rozdział 65

2.1K 98 7
                                    

Cała akcja odebrania Theo nie trwa wcale tak długo. Każdy jest zdeterminowany, by zrobić to jak najszybciej, bo Gabe i reszta najprawdopodobniej potraktowali Raekena tojadem.

Liam jest wściekły. Nie czuje już strachu przed swoimi wrogami. Rzuca sie od razu na Gabea i z wyższością wbija mu pazury w rękę. Zostawia go Scottowi i biegnie dalej nie zważając na nic. On wiedział, że jest to miejsce w którym go skrzywdzili dwa lata temu. Mógł domyślić sie od początku.

Otwiera ciężkie drzwi i widzi swojego alfe związanego i przymocowanego do słupa. Jednak, gdy otwiera drzwi szerzej, następuje stukot i linka zostaje zerwana. To pułapka. Dwie strzały zostają wystrzelone w ciało wilka. Nawet przez zaklejone taśmą usta słychać krzyk bólu.

-Nie!- Dunbar podbiega jak najszybciej i widząc tak mocno lecącą krew, rozwiązuje ciało chłopaka i układa go delikatnie na podłodze.- Theo...Theo proszę nie..słyszysz mnie?- bierze jego głowę na swoje ramię i przyciska wargi do zimnego czoła alfy.- POMOCY!!

-Li...?- Raeken kaszle i poszukuje po omacku ręki Dunbara.

-Jestem tu, proszę wytrzymaj jeszcze chwilę...- Liam nie może patrzeć na strzały w jego brzuchu i jedynie ujmuje jego dłoń.

Do pokoju wbiega Lydia i Stiles, a za nimi od razu Derek.

-On potrzebuje pomocy! Pomóżcie mu!- chłopiec zaczyna płakać.

-Liam musisz go puścić, zabierzemy go do Deatona.- zaczyna Derek i przyciska dłonie w miejscach ran, żeby złagodzić krwotok.

Chłopiec kiwa głową i robi to co mu kazano. Hale bierze Raekena na ręce i wynosić. Liam nie potrafi wstać. Jest jak z waty. Po policzkach spływają mu łzy.

-Li skarbie chodź...- Lydia kładzie dłoń na jego ramieniu.- Musisz przy nim być.

Scott's younger brotherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz