Rozdział 8
Ręce higienistki są zimne, wydaje mi się że nawet bardziej niż lód który mi przykłada. Wypytuje co się stało i czy nadal boli. Ale się nie odzywam w ogóle. Nie mam ochoty z nikim gadać. Mam dość tych ludzi, mam dość Luka, mam dość wszystkiego. Biorę telefon i pisze krótkiego SMS do Julka :
" Dobry dzień proszę Pana. Jesteś zajęty? "Odpowiedź przychodzi tak szybko, że nawet nie zdążyłam telefonu schować do kieszeni.
"Nie zbyt, a Ty piękna kobito? "Myślę co napisać, aż decyduje się na szczerość.
"Jakbym była nie napisałabym. "Odpowiadał tak szybko jakby wiedział co chce napisać.
"Idziemy gdzieś? Będę pod Twoją szkoła za jakieś 10 min. "I skąd do cholery wie gdzie mam szkołę.
-Dziękuję Pani już nie potrzebuje tego. - Oddaje jej woreczek z lodem. Zabieram rzeczy i wychodzę. Oczywiście że musi być przerwa gdy próbuje dostać się na zewnątrz. Na końcu korytarza widzę Luka. Nie zwracam na niego zbytnio uwagi, wychodzę na zewnątrz. Nie czekam zbyt długo na Julka, widzę że Luke wyszedł na dwór z kolegami. Jakby zmierzał w moją stronę. W tym samym czasie pojechało sportowe niskie auto, aż mi dech zabrało. Julek wyszedł ubrany jakby wyjechał dopiero ze spotkania jakiegoś. Elegancki i szykowany przez co seksowny. Laską które są na dworze opadły jęzory. Podszedł do mnie i dał budzika w czoło, poczym otworzył drzwi od auta. Ludzie stali jak wryci w ziemię. A Luke? Cóż, Luke wyglądał jakby dał mu ktoś z liścia. I oczywiście tak suka obczajała Julka jakby był obrazem q muzeum. Mój jakże przystojny znajomy wsiadł do auta i odjechał z piskiem opon.
-Chcesz coś zjeść? Jestem po spotkaniu odnośnie do finansowania ośrodka dla słoni w Afryce i padam z głodu.
-Ośrodka dla słoni?
-Tak, to miejsce gdzie trafiają ranne, osierocone i nie radzące sobie słonie. Tam dorastają, są pod stała opieką aż nie dorosną na tyle by dołączyć do dzikich stad.
-To ee.. Wow. Nie wiedziałam, że takie coś istnieje. Ci ludzie tam mieszkają z nimi? Czy jak to wygląda?
-Tak mieszkają zaraz obok. W małych chatach.
-Tak chce coś zjeść. I coraz bardziej mi się podobasz. Taki dobroduszny.
-A mi pani się podoba. -Popatrzył na mnie puszczając mi oczko.Zajechaliśmy pod Jack'a. To mała knajpka gdzie dają najlepsze burgery na świecie. I frytki też mają genialne.
-Jak byłem mały to zawsze tu przyjeżdżałem z mamą, gdy kłóciła się z ojcem. Myślała, że tym mi wynagrodzi zachowanie ojca.
-Nie chce dziś rozmawiać o smutnych rzeczach, więc nie będę się wdrążać w szczegóły dzisiaj. Czy dzisiejszy spontaniczne wyjście zalicza się pod randkę? Bo chciałabym już usłyszeć od Ciebie Twoje imię.
-Tak, zalicza. I co Ci się dziś stało? Ktoś Cię skrzywdził?
-Szkoda gadać.Podczas jedzenia namówił mnie żebym mu opowiedziała co się wydarzyło. Nie chciałam, ale nie miałam siły oszukiwać, nadal wszystko mnie bolało. Nie umiałam odczytać jego emocji po tym. Był taki nieobecny po tym. Zdecydowałam się że powiem mu że znam jego imię.
-Tak w ogóle Twoja mama jest strasznie miła. Już na starcie powiedziała mi coś czego nie miała. -Uśmiechnęłam się szeroko.
-A co Ci powiedziała? I tak jest miła, i polubiła Cię pomimo tego że przywiozłem Cię najebana w trupa, pół nagą i wymiotującą jej na dywan. - Uśmiechnął się złowieszczo.
-Oh Julku, jest mi wstyd za to, ale inaczej nie siedzielibyśmy tu i nie jedlibyśmy tak dobrego jedzenia. Nie rozmawialibyśmy o moim tragicznym życiu.
-Julek. Cóż mogłabyś zachować to, że znasz moje imię jednak do tej trzeciej randki.
- Ne, wolałam powiedzieć je teraz. - Poprawiłam się na krześle i założyłam nogę na nogę.
- Siedzisz jak jakaś pani psycholog. To fajne.. - Patrzy na mnie uważnie, co zbija mnie z tropu trochę. - Pojedziemy na chwilę jeszcze w pewne miejsce, dobrze?
-No czemu nie.
Nie spodziewałam się tego, że pojedziemy z powrotem pod moja szkołę. Po prosił żebym została w aucie, ale i tak wysiadłam. Co prawda opieram się o auto i nigdzie nie idę, ale bacznie obserwuje. Podszedł do tej szmaty i coś jej powiedziała. Nie wiem co. Nie wiem czy ją zna. Ale nie wydaje się zadowolona. Nawet nie wiem kiedy obok mnie pojawił się wkurzony Luke.
CZYTASZ
Mój Własny Cud 💔
RomantizmTo historia o totalnym cudzie. Zawładnął całą mną. Umysłem, mięśniami, żyłami. Jest w całym moim ciele. Obija się o ściany, rozmawia z narządami, czasem je buntuje przeciwko mnie. Upija się moim sercem i krzyczy ze mnie kocha. On wie jak na mnie dzi...