Para uciekinierów miała kilka sekund, zanim staruszka przyprowadzi Niemców do pokoju, w którym przebywali. Kilka sekund na gwałtowne wstanie z łóżka, złapanie plecaka z ich wszystkimi rzeczami i wymyślenie, by uciec przez okno, zsuwając się z pomocą przywiązanej do stolika zerwanej zasłony. Jak im się to udało w tak krótkim czasie? Nie umieli znaleźć innego wytłumaczenia, niż to, że najwyraźniej oboje mieli po prostu farta. Choć nie da się ukryć, że perspektywa przyłapania i dania się wywieźć Bóg jeden wie gdzie, też robiła swoje jeśli chodzi o motywację do pośpiechu.
Z początku, by znaleźć się jak najdalej od domu kobiety, biegli, na tyle szybko, że po niedługim czasie Aleksander zaczął odczuwać palący ból w płucach, a chwilę później zaczęło mu brakować tchu. Zatrzymał się biorąc głęboki oddech i opierając się ręką o jedno z drzew, by nie zaliczyć bliskiego spotkania z ziemią, a gdy tylko uniósł wzrok, napotkał zmartwione spojrzenie Kathrin.— Nawet nie próbuj mi już wmówić, że czujesz się cudownie — oznajmiła, na co on wywrócił lekko oczami. To chyba normalne, że człowiek po szybkim biegu jest zmęczony? Fakt faktem, że dziewczyna pomimo zmęczenia nie wyglądała jakby miała zaraz paść, tak jak on, ale... Tak, to normalne. — Musimy iść dalej, pomogę ci...
Najpierw chciał zaprotestować, ale kiedy zobaczył wzrok, jaki mu posłała gdy tylko otworzył usta stwiedził, że lepiej będzie siedzieć cicho i pozwolił jej się podtrzymać. W myślach uświadomił sobie, że do tej pory jeszcze nie zdarzyło mu się być tak blisko blondynki, ale wcale mu to nie przeszkadzało. Naprawdę polubił dziewczynę, a teraz po raz pierwszy miał okazję ukradkiem się jej przyjrzeć i zdecydowanie stwierdził, że u nikogo innego nie widział tak ładnych, błękitnych oczu.
Nie mógł jednak przyglądać się Kathrin cały czas, bo prędzej czy później by to zauważyła, a Aleksander wolał uniknąć potrzeby wychodzenia żartami z niekomfortowej sytuacji, więc po chwili odwrócił głowę i spojrzał przed siebie. Zauważył, że las stawał się coraz mniej gęsty, a po niedługim czasie oboje znaleźli się na poboczu, najwyraźniej jakiejś główniejszej drogi, na co wskazywały przejeżdżające nierzadko samochody. Oczywiście stanie tam na zupełnym widoku, gdzie każdy przejeżdzający mógł ich zobaczyć, nie należało do najmądrzejszych decyzji. W końcu każdy, bardziej podejrzliwy Niemiec, na widok dwójki osób, z których jedna jest ubrana w zniszczony już mundur, zatrzyma się i zacznie swoje przesłuchanie.— Nie żeby coś, ale chyba nie powinniśmy stać aż tak na widoku. — powiedział Aleksander patrząc na dziewczynę, na co ona wypuściła z siebie powietrze i kiwnęła głową.
— Fakt... Swoją drogą, nie jestem już nawet pewna gdzie jesteśmy. — Rozejrzała się dookoła, po czym objęła go ramieniem, prawdopodobnie nadal podtrzymując chcąc skryć się z nim głębiej w lesie i tam na spokojnie przejrzeć mapę, ale znienacka zauważyli świecące wprost na ich plecy światła auta, a także warkot silnika.
— Nie potrzebują państwo pomocy? — odezwał się męski głos, przez co szatyn i blondynka odwrócili się gwałtownie zaskoczeni, a ich oczom ukazał się starszy mężczyzna z siwą brodą. — Słyszałem, że... Oh — Gwałtownie przerwał wypowiedź wpatrując się w Aleksandra, jakby zobaczył ducha. Mężczyzna, choć z początku nieco zdezorientowany taką reakcją, gdy tylko zorientował się kim jest brodacz, otworzył szerzej oczy ze zdziwienia i poczuł gwałtowny uścisk nostalgii w klatce piersiowej. — Aleks?
Szatyn aż za dobrze pamiętał każdą chwilę w towarzystwie starca, swego czasu był dla niego niczym drugi ojciec. Niestety i to nie mogło trwać wiecznie.
— Jak widać... — uśmiechnął się szeroko, po czym puszczając na chwilę Kathrin, podszedł powoli do mężczyzny, który zaraz zamknął go w męskim uścisku, a on to oczywiście odwzajemnił. — Tęskniłem.
CZYTASZ
Iskra Nadziei ✔
Historical FictionJeśli żyje się podczas najkrwawszej wojny znanej ludzkości nadzieja jest niezastąpionym elementem życia każdego. Aleksander w związku z nieszczęśliwym zrządzeniem losu zostaje wysłany do Niemiec, by pracować w gospodarstwie starszego małżeństwa. W g...