Rozdział 25

2.8K 200 25
                                    

Harry usiadł obok Syriusza na dość niewygodnej kanapie w pokoju. Pomimo wszystkich wątpliwości, wciąż musiał przyznać, że ulgą było wiedzieć, że Syriusz był tutaj, tuż obok niego. Nie żeby miał zamiar przybiegać do Syriusza z jakiegokolwiek powodu, ale wystarczyła sama wiedza, że ​​będzie tam, gdyby Harry go potrzebował.

- Te pióra są nielegalne - powiedział ponuro Syriusz, gdy jego palce musnęły linie wyryte na grzbiecie dłoni Harry'ego. 

Harry mruknął coś pod nosem, wyciągając rękę z uścisku Syriusza. -Czy Snape jest dla ciebie paskudny?-

Syriusz wzruszył ramionami. - Nie. Po prostu ignoruje moje istnienie, co mi oczywiście odpowiada. Chciałbym żeby był dla mnie bardziej uprzejmy ale myślę, że takie rzeczy jak uczucia są poza pojmowaniem Snape'a.

- Chciałbym, żeby zignorował też moje istnienie - mruknął Harry. -To znacznie uprościłoby nam życie.

- Może powinieneś powiedzieć Tomowi o tym, jak Snape cię traktuje - drażnił się Syriusz z przebiegłym uśmiechem.

Harry spojrzał na niego kpiąco, a Syriusz się roześmiał. Potterowi przyszło na myśl, że od dawna nie słyszał, jak Syriusz się śmieje. Bycie z dala od Grimmauld Place najwyraźniej dobrze mu robiło. Ale Harry nadal martwił się związanym z tym ryzykiem. Ministerstwo wciąż uważało, że Syriusz był mrocznym czarodziejem i mordercą. Umbridge mieszkała właśnie tutaj w szkole. Pamiętał Barty'ego Croucha w przebraniu Moody'ego przeszukującego biuro Snape'a na jego czwartym roku. Co jeśli Knot uchwalił jakieś prawo, które pozwoliło Umbridge przeszukiwać biura innych nauczycieli? Co jeśli jakiś Ślizgon zauważy Syriusza i zgłosi tp do Umbridge?

Ale kiedy spojrzał na zrelaksowaną i uśmiechniętą twarz ojca chrzestnego, nie mógł zmusić go do powrotu na Grimmauld Place.

-To zbyt ryzykowne, że tu jesteś - mruknął w końcu.

-To sprawia, że ​​jest to tym bardziej zabawne- odpowiedział wesoło Syriusz. -Może uda mi się dołączyć do ciebie w następny weekend w Hogsmeade jako Łapa.

-Nie!- Zawołał Harry. -Kiedyś Malfoy rozpoznał cię na peronie! A Umbridge jest tutaj! Malfoy nie musiałby iść daleko, żeby cię wydać!.

Twarz Syriusza nieco się zmieniła. -Rozumiem- powiedział, a jego głos był płaski. -Jesteś mniej podobny do ojca, niż myślałem.

- Po prostu nie chcę, żebyś wracał do Azkabanu - powiedział Harry.

Właśnie wtedy wszedł Snape.

-Może wyglądać podejrzanie, jeśli opuścisz moje biuro, wyglądając na szczęśliwego po pobycie u mnie - zauważył. Wyglądał na urażonego samym pomysłem szczęśliwego ucznia. -Wierzę, że mamy wystarczająco dużo czasu, abyś mógł odrobić swój szlaban. -Snape spojrzał na Blacka. 
-Możesz po prostu wrócić do swojej kwatery, Black.-

Ze sztywnej postawy Snape'a Harry mógł wyczuć, że Syriusz będzie się z nim kłócił. Ale ku jego zaskoczeniu Syriusz wstał z ochotą.

- Oczywiście - powiedział zimno, wychodząc z pokoju.

- Chodź ze mną - powiedział Snape, prowadząc Harry'ego do innego pokoju. -Będziesz dla mnie siekać składniki. Wszystkie muszą być drobno i równomiernie pokrojone. Jeśli nie zdarzysz, możemy to zrobić jutro ponownie.

Harry mruknął ponuro, gdy zabierał się do pracy. Ale pomyślał, że woli siekać składniki dla Snape'a, niż patrzeć na koci ryj Umbridge.

Zmiana SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz