VII

538 52 18
                                    

Moje obawy się potwierdziły. Nieumiejętnie opatrzone oparzenia, goiły się przez prawie miesiąc. Ale nawet, gdy ból ustąpił, moje ciało pozostało pokryte obrzydliwymi bliznami. Były ich dziesiątki, a może nawet setki. Mogła to być równie dobrze jedna, wielka blizna. Ja byłem blizną.

Moja matka widziała, że czułem się źle. Pewnego dnia po prostu poszła do sklepu i kupiła dla mnie cały karton bandaży elastycznych. Pokazała mi, jak mam się owijać, by nie było widać skóry, a jednocześnie wszystko się trzymało, było wygodne i nie odstawało.

W tych wszystkich opatrunkach było strasznie gorąco. Nie potrafiłem się przyzwyczaić, choć mama powtarzała, że jeszcze przyjdzie na to czas. Doskonale wiedziałem, że właśnie w ten sposób będzie wyglądała reszta życia.

Natomiast co się stało z ojc... Z nim... On nie mógł pojechać do szpitala z raną, jaką mu zrobiłem. Na jego przedramieniu znajdowały się wyraźne ślady ludzkich zębów. Lekarze zaczęliby zadawać pytania. Nim kobieta również się zajęła. Oczywiście ślad pozostał. Tamtego dnia oderwałem mu kawałek tkanki mięśniowej, która nie potrafiła się zregenerować nawet do teraz. Jego prawa ręka stała się słabsza. Wyraźnie to czułem. Gdy bił, nie bolało już jak kiedyś. A może to ja przestałem odczuwać ból po tym, jak ten podskoczył do granic możliwości?

Mężczyzna zaprzestał krzywdzenia mnie fizycznie podczas, gdy oparzenia się goiły. Mama mówiła wtedy, że on jest dobry, ale ja znałem prawdę. Brunetka praktycznie każdej nocy chodziła z nim do tajemniczego pokoju. Słyszałem jej krzyki i płacz, podczas gdy myślała, że śpię. Ale ja nie potrafiłem zasnąć, kiedy bolało tak bardzo. W tym czasie każda najmniejsza czynność sprawiała mi problem. Kobieta zaspokajała jego demona. Pod makijażem próbowała ukryć rany i siniaki. Dlaczego myślała, że tego nie widzę?

Gdy tylko przestałem tak strasznie cierpieć, on wrócił do gnębienia mnie.

Bycie bitym i poniżanym wróciło do codziennej rutyny. Jednak było coś jeszcze. Mężczyzna znał mój największy strach. Ogień. Od tego pamiętnego wieczoru, bałem się go. Wolałem umrzeć, niż znów zostać choćby odrobinę poparzonym. On to wykorzystywał. W prawdzie płomienie nigdy więcej nie dotknęły mojego ciała, ale kiedy mężczyzna przygważdżał mnie do ściany, a tuż przed oczami machał zapalniczką... Mojego lęku nie da się opisać. Chwilami w takich momentach robiło mi się słabo i mdlałem, a ostatnim, co słyszałem przed utratą przytomności, był jego śmiech.

Matka mówiła mi wieczorami, że mnie kocha, i że jest bardzo szczęśliwa, że żyję i z nią tu jestem. W takich chwilach w mojej głowie pojawiało się pewne pytanie.

Jakim cudem przeżyłem?

Po ilości oparzeń, jakich doznałem, latach innych tortur ze strony jego...

Czy ja jestem nieśmiertelny?

Może to tylko głupi wymysł siedmiolatka, a może czysta, lecz nieprawdopodobna prawda?

Nie wiem. I nie wiem, czy kiedykolwiek się tego dowiem. Jeśli jednak ten moment ma kiedyś nastąpić, to chcę pozostać silny.

𝙽𝙸𝙴Ś𝙼𝙸𝙴𝚁𝚃𝙴𝙻𝙽𝚈 - 𝙿𝚊𝚖𝚒ę𝚝𝚗𝚒𝚔 𝙼𝚘𝚛𝚍𝚎𝚛𝚌𝚢Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz