Rozdział 20

667 39 22
                                    

Pov Narrator

Znacie to uczycie niepewności i strachu?
To właśnie czuli Millie i Finn, aż do feralnego piątkowego wieczoru.
Ale o tym nieco później.

Pov Millie

Tuż po przebudzeniu niechętnie otworzyłam oczy, lecz chęć do życia wróciła mi odrazu po tym jak przypominałam sobie jaki mamy dzień.
To właśnie dzisja był najbardziej wyczekiwany przez cały rok od zakończenia poprzedniego, bal zimowy.

Szybko wstałam, pościeliłam łóżko, zabrałam gotowy look do łazienki i poszłam się ogarnąć. Wzięłam gorący prysznic, uczesałam się w luźnego koka, i ubrałam się w czarny, obcisły golf na długi rękaw, który następnie wciągnęłam w szerokie, granatowe jeansy z wysokim stanem. Lekko podkręciłam rzęsy i mój dzisiejszy zestaw był gotowy. Złapałam za plecak, i zeszłam na dół do kuchni.

Wypiłam kawę, i zjadłam wczorajsze naleśniki. Jakieś 15 minut po śniadaniu wyszłam z domu, zamykając za sobą drzwi na klucz.

Moja droga do szkoły codziennie wyglądała tak samo, no oprócz tych dni w których szłam z Noah lub Finnem, wtedy wcale nie rejestrowałam drogi. A takto poprostu szłam przed siebie co chwilę skręcając w jakieś ulice i zastanawiając się nad różnymi rzeczami.
Dzisaj padało wyjątkowo intensywnie, więc zanim zdążyłam dojść do szkoły, miałam mokry prawie cały czubek głowy.

Lekcje minęły wszytkim bardzo szybko, po zajęciach rozdice Caleba podwieźli mnie, Lilię i Sadie do mojego domu, ponieważ strasznie się rozpadało.
Nic nie jadłyśmy tylko udałyśmy się prosto na górę i zaczęłyśmy się szykować. Robiłyśmy sobie makijaż, czesałyśmy fryzury i gadałyśmy.
Uważam że wsyztkie wyglądałyśmy obłędnie.

Zacznę od Lilii.
Swoje długie blond włosy miała pokręcone, wyglądała zupełnie inaczej niż na codzień, gdyż zazwyczaj miała je proste jak drut. Dodawało jej to uroku. Przechodząc do makijażu, był on lekki, ale widoczny. Mocno zaznaczone rzęsy, lawendowy cień na powiece i delikatny róż na policzkach, w połączeniu z jej sukienką wyglądał poprostu pięknie.
Co do sukienki, ona również była lawendowa, materiał w niektórych miejscach miał błękitne kwiaty, sukienka z tyłu byla nieco dłuższa, miała dosyć duży dekolt, a zwężenie w pasie fantastycznie podkreślało figurę dziewczyny. Do tego lawendowe szpilki na malutkim obcasie. Wszytko pasowało do siebie idealnie.

Sads natomiast idealnie zdawała sobie sprawę z tego że do jej rudych włosów, najbardziej pasuje zielony.
Sadie została uczesana przez Lilię.
Z górnej parti włosów miała zaplecionego warkocza, natomiast te z dolnej lekko pofalowała. Fryzura prezentowała się bardzo elegancko, jak i również swobodnie. Jej makijaż składał się, z pomalowanych i podkręconych rzęs, czarnej kreski na oku, i czerwonej szminki. Sads dobrze wiedziała jaką kreację sobie dobrać, wybrała jedno kolorową sukienkę w odcieniu butelkowej zieleni. Sięgała jej ona lekko przed kolana, w pasie nie miała żadnej gumki ani paska, posiadała ona długi rękaw rozszerzany na końcu. Podobnie było z samą sukienką, z góry na dół była coraz szersza. Do tego dziewczyna założyła czarne szpilki, które były zdecydowanie wyższe od szpilek blondynki. Wyglądała prześlicznie.

Teraz czas na mnie.
Moje włosy wolałam zostawić rozpuszczone, poprostu lepiej się tak czułam, trochę je pofalowałam i to wszytko. Zrobiłam sobie lekki, ale pasujący makijaż. Wytluszowałam rzęsy, wodoodporny tłuszem, powieki pomalowałam na różowo i dobrze rozblendowałam po czym na powiekę ruchomą naniosłam niebieski brokatowy cień. Na usta nałożyłam matową pomadkę w chłodnym odcieniu brudnego różu. Ubrałam się w niebieską, rozkloszowaną sukienkę z falbankami która sięgała mi mniej więcej do połowy ud. Na nogi założyłam szpilki w identycznym odcieniu niebieskiego jak moja sukienka. To była moja najlepsza stylizacja na bal w ciągu ostatnich czterech lat. Zdecydowanie.

Kiedy byłyśmy już gotowe, każda z nas założyła swój płaszcz i torebkę, po czym wyszłyśmy z domu prosto do auta rodziców Sadie. Ci podwieźli nas do szkoły i odjechali.

Na mnie możesz liczyć Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz