już mi nie wystarczasz, od dawna nie wystarczasz.
twoja zaborczość krępuje mnie niczym powrozy
dziewczynę, zamkniętą w bagażniku zbirów o baaardzo złych zamiarach.
nie pozwalasz.
to, co dla ciebie jest świętością
dla mnie od dawna jest już prochem.
twoje przekonania: chlast, chlast -
gwóźdź w mózg.
jeśli ochrona
(którą nazywasz niezależnością, zabawne)
może niszczyć
to jesteś w tym mistrzem.
niewdzięczna suka
zgniły owoc łona twego -
ja, która wypieram się
słów twych świętych.
problemem nie jest twe pouczenie,
to, co rodzi twe biedne serce.
problemem jest moje niezdecydowanie
i śmiertelna pustka w miejscu przyszłości.
żal mi twego zmarnowanego życia,
lat oddanych mi.
gdybym mogła,
podarowałabym ci szczęście.
Mamusiu, Mamusiu!
bogini, krocząca wśród kwiatów floksów i kosmosu -
potężna i uciemiężona przez twoją [...].
decydująca.
zawsze będę tym, kim byłaś ty -
odwieczne obarczenie leśnym przekleństwem
genów i nerwowej atencji.
nieprzemijalność pokoleń.
i ta beznadziejna nadzieja, że gdy odejdę
gdy oddalisz się, zacznę oddychać.
to się nie stanie.
ma-mo, bo ty zawsze będziesz we mnie.