Rozdział 19

651 46 20
                                    

Zamknęłam drzwi, i nie wiele myśląc, skierowałam się na górę do mojego pokoju. Wyjęłam mokry sweter z plecaka, i poszłam z nim do łazienki.
Wstawiłam pranie i zeszłam znowu na dół. Tradycyjne zapażyłam sobie mocną czarną kawę, włączyłam telewizję i wygodnie rozsiadłam się na kanapie.
Wybrałam kanał informacyjny i oglądałam wiadomości. Potem leciał jakiś serial, jeszce później program dokumentalny, aż w końcu nie wytrzymałam, to było takie nudne, że wyłączyłam telewizor i szybko poszłam na górę do swojego pokoju.
Usiadłam na łóżku i zaczęłam czytać książkę- kolejne romansidło, które jeszce bardziej utwierdzało mnie w tym że się zakochałam. Nie poczytałam zbyt długo, gdyż jakieś 30 minut późnej usłyszałam dzwonkek do drzwi.
Podeszłam do okna, przez które następnie wyjżałam i zobaczyłam Sadie.
Zeszłam na dół, otworzyłam drzwi i zaprosiłam rudą do środka.

M-Millie
S-Sadie

S:Cześć, Mills

M:Hej, co tu robisz?

S: Przechodziłam obok, było mi strasznie zimno, więc stwierdziłam że wpadnę do Ciebie.

M: Chcesz coś do picia?

S: Kakao

M: Chodź do kuchni.

S: Ej

M: Hm?

S: Czy Ty masz na sobie bluzę Finna?

M: Tak

S: Zapomniałaś oddać?

M: Nie

S: Boże Millie, on dał Ci bluzę?!?

M: Dokładnie

S: O MÓJ BOŻE

M: Coś nie tak?

S: Musisz mu to powiedzieć!

M: Powiem w piątek

S: Trzymam Cię za słowo.

M: Ja siebię też.

Pov Finn

Po tym jak wyszedłem z domu Mills poszedłem prosto do siebie.
Zdążyłem wszytko przemyśleć i doszedłem do wniosku, że muszę jej powiedzieć. Muszę jej powiedzieć że ją kocham, nie mogę dłużej trwać w niepewności. Bal będzie idealnym miejscem na rozmowę.
Pójdziemy do jakiejś szatni, żeby było trochę ciszej. I jej powiem.
Nawet myślenie o tym jest trudno, a co dopiero zrealizowanie.
Kiedy byłem wmiare obrobiony z lekcjami, udałem się do łazienki, wypełniłem całą wieczorną toaletę, po czym wróciłem do pokoju.
Chwilę stałem w bez ruchu na środku pokoju zastanawiając się co właściwie będę teraz robić, w końcu skierowałem się w róg mojego pokoju, chwyciłem za gitarę i usiadłem na parapecie. Zacząłem grać jakieś losowe akordy, wsumie wyszła z nich zgrabna melodia.
Granie pozwalało mi zapomnieć, zapomnieć o wszytkim.
To było jedyne, pomijając moich przyjaciół, co potrafiło mnie oderwać od toksycznego świata XXI wieku.

Bardzo dawno nie grałem, co skutkowało tym że strasznie bolały mnie opuszki. I tak była już 22.30 więc stwierdziłem że czas skończyć na dzisiaj. Odłożyłem gitarę na miejsce, i powolnym krokiem udałem się do kuchni, wypiłem szybko szklankę zimnego mleka, i wróciłem po schodach do mojego pokoju. Wsyztko było by dobrze gdyby nie to że się poślizgnąłem i wylądowałem twarzą na płytkach. Trochę bolał mnie nos, ale nie było to nic poważnego. Poszedłem jeszce raz do łazienki, przemyłem twarz lodowatą wręcz wodą wydobywającą się z kranu i wróciłem do pokoju, z którego nie wychodziłem aż do rana. Położyłem się na środku mojego wielkiego łóżka,i przykryłem grubą, zimową, ciemno zieloną kołdrą.

Pov Narrator

Obydwoje nastolatkowie zasneli z nadzieją na to że ich ukochna osoba odwzajemnia uczucie. Nie mieli pojęcia o tym że myślą o sobie nawzajem każdego dnia i każdej nocy. Nie mieli pojęcia że są dla siebie na wzajem najważniejsi. Ale wiedzieli że miłość nie znika, i doskonale zdawali sobię sprawę z tego że kiedyś będą musieli się z nią zmierzyć. Obydwoje planowali to już od dawna, lecz nie mieli pojęcia że wyznaczyli sobie ten sam termin.

Na mnie możesz liczyć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz