Szli ciemnym korytarzem mijając cele, coraz to bardziej przerażających więźniów. W końcu stanęli obok jednej pustej. Strażnicy otworzyli kraty z cichym zgrzytem zardzewiałego metalu.- To twoja cela. - powiedział jeden z nich po czym uśmiechnął się do niego wrednie i dodał. - przyzwyczaj się bo spędzisz tutaj najbliższą dekadę.
Strażnicy zaśmiali się prześmiewczo i zatrzasnęli drzwi zostawiając Harrego samego w zimnym, pustym i ciemnym pomieszczeniu.
~~~
Harry spojrzał na swoje ręce po czym zaczął rozglądać się po celi. W rogu, po prawej stronie spostrzegł pajęczynę, a na niej czarnego pająka. Przysunął się do tylnej ściany. Nagle po jego stopach przebieg szczur. Wzdrygnął się i skulił jeszcze bardziej. Nie chciał tu być. Minęło parę minut, a on już chciał stąd wyjść. Wyjść i nigdy nie wracać. Z jego oczu znowu pociekły łzy. Nagle usłyszał głos. Delikatnie zachrypnięty i słaby głos, ale co go zdziwiło kobiecy.
- Hej! Nie płacz. Ciii... Wszystko będzie dobrze... - głos dobiegał z celi przednim.
Delikatnie się uspokoił i podszedł bliżej krat. Zobaczył kobietę z czarnymi, kręconymi włosami i mocno zarysowanymi kośćmi policzkowymi. Stwierdził, że była całkiem ładna, ale widział w niej też zmęczenie pomieszane z szaleńczą nutą. Kobieta na ręce miała tatuaż czaszki i węża.
- Dz-Dzień dobry... - przywitał się delikatnym głosikiem.
- Dzień dobry. - powiedziała kobieta i się do niego uśmiechnęła. - Kim jesteś? I co tu robisz? Jesteś przecież jeszcze dzieckiem.
- Jestem Harry. Harry Potter. - powiedział chłopiec wciąż nieco drżącym głosem.
~~~
Bellatrix siedziała w swojej Celi. Nie wiedziała już jak długo. Ale wiedziała, że w końcu wyjdzie. Jej pan po nią przyjdzie! Była tego pewna. Nagle usłyszała hałas. Ale nie zwróciła na niego uwagi. Przecież to mogły być omamy wywołane przez Dementorów.
Zwróciła uwagę dopiero jak usłyszała cichy płacz. Płacz dziecka. Otworzyła oczy i spojrzała przed siebie. W celi naprzeciwko niej był chłopiec, drobny chłopiec o pięknych oczach koloru, tak lubianej przez nią, Avady. Postanowiła go pocieszyć mając nadzieję, że dowie się kim jest nowy więzień. Odpowiedzi jaką dostała się nie spodziewała. Byłaby mniej zdziwiona nawet jakby jej powiedział, że jest następnym wcieleniem Merlina. Ale to był Harry Potter. Chłopiec który przeżył. Złote dziecię Dumbledore'a. Wybawca świata czarodziejów. Co on robił w Azkabanie! Może to podstęp! Tak! Na pewno. Iluzja. Ale coś jej mówiło, że ten mały chłopiec to Harry i że ten mały Harry potrzebuje kogoś teraz bardziej niż kiedykolwiek. Postanowiła. Pierwszy raz zrobiła coś, aż tak szalonego! Robiła wiele rzeczy. Zabijała, Torturowała... Ale dziś postanowiła zaopiekować się z Harry'm James'em Potter'em jak własnym synem. Nauczyć go wszystkiego co ona umiała i powiedzieć mu wszystko co wiedziała. Ale zacznie powoli. Najpierw ten mały chłopiec musi zacząć jej ufać.~~~
Harry obserwował jak twarz kobiety zamarła. Po czym uśmiechnęła się do niego przyjaźnie. Może znała jego rodziców? Może coś mu o nich powie. Może Harry nie będzie musiał być tutaj samotny. Może w końcu zyska rodzinę. Może nie będzie tak źle. Nagle głos kobiety wyrwał go z rozmyślań.
- Harry... Proszę opowiedz mi coś o sobie. Widzę, że coś cię martwi postaram się ci pomóc. - Tego Harry się nie spodziewał ale widział w oczach kobiety czystą ciekawość i chęć pomocy więc odpowiedział.
- Moi rodzice nie żyją. Wychowywałem się u wujostwa które zawsze mnie nienawidziło. Nie wiem czemu. - zrobił delikatną przerwę. Zaczerpnął powietrza i kontynuował. - pewnego dnia znowu zamknęli mnie w schowku pod schodami bez jedzenia. Byłem wściekły bo przecież za co!? Za to, że nie zdążyłam wyplewić ogródka. Czy za to, że zemdlałem gdy Kuzyn mnie zrzucił ze schodów. Nagle widziałem przed oczami tylko ciemność. A gdy znów mogłem widzieć, moje wujostwo nie żyło. Zabiłem ich swoim gniewem. Tak po prostu. - Harry spojrzał na kobietę przed sobą. Spodziewał się nagany ,nawet strachu, ale w jej oczach zobaczył aprobatę, a nawet dumę.
- Dobrze zrobiłeś, nie zadręczaj się tym. Ci obrzydliwi mugole zasłużyli na śmierć. Tylko przed śmiercią powinni być jeszcze długo torturowani. - powiedziała kobieta patrząc chłopcu w oczy.
- Ale to... Ale to jest złe! To morderstwo! To to to... - Harry zaczął mówić wyrzucając z siebie słowa jak z karabinu. W dodatku nie do końca zrozumiał kobietę.
- Posłuchaj mnie Harry, ale to bardzo uważnie i zapamiętaj to co usłyszysz. - przerwała na chwilę i spojrzała czy chłopiec rzeczywiście słucha. Ale gdy widziała zainteresowanie w oczach zaczęła kontynuować. - Harry... Nie ma dobra i zła. Jest tylko moc i potęga i ludzie za słabi by ją osiągnąć. Nigdy nie przepraszaj za to co zrobiłeś, ani się tego nie wstydź. Bądź dumny z tego, że potrafisz o siebie zadbać, że posiadasz tę moc o której inni mogą jedynie pomarzyć. Trafiłeś tu nie dlatego, że jesteś zły bo zabiłeś , tylko dlatego, że jesteś na tyle potężny, że zabiłeś. Głupi ludzie zniszczyli ci dzieciństwo przez swój strach. Pomogę ci osiągnąć potęgę i się na nich zemścić. Od dziś będę twoją nauczycielką, mamą, mentorką, przyjaciółką i powierniczką. Czy przyjmujesz moją propozycję?
Harry patrzył na nią z szokiem malującym się na jego twarzy. Ale Szok szybko ustąpił determinacji.
- Tak, przyjmuję!
Po tym stwierdzeniu Bella uśmiechnęła się do niego mrocznie a on jej odpowiedział tym samym uśmiechem. Zaczęła się nowa era. Nowe życie Harry'ego Potter'a.
CZYTASZ
Stracony
FanfictionHarry dostaje potężnego wybuchu przypadkowej magii. Wujostwo ginie. A Harry nie rozumiejąc czemu trafia do Azkabanu. Jak dalej potoczy się jego życie? [planowany remont opowiadania... Jest to jedno z moich pierwszych ff i jest no... źle napisane...