Mój Własny Cud 💔 5

13 2 0
                                    

Rozdział 5

Wyszłam z auta, a on odjechał. Miał ładna mazdę tylko, że mamy. Bo jego ponoć w warsztacie. Ciotka na bank będzie zła. Na 100, kurwa, procent. O dziwo drzwi były zamknięte. W środku było zimno nawet, i pusto. Czysto i tak jakby nikt tam nie mieszkał. Poszłam do biura cioci z nadzieją, że tam ja zastanę. Ale nie było jej. Poszłam na górę. Nigdzie jej nie było. Może gdzieś wyszła. Jakieś spotkanie czy coś. A może wkoncu Radka. Nie, w sumie nie. Powiedziała kiedyś, że ja jestem jej priorytetem. Ona nie potrzebuje zabaw w partnera. Ważne że ma swoją honorową córkę. Tak mnie nazywa, bo nie jestem biologiczną. Nie przeszkadza mi to. Nawet to lubie. Przez lukę w drzwiach od ziemi w moim pokoju pali się światło. To zły znak. Drzwi były uchylone, a za nich było słychać cichy dźwięk muzyki klasycznej. W środku było ciemno. Nawet bardzo, jedyne źródło światła, to radio. Ale wiem, że ktoś siedzi na łóżku.
-Nie było Cię 27 godzin. - To nie jest głos cioci. I nie leżała by na łóżku, machając nogami, które zwisają po za nie.
-Nagle Cię interesuje ile mnie nie ma?
-Powinno, nie oznacza ze interesuje. Ale czekam tu od 27 godzin i Cię nie było. Gdzie byłaś? - Luke, zapalił nocną lampkę obok łóżka. Ma wielkie wory pod oczami i spuchnięte policzki.
- Na imprezie, a potem jeździłam po sklepach z Julkiem.
-Kim? I na jakiej imprezie.
-Nie będę Ci się tłumaczyć. Nie czuje już takiej potrzeby. -Tak jak weszłam do pokoju tak nadal stoje. Nie ruszyłam się ani kroku dalej. Nie potrafię.
-Ale ja czuje potrzebę żeby wiedzieć gdzie byłaś i z kim.
-Nie Twój interes, czego nie zrozumiałeś. Nie jestem moim.. Niczym, ani czymś, żebym musiała się Ci tłumaczyć. - Chciałam powiedzieć chłopakiem, ale nie przeszło by mi to przez gardło. Mogłabym też powiedzieć ojcem, tylko że nie chciałam go nim nazywać.
-O co Ci chodzi? Przychodze, siedze bez snu, jedzenia czy czegokolwiek, a ty masz w dupie moje uczucia. - Ja pierdole, no zabawne.
-Ja je mam w dupie?! Zjebany jesteś czy jak? Widziałam jak posuwasz tą szmate. Gdzie niby byłeś chory. Zmartwiona prawie biegłam do Ciebie, bo wiem ze nie chorujesz, a jak już, to bardzo to przeżywasz.
-Nie musiałaś wcale tam iść. Serio. Nikt Ci nie kazał, nie byłaś zaproszona na oglądanie jak się z nią zabawiam.
-Nie byłam zaproszona. No przecież. -Już nie jestem zła, jest mi przykro. Bardzo bardzo smutno. Nie będę go wyganiać. Sama pójdę. Moje nogi odzyskały moc. I poszły w kierunku małej łazienki. Zamknęłam się na klucz i tam siedziałam. A w głowie miałam tylko słowa "Nie byłaś zaproszona, na oglądanie jak się z nią zabawiam". To takie okrutne dla mojego serca. Wiem, że ma prawo do własnego życia. Nie ograniczam go. Ale chciałabym żeby chociaż żałował, że to zobaczyłam, lub było mu przykro że ich nakryłam. Nie umiem przestać płakać. Chce wyjść, wejść do pokoju, chwycić krzesło i nim w niego rzucić. Ale nie umiem wstać. Ledwo co oddycham. Łapie ciękie i płytkie oddechy. Krótkie, ale nie na tyle bym już zdechła. A chciałabym. Miłość jest ślepa. Ciekawe czy będzie z nią teraz za rączkę chodził. Czy jest kolejną jej zabawką. Nie chciałabym żeby ona raniła jego uczucia. Kurwa, czemu nadal się o niego martwię. Muszę z tym skończyć. Nie chce znów przechodzić tego samego dramatu. Jest byłym przyjacielem mojego poprzedniego chłopaka. Właściwie tamten mnie po prostu porzucił. Czuje czasem, że powinnam mu być wierna. Ale nie potrafiłam stać spokojnie przy jego przyjacielu. Gdy Derek odszedł, gdy zostawił list pożegnalny, pisząc w nim że wyjeżdża i sam nie wie gdzie. Że mnie kocha, ale więcej że mną nie wytrzyma. Pamiętam jakby to było wczoraj ilekroć wracał najebany a ja się po nim darłam. Był dla mnie wtedy totalnym przeciwieństwem mnie. A teraz ja jestem jak on. Napisał, że może kiedyś wróci. A ja zdałam sobie sprawę po 6 miesiącach, że nie wróci, albo jak wróci to nie będzie taki sam. Zostawił wszytsko. Przez 3 miesiące przychodziłam do jego rodziców. Pocieszałam. Rozmawiałam. Przepraszałam i pomagałam. Ale potem zaczęłam się zmieniać i coraz mnie przychodzić. Przez to że byłam zaprzyjaźniona z jego towarzystwem chodziłam z nimi na koncerty, do klubów i tak dalej. Aż wkoncu zmieniłam wygląd i charakter. A nawet po mimo wszytskiego nadal dostaje po dupie...

Mój Własny Cud 💔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz