Rozdział Piąty

9 0 0
                                    


Doktor Jung mieszkała na Beacon Hill a jej dwupiętrowy dom przypominał mała ville. Gdy Yui zgasiła auto i wyjrzała przez szybę, mogła dostrzec teraz ile zarabiali lekarze i jak jej wypłata różniła się do kobiety. Ale nie czuła ukucia zazdrości. Lubiła swoje małe, ciasne mieszkanie, bo było tylko jej i tylko ona miała wpływ na to co się w nim znajdzie a co z niego można wyrzucić.

Pogoda na pewno nie była tak przytłaczająca jak przez pierwsze dni lata, gdy zaczęły pracować nad nową sprawą, ale dopóki nie mieli szczegółowych badań i żadnych światków, stali w kropce. A doktor Jung poszła na dwudniowy urlop, dlatego Yui postanowiła ją odwiedzić. Same w sobie przedmieścia Beacon Hill robiły wrażenie. Bogate domy, pieniądze które przelewały się w ich budowę i mieszkańców, zawsze były czymś nieosiągalnym dla kobiety, ale też nie zazdrościła im. Lubiła swoje życie i to ile zarabia. Ale czy Kei też lubiła swoją pracę i to w jakich warunkach żyje?

Yui co krok dostrzegała ból w jej oczach, którego nie umiała określić.

Mimo że chciała się z nią zaprzyjaźnić, nie wiedziała jak ma wykonać pierwszy krok. Dzieliła ich praca. Codzienne kroczenie ścieżką śmierci, którą same sobie wybrały. Spotykały się tylko na miejscach zbrodni i niejednokrotnie w prosektorium, którego lekarka zdawała się trzymać kurczowo, mimo że to miejsce było niejednokrotnie unikane szerokim łukiem przez policjantów a sekcje zwłok wydawały się dla nich najobrzydliwszym momentem ich pracy. Lecz ciekawość przed poznaniem młodej i pociągającej swoją urodą lekarki, wzrastały z każdym dniem pracy w policji. Każdy chciał zobaczyć jak ta zdystansowana blondynka kroi ciała i nie brzydzi ją żaden aspekt swojej pracy. Ale Yui zastanawiało, jak tak młoda osoba może ukrywać się przed światem w chłodnej sali prosekcyjnej, tworząc od siebie mur.

Wychodząc z auta, trzymała w rękach pudełko z pączkami i dwie kawy. Pomyślała że przełamaniem pierwszych lodów może być coś słodkiego.

Przechodząc pod równo obciętym żywopłotem w kształcie łuku triumfalnego, ściskała przy sobie oba pudełka, stąpając niepewnie po marmurowych płytach oddzielających ścieżkę między ogródkiem i gdy weszła na ganek, musiała się wiele nasiłować żeby trafić w dzwonek. Czekając w napięciu aż kobieta jej otworzy, pierwszy raz tak bardzo się stresowała przed spotkaniem z kimś. Chociaż mogła sprawić trudność z zawieraniem nowych znajomości, Jung Kei na pewno miała z tym jeszcze większy problem.

Zdziwiła się jednak gdy drzwi nie otworzyły się a usłyszała głos z domofonu.

- Tak, słucham. - Nie był to głos lekarki. Yui zdziwiła się, słysząc głos dziecka.

- Czy.. Zastałam w domu Doktor Jung?

- Mamo! - Mamo? Mimo że kobieta nie nosiła obrączki, ani nie sprawiała wrażenia że kogoś ma, ma dziecko?

- Minho, nie krzycz, co się stało?

Nie umiała sobie wyobrazić dziecka lekarki. Ani tego, który był ojcem. Nie sądziła że spotka ją coś takiego, dlatego stała jak wryta, gdy usłyszała przekręcanie klucza, odetchnęła z ulgą. Nie zastała w drzwiach żadnego, małego stworka z którym miała przyjemność rozmawiać, a Kei ubraną w potargane rybaczki i luźną koszulkę. Nie znała takiej odsłony kobiety, która była umorusana mąką na policzkach.

- Nie przypominam sobie żebym umawiała się z Panią Detektyw na spotkanie.

- Słucham?

- Jestem zdziwiona, że Pani przyjechała. Coś się stało?

- Znaczy.. Yy..

Owczarek niemiecki wybiegł nagle z domu, obwąchując nieznajomego towarzysza, machając przy tym wściekle ogonem. Dopiero gdy Kei złapała go za obrążę, trochę się uspokoił i zauważyła co trzyma w rękach kobieta i mimo chłodnego z początku wyrazu twarzy, jej usta wykrzywiły się w uśmiechu i odstąpiła krok do tyłu, aby Yui weszła do domu. Chociaż nie spodziewała się takiego powitania, weszła do jej domu. Spodziewała się drogiego dywanu, drogich mebli, dlatego nie zdziwiła się gdy zobaczyła że każdy mebel, każdy szczegół domu jest śnieżnobiały. Taka sterylność jak w prosektorium, pomyślała, albo w szpitalu. Chociaż idąc za Kei do przestronnego salonu, zauważyła na stole porozrzucane czasopisma medyczne i położony na nich laptop.

RezydenturaWhere stories live. Discover now