Rozdział Szósty

8 0 0
                                    

Pieprzenie się po kątach miało też swoje wady.

Chociaż to było jak sen, jego dotyk, czułe słowa które szeptał mi na ucho, wspólne posiłki i zapach porannej kawy, każdy sen przeistacza się w koszmar, nieważne jakby człowiek chciał utrzymać piękne chwile w szklanej kuli i nigdy się nie budzić, przychodzi moment zwrotny gdy wszystko zaczyna się sypać. Powoli, po małym kroczku, oboje szliśmy do własnej autodestrukcji.

Nasza relacja nie była normalna. Kto by zaakceptował romans - bo inaczej nie mogę tego nazwać, między uczniem i nauczycielem. Chociaż byliśmy dorośli, nie wszyscy mogli odebrać tego jak uczucie które się między nami narodziło, a zwykłe puszczalstwo za zaliczenie egzaminów semestralnych i podbicie dobrej opinii na zaczynanie stażu.

Chociaż zaczęło się od ukradkowych spojrzeń w moją stronę i szeptania między sobą, gdy przychodziłam na praktyki, wiedziałam że już wszyscy wiedzą. A jedyną osobą która o tym wiedziała, byłeś Ty, Dominiku.

Z początku miałam do ciebie ogromny żal, przestaliśmy spotykać się na krótką kawę i milczenie na stołówce. Było mi wstyd pokazywać się z kimś, kto zdradził mnie i moją tajemnice, która była tak oczywista do dochowania, że nie mogłam pojąć tego w głowie, dlaczego mnie wydałeś. Nie miałam też pojęcia, jak bardzo się wtedy myliłam i że nie Ty stoisz za tymi plotkami, a zazdrosna o mężczyznę, Jossie, która nas zobaczyła jak całujemy się w przedsionku.

Przez jakiś czas nie zjawiałam się na praktykach z chirurgii ogólnej.

Chociaż dni mijały wolno i czułam że nie mogę już tak żyć, chciałam coś zmienić. Postanowiłam zakończyć tą relacje, chociaż to bolało jeszcze bardziej niż przypuszczałam, gdy zobaczyłam Cię wychodzącego z sali operacyjnej. Byłeś zdziwiony że się nagle pojawiłam, chciałeś mnie objąć, utęskniony za mną, ale się odsunęłam. Jeszcze bardziej Cię zdziwiłam.

- To koniec. - powiedziałam wtedy. - Nie możemy tego ciągnąć dłużej. Nie chce zrujnować sobie, ani Tobie kariery. Po prostu to skończmy.

- Nie wiem o czym mówisz. Jakiej kariery? Dlaczego skończyć? - chciałeś mnie dotknąć, ale znowu się odsunęłam. - Proszę, przemyśl to. Co się stało? Co się zmieniło? Już mnie nie kochasz?

- To nie to. Po prostu to skończmy.

Chociaż do dzisiaj żałuje tamtego dnia, postąpiłam słusznie. Nie chciałam ranić ciebie, ani siebie. Ludzie szeptali, patrzyli na mnie spod byka, nie chciałam żeby zaczęli się ze mnie nabijać. A co jakby doszło to do władz szpitala? Zwolnili by cię. Straciłbyś pracę, którą tak bardzo kochasz i oddajesz się jej, przez to że miałeś chwilę słabości.

Tak wtedy pomyślałam. Że to chwila słabości. Że byłam odskocznią przy procesie rozwodowym Twoim i żony. Wiem że się rozwodzisz, ale nie powiem Ci tego. Nie chcesz żebym wiedziała, prawda?

Po prostu to skończmy.

Po praktykach przebierałam się w szatni, gdy dobiegły mnie rozbawione słowa Jossie.

- Słyszałyście, prawda? Nasza świętoszka puszcza się po kątach z naszym Profesorem. - nie mówiła cicho, nie zależało jej na tym. Słyszałam między szafkami jej perlisty śmiech. - Myśli że w ten sposób zaliczy egzaminy praktyczne? Bezczelna suka.

- Nie sądziłam że jest taką przebiegłą dziwką. Chodzi jakby nigdy nic z Dominikiem a puszcza się po kątach z Profesorem. Myślisz że się na to godzi? - słysząc głos Tii, nie wierzyłam że ona też jest po stronie Jossie i mnie obgaduje. Było mi przykro i dusiłam w sobie łzy, przyciskając torbę do brzucha, ukrywając się między szafkami. - Ja bym ją dawno zostawiła w cholerę.

- No nie?

Tii i Jossie się roześmiały, wpychając mnie do pustego pomieszczenia bez klamek, pomieszczenia zwanego samotnością, odsuwając mnie z grupy. Samotność studentom medycyny doskwiera na każdym kroku, ale ja poczułam się wykluczona z grupy już na samym starcie, gdy nasza grupka przyszłych chirurgów miała odebrać pierwszą licencje na rezydenturę na danym wydziale.

I to wszystko przez to, że się zakochałam w nieodpowiedniej osobie.

Słyszałam jak cichną gdy wybiegłam z szatni i trzasnęłam drzwiami, czując że serce łamie mi się na kawałki. Zostałam znowu sama i to z własnej woli. To był mój wybór. Nie przemyślałam tego na samym początku.

Wiedziałam że każda próba pojednania się z nimi, skończy się serią obelg w moją stronę. Chociaż w tamtym momencie nie wiedziałam, że wybiorę drogę samotności, nie chcąc się z niej uwolnić, wiedziałam jedno.

Dominik mnie zdradził. 

RezydenturaWhere stories live. Discover now