Epilog

66 5 36
                                    

Siedem miesięcy później

— Jesteś pewny, że kupiliśmy wszystko? — Kathrin spojrzała na Aleksandra unosząc lekko brwi, a on uśmiechnął się lekko.

— Pewny nie, ale chyba nic się nie stanie, jeśli o czymś zapomnimy — odpowiedział patrząc na dziewczynę, a kciukiem pogładził jej dłoń, którą przez cały czas trzymał w swojej.

Jak zwykle z trudem się powstrzymywał od spojrzenia na jej już lekko zaokrąglony, ciążowy brzuch. Co prawda odkąd blondynka zaszła w ciążę minęło już pół roku i mógł już się przyzwyczaić do myśli, że zostanie ojcem, jednak w dalszym ciągu czuł się jak najszczęśliwszy mężczyzna na świecie. W końcu nie na codzień można się dowiedzieć, że będzie się miało dziecko z tak cudowną dziewczyną jak Kathrin. Kiedyś nie przyszłoby mu nawet do głowy, że byłby szczęśliwy w związku z Niemką, nie mówiąc już o posiadaniu z nią dziecka. Kolejna sytuacja pokazująca, jak przewrotny mógł się okazać los.
Przez cały czas miał w pamięci moment, kiedy niewiele brakowało by odszedł z tego świata. Wiedział, że to Kathrin najbardziej przyczyniła się do tego, że mógł teraz żyć. Kiedy tylko zauważyła co się z nim działo, przystąpiła do działania. Nie zatrzymała się ani na chwilę, chociaż trwała noc, było zimno, a ona była zmęczona i głodna. Był wdzięczny zarówno jej, jak i swoim siostrom, Wiktorii i Julii. Nie sądził by ta wdzięczność kiedykolwiek mogła się wyczerpać. Raczej przecież nigdy nie przestaje się być wdzięcznym za uratowanie życia.
Czasami wracał myślami do tamtej chwili świadomy, że gdyby nie ich szybka reakcja, umarłby bardzo mało efektowną śmiercią. Widział oczyma wyobraźni pomieszczenie, do którego go przyniesiono, pełną wątpliwości twarz lekarza i zmartwione spojrzenia swoich bliskich. Do tej pory w niektórych snach czuł zimny stetoskop na klatce piersiowej i okropny smak podawanych mu leków. Nadal zdarzało się, że przez sen miewał wrażenie duszenia się, wysokiej gorączki. Na szczęście jednak ostatecznie udało mu się z tego wyjść i dojść do zdrowia. Przebyta choroba i tak zostawiła na nim ślad w postaci drobniejszych problemów z układem oddechowym. Mógł jednak żyć i się tym życiem cieszyć, a to było dla niego najważniejsze.

— Wiem, ale wolałabym kupić wszystko... Twoja mama po coś wysłała nas na te zakupy. — Blondynka wzruszyła lekko ramionami, jednak lekki uśmiech nie schodził z jej ust. Zaraz zmarszczyła lekko brwi, jakby sobie o czymś przypominając. — Chleb! Wejdę do sklepu, a ty tu poczekaj. — dodała zaraz, wciskając mu szybko w dłonie koszyk z zakupami.

— Jasne... — parsknął tylko odprowadzając ją wzrokiem póki nie weszła do sklepu, a potem rozglądając się trochę dookoła.

Dzień był wyjątkowo spokojny, pogoda jak na początek lata też zdecydowanie dopisywała. Na szczęście nigdzie nie dostrzegał postaci w znienawidzonych przez niego mundurach, a jedynie pojedynczych cywili, którzy wyszli do miasta by pozałatwiać swoje sprawy. Gdzieniegdzie dało się słyszeć głosy dzieci, które zawzięcie opowiadały coś swoim rodzicom. Dwoch sprzedawców z sąsiednich sklepów wyszło na chwilę na zewnątrz by zapalić papierosa. Kilka staruszek przy jednej z witryn sklepowych z przejęciem o czymś plotkowały, a co jakiś czas przez ulicę ktoś przejeżdżał rikszą. Piękny, wyjątkowo łagodny dzień dla mieszkańców Warszawy, ktorzy dawno zapomnieli czym jest łagodność.
Aleksander rozglądając się w pewnym momencie zauważył, że coś jest nie tak. Spokojna atmosfera sprzed chwili zniknęła bez śladu. W zasięgu jego wzroku pojawiła się młoda dziewczyna, która dysząc ze zmęczenia i poprawiając rozwiane włosy zatrzymywała się co jakiś czas przy innych, dzieląc się jakąś informacją. Większość ludzi po usłyszeniu jej słów oglądając się dookoła zaczęła wchodzić do sklepów, albo szybko odchodzić w jakimkolwiek kierunku. Kilku nastolatków przeklinając pobiegli w inną uliczkę. Czyjeś dziecko zaczęło płakać, jednak nawet nie przyszło mu do głowy by się za nim rozejrzeć. Przez ciało przeszedł go nieprzyjemny dreszcz kiedy tylko uświadomił sobie, co się zbliża. W momencie zrobił kilka kroków do tyłu chcąc jak najszybciej znaleźć się w srodku budynku razem z Kathrin. Jednak nim się obejrzał, pojazd prowadzony przez kilku nazistów wyjechał zza zakrętu, a chwilę później wyszło z niego kilku mężczyzn w mundurach przyzdobionych swastyką i z bronią w rękach.

Iskra Nadziei ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz