowany opuszkami palców przejeżdżałem po polarowym sweterku Savanny który miała na sobie. Przekraczałem granice z każdym najbliższym kontaktem.- Co? Studiujesz? Będziesz tutaj studiował? - Sav z trudem przełknęła ślinę, spojrzała pierwsze na blondyna po czym wzrok skupiła na mojej osobie.
- Oczywiście - ukazałem ironicznie szereg białych zębów. Na domiar tego zamierzałem zajać miejsce w auli zaraz obok dziewczyny.
- Myślałaś, że tak po prostu dam ci spokój?A tak przy okazji poznaj proszę jednego z moich przyjaciół. Luke- Savannah, Savannah- Luke. On jak i pozostali będą mieli na ciebie oko.- Musisz podpisać kilka dokumentów Ashton - myślałam, że sprawa organizacyjna zostać zakończona pomyślnie już za pierwszym podejściem. Jak widać ten gmach nie potrafił otrzymać pieprzonego porządku w papierach. Pomysł z zapisaniem się na studia nie był w cale taki głupi. Mogłem upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. Pierwsza, sprawić przyjemność rodzicom, chodź tak naprawdę nie zamierzałem podchodzić do żadnych zaliczeń. Przez myśl mi nawet nie przeszło by zabrać książkę do reki i przerobić jeden beznadziejny temat. Razem z moimi przyjaciółmi woleliśmy pozostać, słuchaczami. Drugi wniosek, mogłam swobodnie spędzać czas z Savanną wiedząc, że będzie próbowała mnie unikać.
- Jasne, zaraz przyjdę - zwróciłem się do Luke'a, który powolnym krokiem kierował się w stronę wyjścia.
- Jaki kierunek wybrałeś? - spytała z przejęciem.
- Ten sam co ty kochanie- musnąłem delikatnie czubkiem nosa policzek nastolatki.
- To nie możliwe, nie możesz rozpocząć nauki kiedy kończy się rok?
- Owszem mogę .... jeśli posiadasz dobre kontakty wszystko jest możliwe - opuściłem swoje ramiona dając Savannie namiastkę wolnej przestrzeni.
- Dlaczego to robisz? - chciała odejść lecz nie pozwoliłem jej na to.
- Jesteś na mojej liście- wyjaśniłem krótko.
- Jakiej liście? - wydukała przełykając gule w gardle.
Kąciki moich ust uniosły się na sam widok jej przerażonej, pięknej buźki.
- Naprawdę jesteś taka głupia czy tylko udajesz? - widać wkurzyła się moim docinkiem. Napuszyła uroczo policzki wypełniając je powietrze. Tęczówki oczy poszerzyły się diametralnie.
- Hej, nie tak szybko kochanie!- zdołałam zareagować w ostatniej chwili kiedy chciała mnie spoliczkować.
- Tutaj są kamery więc nie możesz mi nic zrobić- broniła się.
- Myślisz, że nie mam dostępu do monitoringu? - zignorowałem komentarz dziewczyny widząc zbliżająca się przeszkodę.- Savannah wszystko w porządku? - cholerny wykładowca, akurat teraz musiał nam przerwać. Mężczyzna z powagą wymalowaną na twarzy zaczną bacznie się nam przyglądał. Rudowłosa spojrzała na mnie niewinnym spojrzeniem, chyba wyraziłem się jasno by nie zrobiła niczego głupiego
- Wszystko w porządku - grzeczna dziewczynka.
- Na pewno?
- Tak na pewno - zapewniła. Nie chciała przysporzyć sobie dodatkowych problemów. Takie wzorowe uczennice muszą mieć czyste akta. Przyjaciółka, Rose zdradziła mi kilka faktów. Jeden telefon z prośbą o rozmowę, kilka piw w barze i wszystko wyrecytowała jak na spowiedzi. Nie poznałem dogłębnej przeszłości z życia Savanny. Sama również nie zdradzała nikomu swoich sekretów. Poznałem rożne pierdoły dotyczące nauki, szkoły, zakupów, zwykłych codzienności kiedy nie miała w zapasie sporo wolnego czasu. W każdej chwili mogłem zabłysnąć, inteligentną stroną.
- Oby tak dalej kochanie. Pamiętaj by nie zwracać na siebie zbytniej uwagi, dobrze?
- Mogę już iść? - przytupywała z nogi na nogę niecierpliwiąc się jeszcze bardziej.
- Ashton do cholery! Musisz podpisać te papiery!- krzyknął Luke z końca korytarza. On tez nigdy nie mógł wyczuć dobrego momentu. Zawsze potrafił wypalić pierdołę w najmniej nieodpowiednim momencie.
- Już idę! - odpowiedziałem równie głośno przez co Savannah podskoczyła w miejscu.
- Do zobaczenia na zajęciach. Mam nadzieję, że nie będziesz przede mną uciekać - szepnąłem troskliwie do ucha dziewczyny, odszedłem.
![](https://img.wattpad.com/cover/24053269-288-k152477.jpg)
CZYTASZ
Rebellious Angel "Zbuntowany Anioł" (Harry Styles & Ashton Irwin) +18
Fiksi Penggemar- Nie jestem tym za kogo mnie uważasz- szepnął. - Masz wobec mnie złe intencje - spojrzałam w jego oczy. - Nie oceniaj książki po okładce. - Widziałam jak..... - przerwał - Co widziałaś? - żądał odpowiedzi. - Widziałam jak patrzysz na swojego prz...