To historia o totalnym cudzie. Zawładnął całą mną. Umysłem, mięśniami, żyłami, łechtaczką. Jest w całym moim ciele. Obija się o ściany, rozmawia z narządami, czasem je buntuje przeciwko mnie. Upija się moim sercem i krzyczy ze mnie kocha. On wie jak na mnie działa, i to wykorzystuje. Sprawia ze odchodzę od zmysłów a potem wracam i czuje je jeszcze mocniej. Ale czasem robi mi na złość. Czasem siedzi cicho, bo jest zły. I tylko siedzi. Patrzy na reszte mojego organizmu i nie robi nic..
Przysięgam ze jakby się dało umierać od miłość już bym nie żyła lub już nie żyje. Myślę ciągle tylko o nim. I tylko z nim chce spędzać każda wolną chwilę. A nawet te zajęte to właśnie chce by były zajęte z nim lub dla niego. Nie jestem w stanie poradzić sobie z bólem jaki czuje gdy go nie ma. Pisze mu miliony wiadomości dziennie. Mówię mu ciągle że go kocham. Daje mu obietnicę tego, że będę po mimo wszystko. Jestem pewna ze nawet gdyby nastąpił koniec naszej wspólnej ery to będę dalej dla niego tym czym byłam do tej pory ; WSPARCIEM.
Chce dawać mu to co daje się dziecku, nastolatkowi, dorosłemu. Ci daje się babci, mamie, dzieciom. Chce dawać mu bliskość, zapewnić ratunek, dawać mu swój czas. Być zawsze tam gdzie on tego potrzebuje. Nie muszę dbać o swoje potrzeby, mogę nawet zdychać, pod warunkiem że jego potrzeby będą wszystkie uregulowane.
Najgorsze jest to że nie zawsze go mam. Że nie zawsze jest przy mnie. Że czasem znika na za długo.
Niestety mam wrażenie za byłam tylko jego zabawką. Że wracał do mnie jak do misia w dzieciństwie. Jak było mu źle. Wielokrotnie obiecywałam sobie, że jestem w stanie dać mu wszystko. Dosłownie. To czego mu brakuje i to czego ma nadmiar. Cóż.. On był inny. Był nie zależny. Nie chciał nikogo. Ani nic od nikogo. Radził sobie sam, oczywiście. Był naprawdę niezależny. Ale czy to źle że chciałam mu się oddać?
Otóż według niego tak. To źle. Ilekroć pomyślę o tym co się między nami działo. Jak mnie potrafił traktować. Bierze mnie szlak, że byłam tak głupia i mu za każdym razem ufałam. Wybaczyłam. Wierzyłam że się zmieni. Aż zmieniłam się ja. Stałam się zimna. Wredna. Sarkastyczna. Wrecz dla niektórych podła. Jego towarzystwo stało się moim. Jego styl też stał się mój. Ale czy to jestem prawdziwa ja? Czy to tylko maska?
CZYTASZ
Mój Własny Cud 💔
RomanceTo historia o totalnym cudzie. Zawładnął całą mną. Umysłem, mięśniami, żyłami. Jest w całym moim ciele. Obija się o ściany, rozmawia z narządami, czasem je buntuje przeciwko mnie. Upija się moim sercem i krzyczy ze mnie kocha. On wie jak na mnie dzi...