Rozdział IV

77 10 5
                                    

Gniew Heinza Kastnera był niczym, w porównaniu z furią w jaką wpadł Bastian dowiedziawszy się o małym sekrecie swojej narzeczonej.

To teraz spotykasz się potajemnie z Polakiem, co!? — warknął, wpychając dziewczynę brutalnie do sypialni i zatrzaskując za nimi drzwi. — Może jeszcze się dowiem, że mnie zdradzałaś!? — Kathrin przymknęła na chwilę oczy, usiłując pozostać w miarę spokojna, pomimo tego, że jej serce biło ze strachu jak szalone. — Z polskim śmieciem...

Nie zdradzałam cię! — powiedziała głośno przerywając mu, czego zaraz pożałowała, ponieważ Hoss wściekły uderzył ją otwartą dłonią w policzek. Oczy dziewczyny w momencie zaszły łzami, zaraz złapała się za bolące miejsce patrząc na mężczyznę z niedowierzaniem zmieszanym ze strachem. Doskonale zdawała sobie bowiem sprawę, że skoro Bastian był już zdolny do tego by ją uderzyć, teraz będzie zdolny do wszystkiego.

Nie waż się więcej podnosić na mnie głosu. — odparł tonem, przez który blondynka lekko się skuliła i poczuła nieorzyjemny dreszcz, gdy tylko wbił w nią swoje twarde spojrzenie. — Nigdy więcej.

Przepraszam... — wykrztusiła po jakiejś chwili zrezygnowana spuszczając wzrok. Miała świadomość, że brnięcie dalej ze swoimi racjami mogło się źle skończyć, więc dla świętego spokoju odpuściła. — To się nie powtórzy.

Bastian przyjrzał się jej, po czym parsknął cicho, uśmiechnął się lekko pod nosem i zabrał jej dłoń z obolałego policzka, po czym sam przejechał po nim opuszkami palców.

Grzeczna dziewczynka... No i po co ci to było? — mruknął, łapiąc ją po chwili delikatnie za podbródek i tym samym sprawiając, że chcąc nie chcąc musiała na niego spojrzeć. — Jutro będzie siniak...

Zamaluję, nie musisz się przejmować. — powiedziała krótko i westchnęła cicho patrząc na mężczyznę. Będzie musiała się postarać z zamalowaniem śladu, bo co powiedziałaby Herbertowi, gdyby ten zapytał o policzek? Wolała zdecydowanie oszczędzić dziecku kolejnego zawodu na bliskich.

Cieszę się — odparł unosząc kącik ust i delikatnie przekrzywiając głowę w bok, nadal dokładnie analizował wzrokiem każdy fragment jej twarzy. — Co byś powiedziała na mały spacer?

Tak, cały Bastian. W jednej chwili potrafi być wściekły do granic możliwości, a w drugiej zupełnie odprężony proponuje wyjście na spacer.

Jasne... Teraz? — Kathrin uniosła lekko brwi starając się, by w jej głosie nie było słychać zbyt wielu negatywnych emocji.

Tak, teraz. — potwierdził zaraz kiwnięciem potwierdzająco głową, po czym złapał ją za dłoń i wyprowadził z pomieszczenia.

Dziewczyna posłusznie szła z narzeczonym, rozglądając się przy tym dookoła. Okolice w jakich mieszkała od zawsze robiły na niej spore wrażenie, szczególnie jesienią. To właśnie wtedy bawarski krajobraz był dla niej najpiękniejszy. Widoczne z oddali góry, porośnięte drzewami w odcieniach pomarańczu, czerwieni i brązu, wszystko tworzyło jedyny w swoim rodzaju klimat.
Po jakimś czasie para doszła do niewielkiego jeziorka otoczonego kilkoma drzewami. Blondynka rozejrzała się dookoła i spojrzała na Bastiana z lekkim zaskoczeniem.

Jak byliśmy młodsi przychodziliśmy tu często. — Nie byla pewna co powinna myśleć o tym, że mężczyzna przyprowadził ją właśnie w to miejsce. W dzieciństwie odwiedzali to jezioro za każdym razem gdy Hossowie przyjeżdżali do Kastnerów. Bardzo dobrze zapamiętała wszystkie kąpiele i zabawy w wodzie, były to dla niej naprawdę pozytywne wspomnienia.

Iskra Nadziei ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz