W niewoli

50.4K 2K 136
                                        

*oczami Annabeth*

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Dotknęłam jej i poczułam zaschniętą krew. Z początku nie miałam pojęcia co się stało,  lecz po chwili w mojej głowie pojawiły się wczorajsze wydarzenia rodem z kiepskiego koszmaru. Poczułam ukłucie w sercu na myśl o Joshu.

Nagle otrzeźwiałam. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym się znalazłam. Był to malutki pokoik. Ściany i sufit pomalowane na biało, podłoga oklejona szarą wykładziną. Mieściło się tu tylko wąskie łóżko na którym siedziałam i nocy stolik. Było tu tylko jedno malutkie i zakratowane okienko. I drzwi. Spróbowałam wstać. Zakręciło mi się w głowie i prawie upadłam, ale udało mi się odzyskać równowagę. Podeszłam za drzwi i szarpnęłam za klamkę. Zamknięte. Byłam zrezygnowana. Na stoliku zobaczyłam szklankę wody. Chociaż strasznie paliło mnie pragnienie, wolałam nie ryzykować. Usiadłam na łóżko i czekałam na rozwój wydarzeń. Bo co innego mogłam robić?

Po kilku minutach, czy może godzinach drzwi się otworzyły. Stanął w nich blondyn, który wysiadł wczoraj z czarnego auta. To on mnie chyba uderzył. Przestraszyłam się co może zrobić mi teraz. Ale on się tylko odezwał:

- Strasznie wyglądasz, maleńka. Trochę wczoraj narozrabiałem, fakt- udawał skruszonego. Usiadł obok mnie na łóżku. Denerwowałam się. Jego wzrok mnie palił. Powoli się do mnie przysunął i położył rękę na moim kolanie. Szybko ją strzepnęłam i odsunęłam się jak najdalej od niego. Uśmiechnął się fałszywie i mrugnął do mnie.

-Bez nerwów, maleńka. Dobrze na tym wyjdziesz. Nie ma sensu się stawiać- znów się do mnie przysunął i ponownie położył rękę na moim kolanie, jadąc w górę uda. Nie wytrzymałam i gdy dotarł do linii sukienki, uderzyłam go z całej siły w twarz. Skrzywił się. Widziałam w jego oczach wściekłość. Wstał i pociągnął mnie za rękę, abym też się podniosła. Pchnął mnie na ścianę. Moje plecy głucho o nią uderzyły. Przycisnął mnie do niej swoim ciałem, jedną ręką przytrzymywał moje ręce nad głową. Drugą wymierzył mi siarczysty policzek. Bolało, lecz starałam się tego nie okazywać. Wolną rękę położył na moim biodrze i jeszcze mocniej przycisną mnie sobą do ściany. Jego klatka miażdżyła moje piersi, jego biodra unieruchamiały moje. Próbowałam wyrwać się z tego uścisku, szarpałam się, kopałam. Moje starania były na nic. Uśmiechną się krzywo. Przesunął rękę z biodra na moje pośladki i ścisną tak mocno, że krzyknęłam. Pochylił się i spróbował mnie pocałować. Obróciłam głowę, aby mu to uniemożliwić. Nie poddał się. Wciąż ściskając mój tyłek, zaczął całować moją szyję, schodząc coraz niżej, do dekoltu sukienki. Czułam na sobie jego rosnącą erekcję. Nie wiedziałam jak się przed nim obronić. Z moich oczu zaczęły powoli płynąć łzy bezsilności, gdy całował nieosłonięty przez sukienkę wierzch moich piersi.

Nagle drzwi otworzyły się ponownie i do pomieszczenia wpadł z impetem brunet, którego także kojarzyłam z wczorajszej nocy. Myślałam, że pomoże dla blondyna. Myślałam, że już po mnie. Myślałam, że mnie wykorzystają, a potem zabiją. Na twarzy bruneta ukazał się gniew, furia i coś na kształt rządzy mordu. Lecz trwało to tylko ułamek sekundy, po chwili na jego oblicze powróciła obojętność. I, ku mojemu niedowierzaniu, odepchnął ode mnie blondyna.

- Mike, do kurwy nędzy! Na chwilę nie można cię zostawić bez nadzoru?! Tom ją do siebie wzywa i lepiej będzie dla ciebie, jak się nie wygada co usiłowałeś zrobić! Masz u niego przejebane stary- warkną do kolegi. Z jego wypowiedzi wywnioskowałam, że są w jakimś gangu, czy mafii, ktorego szefem jest ten cały ''Tom''. Ale czego oni do cholery ode mnie chcą?!

*oczami Lucasa*

Gdy wszedłem do pokoju dziewczyny, żeby zabrać ją do szefa, zobaczyłem tam blond czuprynę Mike'a. I zgadnijcie co on do cholery robił? Oczywiście! Próbował się do niej dobierać. Idiota. Gdybym nie przyszedł w porę... Tom nie będzie zadowolony, jeśli się dowie. Ja nie wsypię kumpla, ale nie jestem pewien jak jak zachowa się ta mała. Odepchnąłem go od niej i powiedziałem mu co o tym myślę. Na jego twarzy wymalował się grymas zawodu, gdy zobaczył, że zabieram jego ''nową zabawkę''. Sorry stary, ale nie ma mowy.

       Poprowadziłem ją do gabinetu Tom'a. Ciekawe, po co mu ta laleczka. Nie jest on takim typem jak Mike, więc nie widziałem powodu, dla którego mieliśmy rujnować jej życie. Szef najpierw kazał nam podstawić dla jej chłopaka jakąś cycatą dziwkę, na oczach tej małej, a po tym przywieźć ją tutaj...

  Byliśmy już przed drzwiami Tom'a. Otworzyłem drzwi i wepchnąłem ją tam. Może ''trochę'' mało delikatnie. Nie miałem zamiaru się z nią cackać. Szef siedział za biurkiem. Gdy weszliśmy od razu podniósł się z miejsca.

-Witaj, Lucas- zwrócił się do mnie. Podszedł do szatynki i pociągnął ją za rękę do okna. Obejrzał ją jak przedmiot. Gdy zobaczył na jej głowie zaschniętą krew, zacmokał.

-Czyja to robota?- powiedział obojętnie.

- To był przypadek- nie chciałem nadawać na kumpla, chociaż narozrabiał.

- Wiem, że nie wsypiesz Mike'a- powiedział, marszcząc brwi i zwrócił się do tej laski- coś jeszcze ci zrobił?

Spojrzała na mnie. Potem zamknęła oczy, próbując się uspokoić i zrozumieć o co w tym chodzi. Gdy ponownie otworzyła oczy, uniosła brodę i odezwała się sucho:

- A co może zrobić taki napaleniec bezbronnej dziewczynie?- Tom zaczął się śmiać, lecz ja wiedziałem, że Mike ma przejebane.

- Lucas, mam dla ciebie zadanie. Musisz ją na jakiś czas zabrać do swojego domu za miastem. Zajmij się nią lepiej niż Mike. Tylko do czasu, gdy policja przestanie jej szukać. Potem dam ci resztę poleceń. Rozumiesz?- przytaknąłem. O co do cholery chodzi?!

Zostałam porwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz