III. Nowy dom, nowi znajomi, nowy świat.

5.3K 341 140
                                    


Harry przekroczył próg Hogwartu po czym według wskazówek z opowiadań Belli dotarł pod gabinet dyrektora. Jak okazało się jego opiekunka była raczej dość dokładna w opisach. Staną przed kamienną Chimerą po czym poinformował ją że był umówiony z Dumbledorem by ta się odsunęła. Mało ludzi wie ale nie zawsze trzeba znać hasło. Gdy ukazało się przejście wszedł po schodach aż na samą górę po czym po cichu otworzył drzwi i niedbale oparł się o framugę. Dumbledore go nie zauważył, więc nastolatek skorzystał z okazji i przyjrzał się pomieszczeniu. W pewnym momencie usłyszał dobroduszny głos który się grzecznie z nim przywitał. Spojrzał na dyrektora po czym skinął głową ,wciąż się nie odzywając.

- Och... Harry! Chodź usiądź. Poczęstuj się dropsem są naprawdę dobre. - zaczął Dumbledore z radosnym błyskiem w oku.

Harry wykonał polecenie ale z propozycji poczęstowania się dropsem nie skorzystał.

- Tak więc mój chłopcze, cieszę się że tu jesteś. Zapewne masz wiele pytań. Na wszystkie z chęcią odpowiem.

Harry spojrzał na dyrektora zza grzywki która delikatnie opadała mu na czoło zakrywając bliznę. Jednak wciąż się nie odezwał.

- Och! Harry... Daj spokój, na pewno jakieś masz pytania. Nie bój się! Nic ci nie zrobię. - znów zaczął Dumbledore

- Ależ dyrektorze ja się nie boję, tylko po prostu ich nie mam. Szczerze to wolałabym jak najszybciej przystąpić do egzaminów. - odpowiedział Harry z nieco ironiczną nutą w głosie.

Dumbledore nieco się speszył po czym mruknął że "tak... tak oczywiście" po czym wstał po brulion pergaminów.

- Posłuchaj Harry to są egzaminy końcowe ,z każdego roku aż do tego na którym normalnie powinieneś być. Po wyniku sprawdzimy na który rok cię umieścić. - wytłumaczył Albus po czym podał je Harremu wraz z piórem.

Egzaminy były banalne! Napisał wszystkie praktycznie bezbłędnie. W dodatku potwierdzało to lekkie zdezorientowanie dyrektora. Szedł na piąty rok tak jak zaplanował.
~~~
Przydzielenie do domu poszło również zgrabnie. Tiarę nakładała mu jakaś kobieta w okularach i ogromnym zielonym kapeluszu. Trzęsły jej się ręce. Pewnie ze zdenerwowania, a może nawet strachu. Cokolwiek by to było rozbawiło nastolatka ,zresztą jak większość reakcji na jego osobę. Miał nieodparte wrażenie że jak każdy tak będzie reagował to w szkole będzie miał komedię a nie nauczanie. Tiara przydziału i po jakimś czasie się odezwała w umyśle Harrego.

"Hmm... Nie najgorszy umysł... Jesteś też Odważny i lojalny wobec tych którzy są lojalni wobec ciebie... Ale twoje serce i dusza... Pozostawiają wiele do życzenia... Azkaban zniszczył cię bardziej niż myślisz."

Po tym stwierdzeniu zapadła cisza a tiara już na głos powiedziała - Slytherin.

Harry został ślizgonem ale raczej nie spodziewał się niczego innego. W dodatku powiedziano mu że w związku z tym że nowy rok szkolny zaczyna się za tydzień już zostanie w Hogwarcie. Nawet się z tego cieszył.
~~~
Pierwszego września Harry siedział przy stole Slytherinu czekając na przybycie uczniów. Zastanawiał się jak zareagują. Pewnie tak jak wszyscy. Wieczorem w końcu przybyli. Najlepszy moment był chyba podczas wchodzenia do Wielkiej sali gdy prawdopodobnie elita Slytherinu stanęła jak wryta na widok nowego ucznia. I to mają być Ślizgoni? Porażka. Usiedli w końcu wszyscy na swoich miejscach jednak w bezpiecznej odległości od Harrego. Po uczcie poszli do dormitorium a Harry do biblioteki. Gdy znalazł to czego szukał ruszył do swojego dormitorium jednak po drodze wyczarowując sztylet którym zaczął się bawić. No co? Tak dla lepszego efektu. Przekroczył próg a wszystkie spojrzenia skierowały się w jego stronę. Kątem oka zauważył nawet że niektórzy się spięli. Uśmiechnął się do siebie i ruszył do swojego pokoju który według jego informacji miał dzielić ze Scottem Averym i Draco Malfoyem. Gdy zamkną za soba drzwi chłopak przebywający aktualnie w pokoju szybko wciągnął powietrze i praktycznie bezgłośnie obserwował Harrego który podszedł do swojego łóżka. Książki i sztylet położył na stoliku nocnym i rzucił się na łóżko. Po chwili podszedł do niego tamten chłopak i z delikatnym zająknięciem przywitał się.

- He-Hej...

- Hej - przywitał się po czym popatrzył na niego z pod półprzymkniętych oczu dokładnie lustrując mimikę i postawę chłopaka. Widać było że był to arystokrata w dodatku na pewno czystej krwi. Jednak widać było u niego zdenerwowanie ale Harry generalnie ocenił go pozytywnie.

- Emm... Ja jestem Scott Avery - kontynuował chłopak

- Witaj. Jestem Harry Potter ale sądząc po twoim zachowaniu doskonale zdajesz sobie z tego sprawę.

Chłopak nieco skołowany i zawstydzony spojrzał na Harrego z dziwnym błyskiem w oczach.

- Ech... Chodź. - powiedział Harry do Scotta wskazując drugą połowę swojego łóżka. - nie bój się, nie gryzę. - dodał po chwili widząc niepewność w oczach Averego.

Kiedy chłopak usiadł naprzeciwko Pottera ten uśmiechnął się do niego przyjaźnie.

- Harry... Ja mam do ciebie pytanie... - W końcu odważył się zacząć Scott. - Bo jak byłeś w Azkabanie to czy widziałeś tam mojego ojca Nicholasa Averego . Prosze powiedz mi.

W oczach chłopaka aż krzyczała nadzieja i ekscytacja w związku z możliwością dowiedzenia się czegoś o stanie swojego ojca. Było widać że pomimo że nigdy go nie poznał bardzo kochał swojego tatę.

- Tak Scott. Widziałem, a nawet rozmawiałem z nim. - Harry uśmiechnął się do niego przyjaźnie. - twój ojciec miał cele niedaleko mojej zaraz obok celi Bellatrix Lestrange. Byli tam jeszcze Rabstan i Rudolf Lestrangowie. Twój ojciec był bardzo miły. W dodatku widać było że ma silny charakter i wolę walki. Powinieneś być z niego dumny gdyż nigdy go nie złamali. Ani strażnicy ,ani dementorzy.

W oczach Scotta pojawiły się łzy. Ale były to łzy szczęścia. Przysunął się do Harrego i mocno go przytulił dziękując mu po stokroć.
Harry najpierw się spiął nieprzyzwyczajony do dotyku ale po jakimś czasie oddał uścisk i pozwolił odreagować Averemu gdyż naprawdę polubił chłopaka. Coś mówiło mu że to będzie całkiem ładna przyjaźń.

StraconyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz