Rozdział Dwudziesty Drugi

5 0 0
                                    

Stojąc w sandałach na wilgotnym trawniku, Kei czuła jak rosa osiada na jej palcach, łaskocząc jej praktycznie nagie stopy. Trzymając za rękę mężczyznę którego kochała, widząc jak ich potomek ubrany w krótkie shorty i koszulkę biegnie na boso w ich stronę, była najszczęśliwszą kobietą na świecie. Mimo tak wielkiej różnicy wieku między obiema kobietami, wnuczka Jung Chaehyun była jej kompletną kopią. Mimo że drobna staruszka była okrągła jak piłeczka i sięgała niemalże do połowy framugi drzwi, Na Yije od razu zobaczył między nimi podobieństwo, gdy wyłoniła się na ganek i z ciepłym uśmiechem im się przyglądała.

- Mamusiu, kto to jest? - spytał Minho, obejmując Kei wokół bioder. - Zranił Cię? Masz nieładnego siniaka na twarzy.

Bojowa postawa malca praktycznie rozbawiła Kei, ale wzięła synka na ręce i ucałowała go w policzek, ostudzając jego waleczność.

Zawsze był bezpośredni i nerwowy.

Chociaż Na Yije nie wydawał się być ani trochę pewny siebie w tej sytuacji, widziała niemalże strach w jego oczach, gdy Minho przyglądał mu się bacznie, jakby oceniając czy ten nieznajomy pan zrobił krzywdę jego ukochanej mamie, wiedziała że da radę.

Podobieństwo które było tak przerażająco widoczne między nimi, praktycznie paraliżowało mężczyznę.

Oboje długo się lustrowali podejrzliwymi spojrzeniami.

- Minho, powinieneś go poznać. - rzekła Kei. - I nie mów do niego pan, dobrze?

- Dlaczego ten Pan jest tak podobny do mnie?

Niespodziewanie Na Yije roześmiał się, mówiąc:

- Bo jestem Twoim Tatą. Chciałbyś dowiedzieć się czegoś o genetyce?

- Tatą? Mamo, mój Tato też jest lekarzem?

- Tak. Uczył mamę na studiach, wiesz? Jest znakomitym lekarzem.

Policzki Minho przybrały różowawy kolor i nadęły się jak bąbelki.

- Nie ma lepszego lekarza od mamusi! - zaprzeczył. - Nie ma, nie ma!

Oboje się roześmiali. Złość malca nie przeszła ani na moment, co jeszcze bardziej ich rozbawiało. Widok roześmianej twarzy Na Yije i naburmuszonej Minho, który próbował podrapać mężczyznę po twarzy, było chyba najszczęśliwszym widokiem na który mogła sobie pozwolić.

Wiedziała że jej życie zmieni się driametralnie.

Że będzie miała drugiego mężczyznę, który jest dla niej tak samo ważny, jak ten pierwszy.

To wszystko wydawało się takie nierealne, pomyślała.

- Powinniście zjeść kolacje. Przebyliście długą drogę, prawda? - zawołała z tarasu babcia Kei. - Wchodźcie. Chce poznać swojego zięcia, tak?

- Babciu.. - mruknęła zawstydzona Kei, gdy Na Yije ucałował jej czoło. Wiedziała że jej życie zmienia się na lepsze. 

RezydenturaWhere stories live. Discover now