Rozdział 24

3.4K 219 59
                                    

Hermiona spojrzała na Harry'ego. Wydawała się zmartwiona.

-Jeśli nie zamierzasz pójść do Dumbledore'a, przynajmniej napisz do Toma- powiedziała.

- Powiedziałem tylko prawdę - warknął Harry. - Tom wrócił. Wszyscy wiemy, że nie będzie siedzieć i odpoczywać. Dumbledore twierdzi, pomimo tego, że jest inny wobec mnie wciąż nie jest dobrym facetem.

- Harry - powiedział Ron. - Albo możesz być przyjacielem Toma, albo jego wrogiem. Nie możesz być obojgiem, kolego.

-To nie jest takie proste - westchnął Harry. -Wiem, że Tom mnie nie skrzywdzi. Ale to nie znaczy, że
nie skrzywdzi nikogo innego. Zabił Cedrica tylko dlatego, że tam był. Nie chcę, aby stało się to z kimś innym. Umbridge mówi, że śmierć Cedrica była wypadkiem.  To obraza dla jego pamięci!

- Wiem to wszystko, Harry - przytaknęła Hermiona. - Ale nie możesz sam poradzić sobie z Umbridge. Jest kimś więcej niż nauczycielem. Jest urzędnikiem ministerstwa. To oczy, uszy i usta Knota w Hogwarcie i jest naprawdę pokręcona na swój sposób.

-Nie zamierzam iść z tym do nikogo.- Powiedział Harry. Nie wiedział dlaczego wahał się skontaktować z Tomem. Chociaż byłby szczęśliwy, gdyby wszyscy mu wierzyli, gdy mówił, że Tom wrócił, teraz narodziła się w nim część, która martwiła się o bezpieczeństwo Toma.
-Napisałem do Syriusza- powiedział w końcu.

- Harry - w głosie Hermiony słychać było wyrzuty. -Jeśli ten list zostanie w jakikolwiek sposób przechwycony ...

-Nie umieściłem w  liście niczego, co mogłoby być niebezpieczne dla Syriusza. - powiedział Harry. -Ale musiałem z kimś porozmawiać.

-Cieszę się, że wybrałeś Syriusza, a nie Toma - mruknął Ron.

- Tom poradzi sobie lepiej niż Syriusz, jeśli list Harry'ego zostanie przechwycony przez ministerstwo - odpowiedziała zjadliwie Hermiona.

-W każdym razie to prawda - mruknął Ron. -Czy masz pojęcie, co mamy z tym zrobić?- Powiedział Wesley trzymając pracę domową z wróżbiarstwa. Harry wzruszył ramionami. -Chciałbym rzucić to w ogień.

-Chciałbym rzucić Umbridge w ogień - mruknął Ron. -Paskudna stara wiedźma.- Harry zachichotał. -Jeśli nie pójdziemy teraz na śniadanie, będziemy musieli iść bez niego na lekcje. Nie wiem jak ty, ale ja wolałabym głodować niż spóźnić się na lekcje Snape'a.

-Jeśli będę musiał wybierać między szlabanami ze Snape'em i Umbridge, wybiorę Snape'a każdego dnia - mruknął Ron, gdy zaczął pakować pióro i pergaminy z powrotem do swojej torby.

- Więc teraz wiesz, że są gorsze rzeczy niż Snape - uśmiechnęła się Hermiona
Zjedli pośpieszne śniadanie i dotarli do klasy Snape'a pięć minut po tym, jak zadzwonił dzwonek.

- Szlaban, Potter.- powiedział znudzony Snape, gdy zajęli miejsca. Malfoy zachichotał.

-Cholera! - mruknął złośliwie Ron. Harry nie był pewien, czy miał na myśli Snape'a czy Malfoya.

- Wszyscy się spóźniliśmy, a on tylko tobie dał  szlaban - Ron potrząsnął głową, gdy szli do szklarni -To naprawdę trudne.

- Tak? Już się do tego przyzwyczaiłem - powiedział przygnębiony Harry. 

O piątej Harry pojawił się przed lochami Snape'a. Snape pozwolił mu wejść bez komentarza i zamknął drzwi, mamrocząc nieznane zaklęcie.

Harry rozejrzał się i…

-Syriuszu! - wykrzyknął, uśmiechając się szeroko, gdy jego ojciec chrzestny wstał z krzesła, na którym siedział.

-W jaki sposób?- Zapytał Harry.

-Umówiłem się ze Snape'em- powiedział Syriusz. -Jest teraz moją opiekunką

Harry odwrócił się i zobaczył Snape'a stojącego w pobliżu drzwi. -Dziękuję Ci.- Powiedział, że z prawdziwą wdzięcznością.

-Nie dziękuj mi, Potter. -Powiedział Snape. - Z jakiegoś powodu Czarny Pan chce zapewnić bezpieczeństwo Rodowi Syriusza. Powierzył mi odpowiedzialność. Niewiele mogłem  zrobić w Kwaterze Głównej. Więc umówiliśmy się z Dumbledore'em, aby został tu ze mną.

-Ale… ale…-wyszeptał Harry. -Co z Umbridge?

-Mam środki, aby skierować go do kwatery głównej, jeśli Dolores Umbridge zdecyduje się przeszukać moje lochy.- Głos Snape'a był suchy.

-Zaczekaj…-powiedział Harry. -Powiedziałeś, że Czarny Pan poprosił cię, abyś go zabezpieczył?

- Tak, najwyraźniej tak - mruknął Syriusz. -Myśli, że jestem nieodpowiedzialnym ojcem chrzestnym. Wygłosił mi również wykład na ten temat!

-Co! - wykrzyknął Harry słabo, gdy opadł na krzesło. -Dał ci wykład?

Syriusz skinął głową. -Po tym, jak opuściłem peron, w dniu, w którym cię odwiedziłem.

-Przebywanie na dworcu pełnym czarodziejów na pewno nie było dobrym pomysłem.

-Nikt cię nie pytał!”/- warknął Syriusz. -Chociaż twój pan był brutalnie szczery!

-Tom?- powtórzył Harry, nie mogąc w to uwierzyć.

-"Tom?" - zapytał Snape, jego głos brzmiał dziwnie. -Nazywasz Mrocznego Lorda Tomem?

- Poprosił mnie, abym tak go nazwał - powiedział Harry nieco defensywnie.

Snape patrzył na Harry'ego. - Chyba oszaleję. Dlaczego Czarny Pan miałby prosić, żebyś go tak nazwał?

-Ponieważ są teraz przyjaciółmi- powiedział Syriusz.

-Przyjaciele. -Powtórzył Snape, +Chłopiec, który przeżył i Czarny Pan. Przyjaciele.

-Dlaczego nie?-

Spojrzenie Snape'a było pełne nienawiści. -Zabił twoich rodziców! Jesteś taki żałosny, Potter!

- Nie używaj tego tonu z Harrym - warknął Syriusz.

-Zabił twojego najlepszego przyjaciela, a ty nie masz nic przeciwko temu, że twój chrześniak przyjaźni się z nim?

- Nie rozumiem, dlaczego jest to twoja sprawa - zaczął gniewnie Syriusz, a potem przestał. -Och- powiedział, a jego głos i wyraz twarzy nieco złagodniały. -Zapomniałem-

Na twarzy Snape'a pojawił się dziwny wyraz.

-Zapomniałeś co?- Zapytał Harry.

- Nic ważnego - powiedział Syriusz, zwracając swoją uwagę z powrotem na Harry'ego. -Po prostu coś z naszych szkolnych czasów.

Uśmiechnął się do swojego chrześniaka. -Miło cię widzieć. Ale przejdźmy do tego, co powiedziałeś w liście.

Harry zauważył prawie nieobecnie, że Snape opuścił pokój.

Zmiana SercaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz