~~ Ashton ~~
- Daj mi kurwa, szansę z nią porozmawiać! - Savannah padła na ziemię niczym worek ziemniaków. Nie miałem pojęcia, że przez moją obecność mogę wywołać aż takie problemy. Kurwa, chciałem tylko porozmawiać to tylko jedna rozmowa. Pracownik, który był właścicielem schroniska od razu odwiózł chłopaka i Savanne do hotelu. Kilka minut później razem z Calumem również zakończyliśmy zmianę.
Dziewczyna leżała na niewielkiej kanapie w gabinecie szefa by dojść do siebie. Harry nakładał jej liczne wilgotne opatrunki na czoło. Leżała z nogami ułożonymi pod kątem 45 stopni. Pracownice oraz cały gmach budynku został powiadomiony o zaistniałej sytuacji. Nie miałem prawa zbliżać się do dziewczyny tym bardziej by móc z nią porozmawiać. Miałem gdzieś co myślą inni ludzie i jakie poniosę konsekwencję. Po prostu chciałem tylko z nią porozmawiać.
- Nie ma mowy, wynoś się stąd. Już dość zrobiłeś. - warknął nie chcąc wpuścić mnie do pokoju.- Już dość namieszałeś w jej życiu. Wystarczy że jesteś tutaj i psujesz jej każdy dzień. Próbuje się podnieść kurwa, rozumiesz? - warknął znacząco podchodząc bliżej. - Zrezygnowała z terapii psychologa. Sama chce zwalczyć ból który jej zadałeś a teraz wynoś się.
- Muszę zobaczyć jak się czuje. Czy nic jej nie jest? - zapewne słyszała naszą kłótnię lecz miałem to w dupie.
- Nie twój zasrany interes. Wynocha! I nie pokazuj jej się na oczy! - ułożył dłoń na mym ramieniu wskazując w głąb korytarza.
- Porozmawiam z nią, jeszcze zobaczysz Harry. Porozmawiam z nią. Choćbym miał trafić za kratki do pierdla na długie lata. - ostrzegłem chłopaka zmierzając w kierunku windy.
Musiałem poczekać na odpowiedni moment by móc spotkać się z dziewczyną na osobności. Nie podjęła terapii. Czas leczy rany, tak przynajmniej myślałem. Dziewczyna była otoczona Harrym przez 24 godziny na dobę. Calum nie zdziałałby cudu rozmawiając z nią. To ja musiałem załatwić sprawę do końca.
~~ Harry ~~
- Gdzie byłeś? - spytała szeptem leżąc na łóżku. Dotrzymałem towarzystwa dziewczynie zasiadając na skaju materaca.
- Na korytarzu. - biedaczka wyglądała na osłabioną z resztą nic dziwnego. Nie chciała jechać do szpitala, nie chciała wrócić do miasta. Wolała zostać w hotelu i odpocząć pomimo nieprzyjemnych spotkać z Irwinem.
- Co robiłeś na korytarzu? - spytała unosząc górną brew. Przed Savanną nic nie umknęło uwadze. Zawsze wypytywała o wszystko i wszystkich byle tylko zaspokoić swoje obawy. Cholerna dociekliwość w jej głosie była piorunująco urzekająca.
- Przed tobą nic się nie ukryje, słońce. Tylko rozmawiałem z Ashtonem .- chwilowy uśmiech który widniał na twarzy dziewczyny po prostu wygasł. Milczała chcąc bym dokończył swoją wypowiedź. - Chciał z tobą porozmawiać i sprawdzić jak się czujesz - prychnęła na moją wypowiedź. - Jesteś pewna, że chcesz tutaj zostać? - podparła ciało na łokciu opierając głowę o zagłówek.
- Harry, ile razy mam ci to powtarzać. Tak, chce zostać. Wydałeś sporo pieniędzy na nasz pobyt tutaj. Szkoda by wszystko po prostu przepadło. Gdybyśmy wrócili do miasta zapewne wysłałbyś mnie na terapię. - przeszło mi to przez myśl jednak postanowiłem iż Savannah sama zadecyduje.
- Nie zrobiłbym tego bez twojej wiedzy, dobrze wiesz. Za oknem słońce zachodził coraz niżej. Dochodziła 21. Nie mięliśmy żadnych planów na wieczór więc zostaliśmy pokoju leżąc na łóżku i oglądając badziewny film romantyczny. Nie przepadałem za romansami, Wolałem oglądać je na żywo widząc różowe policzki Savanny kiedy tylko szeptałem do jej ucha sprośne słówka.
- Możesz mi powiedzieć jedno? Zawsze kiedy oglądamy filmy tego typu - machnąłem ręką w kierunku plazmy zawieszonej na ścianie. - Pod koniec seansu zawsze płaczesz. Czy to jest normalne? - spojrzała na mnie karcąco zupełnie jakbym ją czymś uraził.
- To jest normalna reakcja Harry. Też byś płakał gdybym to ja zachorowała na raka i umierała w szpitalu, prawda? - też pytanie. Zrobił bym wszystko by utrzymać Savannę przy sobie jak najdłużej.
- Nawet tak nie mów. Będę przy tobie dłużej niż możesz sobie to wyobrazić.- musnąłem delikatnie policzek dziewczyny.
- Na tym polega fabuła filmu Harry. Ludzie się zapoznają, spotykają, zakochują i umierają. -zaczęła tłumaczyć bardzo dokładnie na czym polegał sen życia według aktorów. Błądziłem w obłokach zastanawiając się jakby wyglądało moje życie gdybym nie spotkał Savanny. Była inna niż dotychczasowe dziewczyny z którymi się spotykałem.
- Masz ochotę na kolejny film? - kasztanowe oczy wypalały mnie spojrzeniem.
- Może zjemy coś ciepłego? Odkąd wróciliśmy z feralnej wycieczki nasze żołądki były na kilkugodzinnym głodzie.
- Nie jestem głodna. Może obejrzymy tym razem film sensacyjny? - westchnęła zabierając mi pilota z ręki.
- Nie zmieniaj tematu słońce. Nie będziesz się głodzić, jasne. Z resztą słyszę jak burczy ci w brzuchu. - do dziś pamiętam poranek w moim mieszkaniu, kiedy robiłem dla Savanny kanapki. Marudziła pod nosem że spóźni się na zajęcia kiedy przygotowałem dla nas posiłek. Już w tamtym okresie unikała jedzenia.
- Ale ja ci powiedziałam, że nie jestem głodna Haroldzie. - ostatnie słówko zaakcentowała bardzo wyraźnie.
- Możesz mówić co chcesz ale ja swoje wiem słońce. - bez dodatkowego komentarza złożyłem soczysty pocałunek na ciepłych ustach dziewczyny. Następnie opuściłem pokój by jak najszybciej skombinować coś do jedzenia. Co prawda restauracja była czynna 24/7 jednak kolacje serwowali godzinach 19-20. Na domiar złego musiała być drobna awaria skoro wszystkie telefony w hotelu nie działały.
~~ Savannah ~~
Czułam się dużo lepiej od momentu, kiedy zemdlałam na widok Ashtona. Wycieczka była tylko w połowie udana. Miałam świadomość tego iż nie wymarzę wspomnień od tak. One już na zawsze pozostaną, szkoda tylko że cierpiało na tym moje zdrowie. Wynajęty pojazd, który został przez nas, cóż przez Harry'ego - niechcący - zniszczony z pomocą szefa zarządzającego schroniskiem został przewieziony z powrotem do hotelu. Nie musieliśmy ponosić żadnych kosztów gdyż maszyny tego typu były już przeżytkiem.
Leżałam na kanapie czekając aż Harry wróci z kolacją. Chodź bym miała spłukać posiłek w muszli klozetowej, Harry dopilnowałbym zjadła chociaż polowe dania. Odkąd Ashton wraz z Calumem mieszkali w tym samym hotelu, starałam się o nich zapominać. Mijały minuty, jedna za drugą. Za pół godziny miała wybić dwudziesta druga. Nie czekając dłużej zabrałam kartę od drzwi oraz telefon. Wyszłam na korytarz zmierzając w kierunku windy. Być może chłopak miał problemy z odebraniem posiłków, być może obsługa nie serwowała dań na wynos o tej porze? Opuszkiem palca nacisnęłam zielony przycisk by sprowadzić windę na odpowiednie piętro. Westchnęłam z ulgą widząc iż w środku nie było nikogo. Z pewnością siebie weszłam do środka naciskając zielony przycisk. Chwile później winda jechała cztery pięta niżej po czym zatrzymała się ponownie. Parter znajdował się już niedaleko. Jednak kiedy drzwi ponownie się rozsunęły, kilka centymetrów dalej ujrzałam wysokiego chłopaka ze szczupłymi nogami. Dolne partie ciała zasłaniały czarne, obcisłe spodnie natomiast klatka piersiowa została przyodziana, białą zwykłą koszulką oraz czarną skórzana kurtką, która była mi dobrze znana. Przełknęłam nerwowo ślinę widząc jak bursztynowe oczy spoglądały uważnie, prosto na moją osobę, Ashton.
___________________________________
Winda, mała klitka, Savannah z Ashtonem. Co tym razem się wydarzy?
- w najbliższym terminie (za tydzień) pojawi się nowy 37 rozdział - Sweet Temptation "Słodkie Pożądanie" (Harry Styles)
- zapraszam na nowy 32 rozdział Psychopath "Psychopata" Luke Hemmings
- Zapraszam również do polubienia okładki oraz drugiej części opowiadania.
Rebellious Angel "Zbuntowany Anioł" (Harry Styles & Ashton Irwin) +18
CZYTASZ
Rebellious Angel "Zbuntowany Anioł" (Harry Styles & Ashton Irwin) +18
Fanfiction- Nie jestem tym za kogo mnie uważasz- szepnął. - Masz wobec mnie złe intencje - spojrzałam w jego oczy. - Nie oceniaj książki po okładce. - Widziałam jak..... - przerwał - Co widziałaś? - żądał odpowiedzi. - Widziałam jak patrzysz na swojego prz...