Rozdział XIII

88 7 3
                                    

Zjedzenie kolacji w towarzystwie Marii, Ewy i Pavla było dla Kathrin naprawdę przyjemnym doświadczeniem. Kiedy tylko została wciągnięta w rozmowę, chociaż na chwilę udało jej się przestać myśleć o kłótni z Aleksandrem i o tym, że obecnie w zasadzie to nie ma się gdzie podziać. Co prawda, szczęśliwie dała radę umożliwić sobie dach nad głową na tę jedną noc, jednak wiedziała, że z następnymi może pójść już nieco trudniej. Cóż, w końcu sama doprowadziła sytuację do takiego stanu, więc teraz przyszedł czas by wziąć za to odpowiedzialność.

— Mogę wejść? — Siedząc już na łóżku w swojej tymczasowej sypialni usłyszała głos Marii dochodzący zza drzwi.

— Oczywiście, chodź! — odpowiedziała zaraz, po czym odłożyła obok książkę, którą wcześniej zdjęła z komody z zamiarem zajęcia sobie myśli czytaniem.

Drzwi się uchyliły, a dziewczyna zaraz weszła do pomieszczenia posyłając blondynce radosny, szeroki uśmiech.

— Podoba ci się u nas? — zapytała, podchodząc do łóżka i siadając obok dziewczyny.

Szatynka przez cały czas wlepiała w nią zaciekawione spojrzenie. Wydawała się na tyle nią zainteresowana, że Kathrin przez chwilę poczuła się nieco dziwnie. Rzadko kiedy to ona sama znajdowała się w centrum uwagi, zazwyczaj ktoś był przed nią, lub obok niej.

— Tak, nawet bardzo... No i naprawdę polubiłam was — odparła zaraz z lekkim uśmiechem, patrząc na rozmówczynię, nie chcąc dać po sobie poznać lekkiego dyskomfortu.

Na szczęście ona chyba nic nie zauważyła, ponieważ tylko uśmiechnęła się szerzej.

— My ciebie też! Szczególnie ja... Zazwyczaj strasznie tu nudno, cały czas ci sami ludzie — westchnęła głośno, a dziewczyna stwierdziła w myślach, że Maria z pewnością była ekstrawertyczką. — Dobrze jest wreszcie poznać kogoś nowego. — dodała, a w jej oczach tańczyły radosne iskierki. — Nie chcę być wścibska, ale ciekawisz mnie... Opowiesz coś więcej o tym jak tu trafiłaś?

Blondynka wiedziała, że prędzej czy później to pytanie padnie. Oczywiście podczas kolacji ogólnikowo opowiedziała wszystkim o swojej sytuacji, o ucieczce z domu. Wprawdzie pominęła niektóre fakty ze względu na własne bezpieczeństwo, jednak Ewie i Pavlowi to co powiedziała zupełnie wystarczało. W głębi wiedziała jednak, że nastolatka była zdecydowanie bardziej ciekawska niż jej siostra i szwagier. O dziwo nie miała nic przeciwko, by tą jej ciekawość zaspokoić, jeśli tylko nie będzie to wymagało zdradzenia rzeczy, o których zdecydowanie mówić nie chciała.

— Zależy co konkretnie chciałabyś wiedzieć — powiedziała w końcu, unosząc lekko kącik ust.

— Na przykład... Naprawdę byłaś sama przez cały ten czas? — Uniosła brwi wpatrując się w nią jak w bardzo interesujący eksponat w muzeum. — Ja chyba za bardzo bym się bała, nie mogłabym tak...

Kathrin zacisnęła lekko wargi. Oczywiście podczas kolacji ani słowem nie wspomniała o Aleksandrze. Po pierwsze, w obecnej sytuacji nie wydawało jej się to aż tak istotnym szczegółem. Po drugie zaś, najprawdopodobniej zaczeliby dopytywać, a wtedy krok po kroku przypadkiem mogłaby ujawnić rzeczy, o których wolała nie wspominać. Na przykład, psychicznego narzeczonego goniącego ją przez wiele kilometrów. Jeszcze by ich wystraszyła i w obawie, że przez nią będą mieć większe kłopoty zostałaby wyrzucona.
Jednak teraz, mając przed sobą tak szczerze zainteresowaną nią szatynkę wiedziała, że nie da rady całkowicie skłamać jej prosto w oczy. Zdecydowała się zdradzić jej co nie co, naprawdę uważając przy tym na dobór słów. Przeklnęła w myślach swoje zbyt miękkie serce, po czym otworzyła usta.

— Nie przez cały czas byłam sama... — odparła, przełykając ślinę i spoglądając na swoje stopy, które nagle wydały jej się wyjątkowo interesujące. — Nie wspominałam o tym wcześniej, nie wydawało mi się to takie ważne, ale przez pewien czas miałam przyjaciela. Pokłóciliśmy się i nasze drogi się rozeszły.

Iskra Nadziei ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz