pan Andersen opowiada

14 3 2
                                    

gdyby Safo żyła

toby tworzyła

wiersze słone jak łzy i gorzkie

jak niespełnienie.

O Mario, dziecko pyłu gwiezdnego.

O Sylvio, dziecię ziemi.

O Emilio, córo wiatru i wzgórz.

wy, coście zaznały życia

zatrutego owocu

palącego jak jad

doświadczenia

które mami łaknących normalności

i uczy, i pozostawia pustym -

bo rzeczywistość poraża

i pełnym wiedzy -

dającej prawo do istnienia

i znużenie -

odwiecznością kręgu życia

w którym liczą się tylko najdoskonalsi.

wasze umysły

rodzące Nastazje, co rzucają w ogień tysiącami rubli

i swoją minioną cnotą

i szaleństwem upodlenia

we własnych oczach

że się jest niczym

chociaż gwiazdy, i noc

i słońce czasami.

wy, co widziałyście

matki bez wiary

i dzieci bez wiary

i setki wydarzeń zbyt niedorzecznych

by istnieć

by ich nie spisać.

posągi z marmuru

zachwiane swym człowieczeństwem

a jednak stojące tak, w czerni

bo tylko czerń pozwala myśleć

i nie czuć

i żyć tylko tyle, ile to konieczne

by znów nie być tym ogniem entuzjazmu, któremu na pierwsze imię Ośmieszenie, a na drugie Naiwność

i tworzyć

miliony istnień

choć nigdy nie będzie się niczyją rodzicielką -

w egoizmie, co jest jak choroba, stwarza się tylko po to,

by odnaleźć siebie.

wy, co widocznie kochałyście zbyt mało zachłannie

bo o was nie napisano pieśni

żadne z was Julie idealne i Izoldy wielobarwnowłose

i szalone Esther czy Katarzyny

jesteście jak upojone wizjami pytie

jak rosa i wiatr

i chmur przeźrocza

by zobaczono tylko historię

choć nie tego tak naprawdę chciałyście -

gdyby tylko wasze głowy na to pozwoliły

gdybyście tak, jak inni

to nie wydrapywałybyście paznokciami tuneli z więzień -

niektórych nie stać na szczęście.

romantyczne marzenia tylko wśród strof

rozgrzane fantasmagoriami trzewia

i frustracje rozdzierające czaszkę

tortury zadane własnymi rękami -

"giń i przestań mnie prześladować!".

nikt nie kocha posągów

i jest to słuszne

ale nikt też się nimi nie rodzi.

a przecież życie jest tak proste!

mężczyzna

i kobieta.

i mieniące się odblaskami jutrzni córy powietrza

które bóg przygarnie do łona dopiero

gdy zapracują na duszę -

jakaż łaska spłynęła na te, co są niedoskonałe

choć nie ma w tym ich winy!

próbowałyście zagrać jak inni i co otrzymałyście? -

samotność, dewocję

opętanie w ograniczonym liniami świecie nie dla was

niestety-nie-śmierć, boście odważyły się jak człowiek

i głowę w piekle

i dzieci-robaki nad mlekiem.

to nie ucieczka

to wybór

póki można

póki można samemu

dla siebie

póki się nie nienawidzi

do cna

tej istoty wewnątrz

za jej upośledzenie

za jej nieznośne niedostatki.

jeszcze kilka opowieści

jeszcze kilka westchnień [...] i się wykona.

to nie boginie -

nic nie mogą

umarły, zgniły i wielu jest takich, co po nich nie płacze.

bo czasami rodzi się Płód Poroniony

Niedorodzona

Jurodiwy

coś w trakcie, coś obrzydliwie nad-żywego

co się rozwija, i co do śmierci nie rozkwitnie

i trzeba to przetrwać

tak, trzeba

by za 300 lat świętej bezcielesności

może

otrzymać nieśmiertelną duszę

potwierdzenie

uzasadnienie

prawo do istnienia.

EFEKT SYLVII P. | wierszeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz