Rozdział I

147 17 32
                                    

No już, spokojnie... — Kathrin uśmiechnęła się lekko na widok podskakującego przy niej dużego psa z merdającym ogonem. — Też się cieszę, że cię widzę, Hunter... — powiedziała kręcąc głową z niedowierzaniem i podrapała zwierzaka za uszami.

Może i w większości ludzi rottweiler sporych rozmiarów mógł wzbudzać strach. Jednak jeśli należało się do niewielkiego grona jego ukochanych właścicieli, był dla nich miłym pieskiem domowym, jak właśnie dla Kathrin, jej rodziców i Bastiana. Mało tego, dziewczyna miała czasem wrażenie, że zwierzę było jedynym stworzeniem z jej otoczenia, które nie wymagało od niej nic, a jedynie cieszyło się samą jej obecnością. Czegoś takiego właśnie bardzo potrzebowała.
Z wielką chęcią spędziłaby na zabawie z Hunterem resztę dnia, ale niestety wzywały ją obowiązki, a pierwszym z nich było rozpakowanie siebie i narzeczonego. Ruszyła więc po chwili na piętro do ich pokoju, który był dość dużym pomieszczeniem ze ścianami w kolorze jasnej zieleni i dębowymi meblami, czyli podwójnym łóżkiem, szafką nocną, komodą, regałem na książki i dużą szafą. Tak jak myślała, wizyta u matki Bastiana w Monachium sprawiła, że wyjechali z trzema bagażami, a wrócili z czterema. Wbrew pozorom Kathrin nawet lubiła panią Hoss, ponieważ jako jedna z nielicznych nie wydawała się zupełnie przesiąknięta nazistowskimi poglądami, tak jak kiedyś jej mąż, a teraz syn. Co prawda w wielu sytuacjach udawała, że jest inaczej, ale będąc sam na sam ze swoją przyszłą synową pozwalała sobie na wyrażanie szczerej opinii, z resztą podobnie jak sama Kathrin. Takie rozmowy przynosiły kobietom ogromną ulgę, bo pomimo tego, że należały do silniejszych psychicznie, tak jak każdy potrzebowały czasem szczerego wygadania się.
Dziewczyna otworzyła pierwszą, swoją walizkę i z początku zabrała się za wyciąganie książek, których nawiasem mówiąc posiadała sporo. Uwielbiała czytać, a jeszcze bardziej uczyć się języków obcych, z tego powodu większość książek, które posiadała było napisane po francusku, angielsku, czy po polsku, lub były to po prostu podręczniki, czy słowniki. Pasja Kathrin dotycząca nauki języków zaczęła się na tyle wcześnie, że obecnie jako prawie dwudziestolatka znała na całkiem wysokim poziomie aż trzy i planowała kontynuować dalszą edukację. Oczywiście zabranie do Monachium całej tej ogromnej ilości papieru nie miało najmniejszego sensu, dlatego dziewczyna ograniczyła się do jednego słownika i dwóch polskich książek, które szybko odstawiła na regał i zaczęła wypakowywać ubrania.

Może zrobisz sobie przerwę? — Podskoczyła zaskoczona po dłuższej chwili słysząc za sobą głos Bastiana. Odwróciła się i ujrzała mężczyznę stojącego w wejściu, opartego bokiem o framugę i posyłającego jej lekki, czarujący uśmiech. — Dawno nic razem nie robiliśmy... Czuję się zaniedbany — powiedział i wydął usta przez chwilę przybierając smutny wyraz twarzy, ale zaraz ponownie się uśmiechnął. Powoli podszedł do Kathrin wyciągając jej z rąk złożone ubrania, które odłożył na łóżko i chwycił ją za dłoń przybliżając do siebie. — Spraw mi przyjemność, kochanie. — szepnął zdecydowanym tonem po dłuższej chwili przyglądania się dziewczynie, po czym zmysłowo pogładził jej ramię sunąc zaraz dłonią na jej piersi, na których zatoczył palcem kilka kółek i zaczął powoli odpinać jej sukienkę.

Kathrin wciągnęła gwałtownie powietrze i przymknęła oczy. Oczywiste było, że prędzej czy później Bastian zażyczy sobie przyjemności w postaci współżycia. Ostatnio przez dość długi czas był zbyt zajęty, by sobie na to pozwolić, a głodny wilk w końcu swój głód zaspokoić musi. Dziewczyna starała się mimo tego nie myśleć o nim źle, w końcu znała go wiele lat i starała się wierzyć, że gdzieś tam w środku, za twardym murem jest w nim jeszcze cząstka jej dawnego przyjaciela. Miała nawet skrytą nadzieję, że kiedyś ta cząstka wygra wewnętrzną walkę, a mężczyzna stanie się taki jak dawniej. Jednak dopóki tak się nie stanie wiedziała, że lepiej nie denerwować głodnego drapieżnika, więc nie czekając ani chwili pokornie powędrowała dłonią w kierunku jego krocza i zapięcia spodni.

Iskra Nadziei ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz