X.Czarujący morderca

2.5K 160 109
                                    


Mercy nie wiedziała co powiedzieć. On zabił! I to dla niej! Najgorsze jest jednak to że nie wiedziała czy bardziej jej to imponuje czy ją przeraża. W dodatku nawet jeśliby to komuś powiedziała nikt by nie uwierzył bo nie ma przecież dowodów. Zresztą czy ona chciała komuś powiedzieć? Wtedy Harry wróciłby do Azkabanu i pewnie dostał dożywocie. Nie, ona nie może na to pozwolić! Nikomu nie powie. Ale jednak czeka ją ciężka rozmowa z pewnym ślizgonem. Nagle zauważyła że Harry wyszedł z Wielkiej sali. Odczekawszy chwilę by nikt tego nie powiązał ruszyła za nastolatkiem. Dopadła go dopiero pod biblioteką.

- Czekaj!

- Och, witaj płomyczku...

- Płomyczku?

- Tak, kojarzysz mi się z ogniem ale jesteś zbyt delikatna i słodziutka. Taki Płomyczek.

- Ja jestem wielkim i niszczycielskim płomieniem!

- Wow, płomyczek ma aspiracje.

- Ech... Zresztą nieważne. Nie po to tu przyszłam by się z tobą przegadywać.

- Nie? No to po co?

- By wyjaśnić pewne sprawy w związku z twoim zachowaniem.

- Ja nie widzę w nim problemu.

- A ja tak. Nie możesz tak po prostu zabijać kogo popadnie.

- Czemu nie? Przecież Greyback był potworem i mordercą. Zabijając go w sumie przysłużyłem się społeczeństwu. Gdzie moja pokojowa nagroda Nobla?

- Harry jeśli zabijesz mordercę liczba morderców na świecie będzie taka sama.

- Nie jeśli już wcześniej kogoś zabiłeś. Wtedy to przysługa.

- Dobra nie chce mi się z tobą kłócić, to nie ma sensu. Ale proszę nie rób tego więcej. - popatrzyła na niego oczami zbitego szczeniaczka.

- No dobrze. Nigdy więcej dla ciebie nie zabije.

- Dziękuję.

- Służę pomocą.

- Taaa... Właśnie widzę. A tak w sumie to po co tu przyszedłeś?

- Po to. - Odparł Harry i wskazał książkę stojącą na półce.

- "Szczegółowa historia Hogwartu Tom I-V" - przeczytała - po co ci to?

- Szukam czegoś.

- Czego?

- Jak znajdę to ci pokażę.

- Ech... Zgoda.

- Za niedługo lekcje się zaczynają - nagle zauważył Harry.

- Tak, fakt, to może ja już pójdę.

- Do zobaczenia. - pożegnał się Harry i tak jak poprzednio pocałował ją w rękę.

- Do zobaczenia. - odpowiedziała mu z rumieńcami na twarzy i wyszła z biblioteki.

Marcylia szła do dormitorium Gryffindoru po swoją torbę jednocześnie rozmyślając o pewnym avadookim chłopaku. Był mordercą i powinna się go bać. Powinna... ale nie potrafiła... W jakimś niezrozumiały dla niej sposób pociągał ją. Miał w sobie coś wyjątkowego. I mimo że był zły i okrutny, a jego serce czarne to ona jeszcze nauczy go kochać i szanować świat i innych ludzi. Chociażby miała zginąć lub zwariować to naprawi Harrego. Wróci tego niewinnego chłopczyka. Znajdzie w jego środku resztki dobroci i sprawi że zakiełkują. Razem uratują świat! Tak, to jest jej plan!

StraconyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz