Dzisiaj nastał szkolny dzień i nieprzyjemna rozmowa z Chrisem. Muszę z nim po prostu wszystko wyjaśnić i zakończyć to odpowiednio.Gotowa do wyjścia schodzę na dół wpadając do kuchni gdzie zastałam Jasona, Kate, Andrew'a i Niall'a. Powiedziałam im krótki "Cześć" i popędziłam do szkoły, aby się nie spóźnisz.
Faktem jest to, że chcę postawić się rodzicom, ale wcale nie mam zamiaru zaniedbać szkoły przez to, że nie mam ochoty przejmować rodziców firmy.
Szłam drogą przed siebie bo miałam z 15 minut do szkoły idąc na nogach, a to dosyć blisko. Usłyszałam za sobą klakson samochodu na co podskoczyłam wystraszona, ale gdy zorientowałam się od czego jest dźwięk odwróciłam się.
Za kierownicą siedział nikt inny jak Niall. Wysunięta szyba i jego cwany uśmieszek z, którego napewno wywodziło się dużo kłopotów.
- Podwieź? - Spytał
Stałam jak słup gapiąc się głupio na jego auto. Przypominały mi się słowa Jasona o tym całym piekle, koszmarze.
- Nie - Burknęłam
Odwróciłam się i zaczęłam iść przed siebie. Nie zważałam na to, że jechał tuż za mną co było doskonale słychać. Wściekła nabrałam powietrza i wypuściłam, odwróciłam się do niego zdenerwowana i patrzałam na jego zatrzymujący się pojazd.
- Wsiadaj albo będę za Tobą jechał - Posłał mi cwaniacki uśmiech
Zdenerwowana wsiadłam do auta i trzasnęłam niechcący jego drzwiami na co widocznie się zdenerwował.
- Trochę szacunku - Burknął i ruszył
- Nie - Przewróciłam oczami
- Odbija Ci? - Spytał
Zaśmiałam się pod nosem. Nie wiem czemu nagle zrobiłam się taka oschła, ale to chyba dlatego, że nie chcę się w coś wplątywać z nim.
- Tak wyszło - Wzruszyłam ramionami
- Jak sobie chcesz - Powiedział ozięble
Całą drogę jechaliśmy bez słowa co było dla mnie dosyć niezręczne bo nienawidziłam tej bezsensownej ciszy.
Gdy podjechał na szkolny parking odetchnęłam z ulgą, że mnie nigdzie nie wywiózł bo przeszło mi przez myśli, że może to zrobić.
-Dziękuje - Powiedziałam
Szybko opuściłam pojazd nie czekając na jego odpowiedź. Nie patrzyłam w tył czy odjechał czy nie. Nie potrzebowałam tego wiedzieć.
Podeszłam szybko do grupki moich niby przyjaciół którzy odrazu umilkli kiedy tylko stałam przy nich.
- Chris możemy pogadać? - Zaczęłam
Chris kiedy chciał odpowiedzieć to Patrice złapała go za rękę i spojrzała na mnie wrogo. Kompletnie nie rozumiem po co te nerwy to tylko rozmowa.
- Nie może - Warknęła
Patrzałam na nią z niedowierzeniem. Nie mogłam zrozumieć jak ona może być, aż tak zazdrosna o szkolną męską dziwką. Inaczej go nie potrafię nazwać.
- Patrice przestań - Spojrzałam na nią wrednie - Mam z nim sprawy do wyjaśnienia
- Spierdalaj Sharon - Powiedziała wściekle
W tym momencie naprawdę się wkurzyłam, Nie będzie mnie tak traktować. To ona tak jakby wbiła mi nóż w plecy, a nie ja jej.
- Naprawdę? - Spojrzałam na nią jak na żałosną osobę. Bo właśnie tak się w tym momencie zachowywała - Jesteś, aż tak zazdrosna o chłopaka na, którym mi nie zależy? Chciałam z nim tylko wyjaśnić tą zdradę i rozstać się w swoje ścieżki
- Idź do tego kolesia co Cię przywiózł - Dodał Victor
Veronice i Thomas siedzieli cicho zresztą Chris również.
- To mój współlokator dla Twojej małej inteligencji - Uśmiechnęłam się wrednie - Jesteś fałszywa - Powiedziałam do Patrice - I ty też - Skierowałam się teraz do Chrisa
Kiedy odwróciłam się w celu odejściu usłyszałam ciche "Spieprzaj" ze strony Patrice na co gwałtownie się odwróciłam i rzuciłam na nią.
***
- Naprawdę Panno Clark? - Skierował się do mnie dyrektor
- Naprawdę - Powiedziałam obojętnie - To ona mnie zdenerwowała - Próbowałam się bezsensownie bronić
- Oh przestań - Wtrąciła Patrice
- Sama przestań! - Podniosłam ton
Dyrektor trzasnął rękoma o biurko patrząc na nas groźnym wzrokiem.
- Sharon! - Krzyknął - Patrice! - Krzyknął - Uspokójcie się, ale już - Rozkazał
Czekałyśmy w gabinecie na osoby, które mają nas odebrać. Ona na rodziców, a ja na brata, który nie będzie pewnie tak zły na mnie.
Po chwili do gabinetu wszedł mój brat, który stanął nade mną patrząc na dyrektora.
- Dzień Dobry - Powiedział dyrektor - Sharon pobiła się z koleżanką...
- Ona nie jest moją koleżanką - Wtrąciłam
Poczułam jak Jason lekko szturchnął mnie w nogę żebym się uspokoiła. Sama nie wiem czemu dałam się tak łatwo sprowokować, ale nie chciałam okazać mojej jakiejkolwiek słabości.
- Znaczy co - Powiedziałam to tak sarkastycznym tonem
Dyrektor pokiwał głową na boki nie mając już siły. Wiedziałam, że zawiódł się na swojej pilnej uczennicy, ale ja nie chcę być tą idealną, poukładaną dziewczyną. Chcę poznać życie z każdej możliwej strony.
***
Siedziałam na łóżku i czytałam książkę "After". Naprawdę bardzo ją lubiłam. Jest taką skomplikowaną miłością, który zapewne każdy chciał być przeżyć, a najgorsze jest to, że czytając to mam w głowie cholernego Niall'a, który właśnie wpadł mi do pokoju.
- Co czytasz? - Powiedział siadając tuż obok mnie. Pozostałam bez słowa bo bałam się, że mogę coś do tego człowieka poczuć - Dalej o coś Ci chodzi... - Stwierdził - Chcesz gdzieś wyskoczyć?
- Nie - Syknęłam - Daj mi czytasz
Skupiłam swój wzrok w książkę, która odrazu została mi zabrana. Popatrzałam na niego surowym wzrokiem, a on wydawał się być zadowolony.
- Jeden spacer - Powiedział
- Dobra - Burknęłam
***
- Więc o co Ci chodzi? - Zaczął kiedy szliśmy uliczką
Spojrzałam na beton. Nie powiem mu przecież, że moje uczucia są tak głupie, że boję się, że w którymś momencie coś do niego po prostu poczuje.
- Halo Sharon?
- Jesteś nachalny - Powiedziałam wymyślając te dwa słowa
- Wiem, że kłamiesz - Stwierdził - Ale nie będę naciskać aby poznać odpowiedź
- Cieszy mnie to - Uśmiechnęłam się sarkastycznie
Nagle pociągnął mnie do siebie o wiele za blisko. Tak blisko, że serce biło mi jak szalone. Patrzał delikatnie w moje oczy i nagle po prostu mnie przytulił. Czułam, że mu tego brakowało. Nie wiem co jest w nim takiego, ale wiedziałam, że jest człowiekiem, którego łatwo zranić. Te jedno przytulenie dało mi dużo do myślenia. Za dużo...
CZYTASZ
Było mi(nę)ło | Dwie częście
RomanceMoje życie bez niego nie było życiem. Było nudną rzeczywistością. Z nim jest po prostu życiem. Nie zawsze wesołym, ale mimo wszystko jest życiem. Jeśli odejdzie stanę na balkonie odpalę szluga, zaciągnę się dymem i spojrzę w gwiazdy dziękując mu, ż...