Mój Własny Cud💔 3

17 2 1
                                    

Rozdział 3

-Oh jaki piękny dzień. - Ktoś jakby krzyczał mi w głowie. - No, kochana, otwieraj oczy.
Otwarłam z bólem martwe ślepia i ze zdziwieniem zaczęłam w końcu myśleć. Przypominam sobie coś z tej nocy, ale nie wiele. Pamiętam bruneta, i gadkę o domie, może jestem u niego. Pamiętam Jack'a i zioło. To źle połączenie, ale jakże smaczne. Pamiętam te kobiety i ten klub. Oh i pamiętam też go o tą ździrę. A tak bardzo chciałam o tym zapomnieć.
-Jak się masz? Boli głowa? Chcesz tabletkę? Śniadanie? Kąpiel? Nie wiem co jeszcze mogę Ci zaproponować... Hm...
-Kim pani jest, albo po prostu jak się pani nazywa. -Kobieta wygląda na trochę powyżej czterdziestki. Ma trochę zmarszczek, i lekko zadarty nos, ale dodaje jej to tylko uroku. Ma krótkie do ramion brązowe włosy i całkiem jasne oczy, nie wiem czy szare czy może niebieskie. A może i to i to? Napierdala mnie łeb i brzuch. Tabletka się przyda i prysznic. Siedze na kanapie w salonie z tego co mi się wydaje. Przede mną stoi telewizor na półce, a za nim wielkie, masywne okno i jasno niebieską zasłoną. Mieszkanie, albo dom, jeszcze nie wiem, jest porządnie umeblowane, posprzątane i w miarę kolorowe. To znaczy meble są wszytskie takie same w kolorze jasnego drewna, ale serwetki, kwiaty, swieczki, zasłony, poduszki czy dywan mają różne kolory.
-Jestem Prelia. Jestem Mamą Julka.
-To jego imię? Prawdziwe?
-Tak, nie powiedział Ci?
-Powiedział że jest Sertyk..
-Tak.. Nie lubi zbyt swojego imienia, ale ja je kocham j go używam. Wielkość jednak mówi do niego Sertyk. Tak sobie wymyślił, po odejściu taty.
-Oh. Współczuję. -Postanowiłam nie pytać narazie o nic więcej. Nie wiem w jaki sposób odszedł jego tata. Może zdradził żonę i poszedł do niej. Albo wącha kwiatki od spodu. Albo wszytko inne...
-To co, tabletka, prysznic, śniadanie. Może być w tej kolejności?
-Jeżeli to nie kłopot, to będę bardzo wdzięczna. A gdzie się podziewa..Julek?
-Poszedł się spotkać z dawna znajomą. Powinnien zdążyć na śniadanie. I nie moja droga, nie jest to dla mnie kłopot. Kiedyś miałam co robić, dom był zawsze wypełniony po brzegi. Ciągłe śmiechy, płacze, rodzinne spotkania, obiady. Brakuje mi tego, a Julek pojawia się tu raz na jakiś czas. Niby mam co robić, ale wiesz to nie to samo. A lata lecą, nie jestem już tak młoda. Dobra, po rozklejam się później, teraz tak, tu masz tabletkę a na stoliku obok wodę do popicia. W łazience masz już przygotowane rzeczy, bo masz troszkę mniejszy rozmiar niż ja, ale sądzę że bielizna która Ci tam dałam, będzie dobra. I nie martw się jest nowa. Przy umywalce masz nową szczoteczkę a w kubku różne pasty. Ręcznik masz obok ubrań na pralce. Potem przyjdź proszę do kuchni. Weź długi ciepły prysznic to powinno pomóc.
-Dziękuję. Naprawdę dziękuje. Nie zbyt pamiętam co się działo, ani czemu tu jestem. Ale dziękuję. Skorzystam.

Woda jest ciepła, naprawdę ciepła. Mam pare siniaków i nawet jedna ranę z której leci krew. Ale nie wielka. Nie boli. Nie mam wielkiego wyboru co do płynu którym się umyje. Zapach kokosowy jest idealny jak dla mnie. Mam podobny w domu więc nie przeszkadza mi on. Właśnie dom.. Trzeba tam w końcu będzie pójść. A ja nie wiem nawet jak daleko jestem. W ogóle nie wiem gdzie jestem. Ale jest mi to dziś wyjątkowo obojętne. Powoli przestaje mnie boleć głowa. Ubrania rzeczywiście są lekko za duże, ale nie przeszkadza mi to. Bielizna jest idealnie dopasowana. 75 C leży doskonale, a majtki w koronkę nie gryzą i są z dobrego materiału. Jak dobrze w końcu mieć umyte zęby. Nie czuć zapachu alkoholu. W łazience już pachnie dobrym jedzeniem.
-Przepraszam, ma pani może plaster? -Zanim podniosłam głowę nie wiedziałam że zamiast pani Mamy siedzi na kanapie Julek.
-Cześć śliczna. Nawet po tak ostrej nocy wyglądasz świetnie. - No i się zaczerwieniłam. Nie spodziewałam się go jednak, nawet jak miał wrócić po chwili.

Mój Własny Cud 💔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz