Rozdział 9

718 43 20
                                    

Pov Millie

Po 2 godzinach kozy przyszła Pani Smith i pozwoliła nam wrócić do domów.

M-Millie
F-Finn
C-Caleb
N-Noah
G-Gaten
S-Sadie
L-Lilia

F: Dawno nie byliśmy u mnie całą grupą. Co wy na to aby jeszcze się nie rozstawać? Idziemy do mnie?

N: Ja do domu się jeszcze nie wybieram.

G: Wsumie dlaczego nie.

L: To ja napiszę do rodziców.

C: Ja i Sads idziemy do mnie.

S: Musimy sobie wsyztko poukładać...

F: No dobra, ale nie zapomnijcie że Millie zgłosiła się na druchnę a ja na świadka.

N: A ja chcę upiec tort.

G: Dobra, ile czasu do ślubu? Muszę znaleźć sobie partnerkę.

M: Masz Lilię

L: Noah, będziesz moją parą na weselu?

N: Oczywiście.

G: Już nie. 😑

M: Napewno kiedyś sobie kogoś znajdziesz.

F: Raczej.

F: Dobra, to powodzenia w układaniu sobie życia, ja idę już do mnie, nie wiem jak wy.

M: Idę z Tobą

N: No my też idziemy.

Około 20 minut później byliśmy już w pokoju Finna.

M: Co robimy?

L: Możemy poobgadywać Sadie i Caleba

F: Najlepszy pomysł dzisiejszego dnia

N: Ja myślę że już wybierają obrączki 😂

G: Całe życie nie szipowałem nikogo tak bardzo jak tej dwójki.

M: Finn, włącz jakąś muzykę.

F: Już się robi.

Finn puścił naszą ulubioną listę piosenek z lat 80 - tych

G: Mama niedługo po mnie przyjedzie bo jedziemy na zakupy. Uparła się że na bal mam iść w garniturze.

F: Sorry Gaten ale chyba wszycy idą w garniturach.

M: To ja jadę po garnitur z Gatenem, Lila jedziesz z nami? Musimy sobie coś kupić.

F: Wszyscy CHŁOPCY

M: Mogłeś tak odrazu, ja już sobie wyobrażałam idealny garnitur...

L: Ej wsumie dobry pomysł. Jedziemy jutro po szkole kupić sukienki? Zaprosimy jeszcze Sadie. Będzie super.

M: O tak. Będzie megaaa

N: Ja też tu jestem.

M: Też chcesz jechać kupić sobie sukienkę?

N: Millie twoje żarty już nie są śmieszne.

G: Zgadzam się z nim w 100%

F: O Boże za 14 dni bal, ja też muszę coś kupić.

M: To ja będę już zbierać się do domu.

F: Już?

M: Muszę załatwić jeszcze parę spraw.
Do jutra c:

Po wyjściu z domu Finna momentalnie zesztywniałam, tam było tak ciepło....
A tu na dworze poprostu zamrażarka. Cieszę się że wszytko już jest okej. Mam nadzieję że Lilia kiedyś wytłumaczy mi to co działo się ostatnio, naprawdę zależy mi na naszej przyjaźni. Wchodząc do domu, poczułam jak moja skóra zaczyna przystosowywać się do temperatury, zmarznięte policzki powoli zaczęły się rozkurczać, a dłonie delikatnie mnie piekły. Po zdjęciu kurtki odłożyłam ją do wielkiej szafy na korytarzu, przywitałam się z rodzicami, i poszłam do kuchni. Już otwierając lodówkę wiedziałam że nie natrafię na nic ciekawego, ostatecznie wyciągnęłam masło orzechowe, przekroiłam bułkę, posmarowałam ją masą i tak oto powstała moja kolacja. Wstawiłam wodę na herbatę, wyjelami z szafki mój ulubiony kubek, wsadziłam do niego saszetkę z herbatą malinową, i zalałam zagotowaną już wodą z niebieskiego czajnika. Nim się obejrzałam była 20.00. Weszłam do pokoju, i podeszłam do szafy. Chwilę się zastanawiałam po czym wyjęłam 2 zestawy ubrań. Pierwszy to była piżama składająca się z długich materiałowych spodni i szerokiej czerwonej koszulki. Drugi natomiast był na jutro, biała koszulka z czarnym nadrukiem jakiegoś cytatu i czarne jeansy z wysokim stanem, do tego jaskrawo różowa bluza.
Zebrałam ze sobą piżamę i poszłam do łazienki. Zrobiłam sobie maseczkę, wzięłam długi gorący prysznic, umyłam zęby i wysuszyłam włosy które wcześniej umyłam. Wróciłam do swojego pokoju, spakowałam się na jutro do szkoły, chwilę poczytałam coś w internecie i około 23.40 wyjątkowo zadowolona z dzisiejszego dnia poszłam spać.

Na mnie możesz liczyć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz