Prolog

23 2 0
                                    

Savannah, 1995

Pierwsze trzy lata medycyny obejmują przede wszystkim naukę o mikrobiologii, anatomii człowieka, chorobach immunologicznych i na trzecim roku zaczynają się praktyki. Studenci medycyny zaczynają coś w rodzaju rezydentury, ale nie na konkretnym wydziale. Mimo że to pierwsze trzy lata obejmują samą naukę teoretyczną, w drugim semestrze trzeciej klasy dołożona jest także praktyka.

Rezydentura studentów medycyny obejmuje każdy dział medycyny, po samą - najstrzaszniejszą z kilkunastu działów medycznych, patologię, prosektorium. Studenci Medycyny niechętnie chodzą na nią, smarując sobie przed każdymi zajęciami dziurki od nosa miętową maścią Vicks, żeby nie czuć fetoru rozkładającego się ciała i czynników pośmiertnych wpływających na psucie się kolejnych narządów. Studenci medycyny krzywią się gdy słyszą chrzęst piły przecinającej żebra bądź mostek, tak samo gdy dochodzi do najbardziej nieprzyjemnego momentu w każdej sekcji odbywającej się w zimnych, ponurych murach prosektorium - czyli testu waginalnego - gdy jest podejrzenie gwałtu na denacie. Odwracają wtedy wzrok i biegną szybko do drzwi, gdzie są umieszczone zlewy i wymiotują.

Nikogo nie dziwi taka reacja, rzadko spotyka się student który wytrzymuje takie zjawiska.

Ale Ty jesteś inny.

Gdy inni biegną do zlewu żeby zwrócić ostatni posiłek, Ty nawet nie drgniesz, patrząc na cały proces z pewnego rodzaju.. Fascynacją? Tak, tego właśnie słowa mi brakowało. Fascynacja. Przepełnia ona Twoje spojrzenie, gdy lekarz medycyny sądowej wsuwa z beznamiętną miną - świadczącą o wieloletniej pracy i wytrzymałości na takie widoki - wacik na patyczku do najitymniejszej części anatomicznej kobiety i gmera nim kilka sekund, dopiero po chwili wysuwa go i ogląda. Ty oglądasz z nim, podziwiając to co w tym momencie osiadło się w postaci brązowo-czerwonego płynu na waciku i zatyka w fiolce.

- Tak właśnie dostajemy pozytywny test waginalny. Brązowo-czerwony płyn oznacza gwałt przedśmiertny. Czerwony oznacza pośmiertny, a wtedy.. - Patolog nie kończy, bo Ty zabierasz głos. Twoje zgrabne usta wypowiadają złowieszcze słowa, chociaż w Twoich ustach brzmią spokojnie.

- Nekrofilia, czyż nie?

Patolog przytakuje, na jego chudej twarzy z podrążonymi ze zmęczenia usta wykrzywia się z wąskich ust uśmiech. Znowu zgadłeś. Jak to robisz? Za każdym razem gdy pada trudne do sklasyfikowania pytanie, Ty masz już gotową odpowiedź. To czysta nauka i zarywanie nocek, czy Twoja osobista fascynacja? Nie mogę Cię rozgryźć. Twojej wiecznie obojętnej miny, Twojego przenikliwego wzroku niebieskich tęczówek jak laser. Co dopiero zajrzeć Ci wgłąb głowy. Tego co kryje idealnie proporcjonalna kopuła czaszki. Jesteś inny, wiesz? Laiki nie widzą nic innego w Tobie, ale ja to dostrzegam. Boję się tej części Ciebie, ale nigdy nie przestaje patrzeć. Zawsze Cię obserwuje i wiem, że Ty to widzisz.

Jest nas w grupie siedem osób. Wychodzimy z sali prosekcyjnej rządkiem jak gęsi, zdejmując fartuchy z szelestem, rzucając je do kosza na brudne pranie. Widząc codziennie styrane twarze studentów medycyny, w Tobie nie dostrzegam zmęczenia. Codziennie wyglądasz tak samo, jakbyś już dawno przyzwyczaił się do tego uczucia, że obracasz się między zmarłymi, ale także żywymi. Na każdych zajęciach błyskasz inteligencją i chłodną determinacją, chociaż inni widzą w Tobie zwyczajnego pracusia, który zarywa nocki aby przygotować się na kolejne zajęcia. Ale ja widzę w Tobie coś, czego nie potrafię określić. Nawet nie wiem czy chcę.

Patrzę gdy zdejmujesz z siebie fartuch i odsłaniasz chude obojczyki, ale tylko na moment, bo chwile potem poprawiasz zieloną koszulkę chirurgiczną i podnosił zimny wzrok na lustro przed Tobą. Gdy inni się krzywią i szybko uciekają, Ty wzdychasz i przeczesujesz palcami włosy, spokojnie i bez pośpiechu składając fartuch w kostkę.

Naprawdę jesteś aż tak pedantyczny?

Głośne okrzyki z korytarza wskazują na uwolnienie pozostałej piątki, która jak zwykle po zajęciach w prosektorium idzie zapić te obrzydliwe widoki i zapachy do ulubionego, taniego baru dla studentów, gdzie można brać drinki na kreskę. Jesteśmy sami w przedsionku. Powietrze robi się ciężkie, robi się co raz chłodniej. Chcę się wreszcie odezwać, zrobić jakiś pierwszy krok, tylko do czego? Otwieram już usta, gdy oboje słyszymy otwieranie się drzwi od sali prosekcyjnej.

- Dobrze się spisaliście, oboje. Jesteście jedynymi osobami z grupy którzy nie macie wrażliwych żołądków. W szczególności Ty, Dominiku. Chciałbyś zostać patologiem? - Profesor od zajęć w prosektorium jest szczupły, wysoki i ma duże dłonie chirurga, ale jego uśmiech może paraliżować człowieka, wygląda wtedy jak złowrogi gad. Mimo to pochwała z jego strony to nielada sukces, mimo to że znowu zebrałeś największe laury. Mimo że milczysz, Profesor wzrusza ramionami i klepie Cię po plecach, wychodząc z przedsionka. - Odpowiesz kiedy indziej.

Chociaż chciałam wiedzieć, nie powiedziałeś. Wszyscy się chwalą jaką dziedzinę wybiorą, czym zajmą się na czwartym roku, ale Ty nadal pozostajesz przy obronie swojej inności od pozostałej piątki. Odpuszczam sobie po raz kolejny, chcąc wyjść z przedsionku, gdy Twoje spojrzenie mnie paraliżuje. Dopiero teraz zdaje sobie sprawę że mi się przyglądasz.

- Chciałaś coś powiedzieć, prawda? W porządku. Też jestem głodny. Chodźmy.

To też umiesz? Czytać w myślach? Wychodzisz pierwszy, zostawiasz mnie w przedsionku jak idiotkę, bo nie mogę uwierzyć w to że zrobiłeś pierwszy krok w stronę naszej znajomości. Dopiero po chwili wychodzę za Tobą, nie cofając się o krok gdy już zacząłeś.

RezydenturaWhere stories live. Discover now