13.

509 67 67
                                    

Jeongguk mocno obejmował drżące ciało młodszego. Pocałował go w czubek głowy, pocierając plecy. Próbował pokazać mu, że może liczyć na jego wsparcie.

— W porządku, Taehyungie. — Przeczesał blond kosmyki pomiędzy palcami, wiedząc, że siedemnastolatek lubi takie pieszczoty.

— On wrócił, Gukie — wyszlochał, łapczywie łapiąc oddech. — Nie dam rady więcej, już nie chcę — jęczał, chwytając nadgarstek i rozdrapując paznokciami zasklepione blizny. Zanim starszy zdążył zareagować sączyła się już z nich krew, a Taehyung chwytał drugą rękę.

— Nie, Tae. — Splótł ich dłonie razem, trzymając je w pewnej odległości, gdyby Kim postanowił się wyrwać. — Nie jesteś sam, wiesz? Jesteśmy w tym razem. Nie pozwolę mu się do ciebie zbliżyć, nie dotknie cię, rozumiesz?

— Nie możesz się mu narażać, Gukie — jęknął, wycierając mokry policzek do ramienia. — Nie chcę, żeby ci nagadał albo coś zrobił.

— Nie martwię się tym, jeśli chodzi o ciebie — powiedział cicho, patrząc w zaczerwienione oczy chłopaka, z których ciągle wypływały pojedyncze łzy. — Kocham cię, Tae i nawet jeśli tego nie odwzajemniasz, pozwól mi cię chronić. — Uśmiechnął się słabo. — Po prostu pozwól, kochanie.

Taehyung przygryzł wargę, bijąc się z myślami. Nie chciał wplątywać Jeongguka w swoje sprawy, ale z drugie strony cholernie za nim tęsknił. Za jego śmiechem, charakterem i dotykiem. Za tym jak jak się zaczynał jąkać i rumienić, a chwilę później zachowywał się o wiele dojrzalej i dbał o niego.

Raz już to wszystko stracił, może da radę wytrzymać kolejny?

— Też cię kocham, Jeongguk — wyszeptał drżącym głosem, niepewnie na niego spoglądając. — Byłem w stosunku do ciebie okropny, a ty dalej tutaj siedzisz i słuchasz mojego jęczenia. Jesteś jakiś pojebany — westchnął, widząc jak drugi uśmiecha się szeroko, pokazując swoje zęby. — Kocham cię, ale się boję, przecież wiesz jak to wszystko wygląda — dopowiedział szybko, znowu zaczynając maltretować swoją dolną wargę.

— Nie obchodzi mnie to. — Jeon przyłożył dłoń do policzka chłopaka i kciukiem zaczął dotykać jego usta. — Jeśli chcesz mogę na ciebie poczekać, ale na pewno nie zrezygnuję. Za bardzo cię kocham, żeby przejmować się innymi.

Kim zaczął szybko mrugać, żeby odgonić łzy, które zaczęły mu znowu napływać do oczu. Wtulił głowę w szyję starszego i wypuścił drżący oddech spomiędzy warg.  Z delikatnym uśmiechem zauważył, jak bruneta przeszły ciarki, ale żeby to zamaskować, odkaszlnął i jedną dłoń znów wplótł w taehyungowe włosy.

— Czyli mogę oficjalnie stwierdzić, że jesteś moim chłopakiem?

— Możesz. — Tae pociągnął nosem i pocałował jego obojczyk. — Boże, oczywiście, że możesz, Jeonggukie.

.=.

Jeongguk czuł się szczęśliwy. W końcu mógł trzymać w ramionach swoje małe szczęście, więc jak mogłoby być inaczej?

Za to Taehyung miał mieszane uczucia. Cieszył się, że jest ze starszym, ale jednocześnie się okropnie bał. Nie chciał, żeby Jeon miał jakiekolwiek związek z jego ojcem.

Razem z matką byli pewni, że tata nigdy nie zawita już o progu ich domu. Jako biznesmen mógł sobie robić co zechciał, a wybrał dalsze dręczenie rodziny. Bo po co by wracał?

No tak, niektóre typy tak mają — pomyślał Tae, robiąc kwaśną minę.
Leżał razem z Jeonggukiem w łóżku. Opierał głowę o klatkę piersiową bruneta, a ten trzymał jego dłonie. Z rozczuleniem patrzył jak młodszy się nimi bawi, dotykając każdy fragment oraz ściągając i wsuwając sygnet z palca serdecznego. Po chwili ściągnął go i ubrał na swój. Wyprostował dłoń, a uzyskawszy pełną uwagę Jeongguka zapytał cicho:

cards | kth.jjg Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz