IX.Ta Dziewczyna...

3.1K 179 58
                                    


Nowa uczennica była wyjątkowa. Każdy chciał z nią się przywitać, porozmawiac, a ona chętnie to umożliwiała. Była do bólu dobrą, uczciwą, lojalną i odważną osobą. Normalnie te cechy odrzucały by Harrego ale w tym przypadku było inaczej. Im bardziej poznawał tę dziewczynę tym bardziej był nią zafascynowany. Pewnego jesiennego popołudnia gdy słońce chowało się już za drzewami, a Harry jak zwykle siedział pod drzewem na błoniach dosiadła się do niego ognistowłosa dziewczyna. Ubrana była w białą zwiewną sukienkę i szła boso.

- Hej...

- Witaj. Ale wybacz pytanie. Po co tu do mnie przyszłaś, nie będziesz oskarżona o zdradę i bratanie się z okropnym ślizgonem?

- Może, ale mnie to nie obchodzi. Widzisz... Od dziecka chciałam cię poznać i w końcu mi się udało.

- Tak, udało ci się. Brawo. Ale to jest trochę nieodpowiedzialne siedzieć przy lesie samemu z mordercą.

- Nie jesteś nim.

- Jestem.

- Nie jesteś. To był tylko przypadek nie twoja wina!

- Ale ja nie o tym mówię.

- Aha. Czekaj... Och... - zapadła niezręczna cisza - To jak było w Azkabanie?

- Zapytałaś się mnie o to takim tonem jakbyś pytała o wakacje. - stwierdził rozbawiony Harry.

- Och, przepraszam, nie to było moim zamiarem.

- Nie no spoko luz, A co do twojego pytania to zimno. Zimno i ciemno.

- Opowiedz mi o sobie coś więcej.

- Nie ma co opowiadać, to smutna historia o małym dziecku wrzuconym w zupełnie inny świat i zamkniętym w więzieniu nie rozumiejąc dlaczego. W tej historii nie ma happy endu.

- Ale przecież tu jesteś, ze mną. Masz przyjaciół. To chyba coś na kształt dobrego zakończenia.

- Nie, to są tylko te szczęśliwe chwile bez których dawno bym oszalał. Do końca jednak tej opowieści jeszcze daleko.

- Rozumiem.

- A twoja? Jaką ty masz historię o zacna gryfonko. Płomieniu nadziei i dobroci. - zapytał Harry z charakterystycznym dla niego sarkazmem.

- Cóż moja jest nudna. Moi rodzice zginęli gdy miałam dwa latka rozszarpani przez wilkołaka imieniem Fenrir Greyback. Mieszkałam z dziadkiem, a potem uczyłam się w akademi Bouxbatons. A teraz przyjechałam tu.

- Faktycznie nudna.

- Ha ha ha wielkie dzięki - sarknęła

- A co do Greybacka to świtu nie dożyje.

- Co ty chcesz zrobić?

- Dobrze wiesz co więc nie zadawaj głupich pytań.

- Nie, nie możesz to złe. Nie można tak po prostu kogoś zabić!

- Wybacz, nie zgodzę się. Zresztą czas już na mnie. Dziękuję za rozmowę jednak miałbym prośbę byś nie rozpowiadała wszystkim o tym czego się tu o mnie dowiedziałaś.

- Ja Marcylia Kamila Warrow na swoją magię i życie przysięgam że nie wyjawię żadnych sekretów obecnego tutaj Harrisona Rudolfa Lestrange.

- Niech tak się stanie. - wstęgi magii oplotły nastolatków i wsiąkły w ich ciała. - dziękuję.

- Ależ proszę. Mam nadzieję na kolejne spotkanie.

- Ja też. - Harry pocałował Marcy w dłoń kłaniając się nisko i wszedł do zakazanego lasu.

Nie mógł wiedzieć że nastolatka jeszcze długo wpatrywała się w mroczną puszczę z rumieńcami na policzkach.
~~~
Następnego dnia podczas śniadania przybyła prasa. Prorok codzienny a na jego pierwszej stronie napis:

Okrutne zabójstwo poszukiwanego przestępcy Fenrira Greybacka!
24 września o godzinie 6 nad ranem zostało znalezione ciało wilkołaka mordercy. Był przybity srebrnymi gwoździami do muru jednego z budynków blisko ulicy Pokątnej. Ciało było powieszone do góry nogami, a pod nim znajdował się odwrócony Pentagram narysowany krwią wilkołaka. W dodatku ofiara była długo torturowana zanim zginęła. Jednak to jeszcze nie wszystko! Nad ciałem widniał napis "Widzisz, ja zawsze dotrzymuje obietnic." Jaka historia kryje się za brutalnym morderstwem? Kto jest podejrzany i co na to ministerstwo? Te i inne rzeczy dowiecie się czytając więcej na stronie ósmej.

Harry był z siebie zadowolony. To zabójstwo było wyjątkowe. Artystyczne i naprawdę podobało mu się. Ciekawy był reakcji pewnej ślicznej gryfonki która wnioskując po mimice nie była najszczęśliwsza. No cóż... czas pokaże.

StraconyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz