— Bastian... Co tu robisz? — Kathrin cofnęła się o krok. Z zewnątrz starała się zachować jak największy spokój, jednak tylko pozornie, ponieważ wewnątrz zaczynała się naprawdę bać.
— Szukałem cię... Po tym jak twoja matka bezmyślnie pozwoliła ci uciec, wszystko się pokomplikowało — powiedział, a szeroki uśmiech, który przez cały czas gościł na jego twarzy i spokojny ton głosu przyprawiały dziewczynę o jeszcze większy niepokój. — Widzę, że bardzo dobrze się bawisz.
Wypowiadając ostatnie zdanie, mężczyzna posłał blondynce przeszywające spojrzenie. Przypomniało jej ono czasy szkolne, kiedy to podczas odpowiedzi ustnych musiała naprawdę się wysilić, by udzielić jak najbardziej odpowiedniej odpowiedzi na pytanie nauczyciela.
— Nawet nie masz pojęcia... — odparła po chwili lekko nerwowym tonem, przyglądając się byłemu narzeczonemu.
Niewiele się zmienił od czasu kiedy widziała go po raz ostatni. Jego postawa nadal pokazywała stanowczą wyższość nad rozmówcą, na twarzy gościł nieprzenikniony, lekko przerażający uśmiech, a nowy mundur, który najwyraźniej otrzymał, był nieskazitelnie czysty. Jedyne, co uległo zmianie to ciemne wory, które pojawiły się pod jego oczami, a zwykle idealnie ułożone blond włosy miał mocno rozczochrane. Czyżby była to oznaka tego, że się martwił lub tęsknił?
— Skoro aż tak dobrze, to może zapoznasz mnie osobiście ze swoim towarzyszem? — Słysząc to zdanie Kathrin miała wrażenie, że się przesłyszała, a większość nadziei na cudowną przemianę mężczyzny zupełnie z niej wyparowała. — Zdaje się, że jeszcze nie mieliśmy okazji poznać się osobiście.
Niemożliwe było, by Bastian zaproponował to mając zupełnie szczere intencje. Odkąd stał się nową wersją siebie, czyli wersją nazisty, którego nie interesuje nic, poza chwałą własnego kraju, taka sugestia była tak samo realna jak Hitler zakładający organizację pomocy Żydom. Do tego, kto o zdrowych zmysłach proponuje uprzejme zapoznanie się z mężczyzną, z którym uciekła mu narzeczona by uniknąć ślubu z nim? Nie trudno było się więc domyślić, że blondyn miał jakiś plan, a jej pozostało tylko wpaść na pomysł, jak uchronić przed nim siebie i Aleksandra.
— Nie sądzę by on miał ochotę poznać ciebie. — mruknęła marszcząc brwi, splatając ręce na piersi i przyglądając mu się z uwagą. Miała nadzieję, że serce w jej klatce piersiowej nie pulsowało tak głośno jak jej się wydawało, ponieważ w tamtym momencie biło niezmiernie szybko.
— Cóż myślę, że zaraz się o tym przekonamy... Właśnie tu idzie. — Bastian uśmiechnął się szerzej, jakby dumny z siebie i wlepił wzrok w coś za nią, a dziewczyna gdy tylko również odwróciła głowę, spojrzała na przyjaciela z niedowierzaniem i lekkim przerażeniem. Dlaczego tu szedł, zamiast uciekać zaraz po zobaczeniu zagrożenia?
— Co ty wyprawiasz...? — szepnęła cicho do szatyna, zaciskając zęby. Przecież mógł już być spory kawałek drogi stąd! Nie rozumiała, co takiego sprawiło, że postanowił ponownie wpakować się w kłopoty razem z nią, zamiast skorzystać z szansy na wolność.
Aleksander uniósł brwi słysząc jej szept, ale nic na to nie odpowiedział, tylko stanął obok niej, mierząc Hossa uważnym i podejrzliwym spojrzeniem.
— Oh, jak dobrze wreszcie się poznać... Chyba przynajmniej mnie kojarzysz, Bastian Hoss — powiedział zaraz blondyn idealnie wyćwiczonym, przesiąkniętym formalną uprzejmością tonem. — Tak, to mi jeszcze niedawno perfidnie ukradłeś narzeczoną. — wypowiadając ostatnie słowa mężczyzna podniósł głos, a w jego oczach pojawiły się iskierki szaleństwa. Kathrin drgnęła.
CZYTASZ
Iskra Nadziei ✔
Ficción históricaJeśli żyje się podczas najkrwawszej wojny znanej ludzkości nadzieja jest niezastąpionym elementem życia każdego. Aleksander w związku z nieszczęśliwym zrządzeniem losu zostaje wysłany do Niemiec, by pracować w gospodarstwie starszego małżeństwa. W g...