Masz godzinę.

20.8K 1K 66
                                    

*oczami Lucasa*

Jechaliśmy z Andym w kierunku miejsca wypadku, kiedy zadzwonił mój telefon.
-Co jest?- warknąłem zbyt zestresowany na bycie uprzejmym.
-Ona jest ze mną. Masz godzinę na pojawienie się tu. Sam, bez broni, z trzydziestoma milonami. Inaczej ją zabiję- odezwał się komputerowo zmieniony głos.
-Ty skur...
-Uważaj co mówisz. Godzina. Ani minuty dłużej. Wiem, że ci na niej zależy- przerwał mi.
-Gdzie...
- Za Szóstą Aleją skręcisz w lewo i wysiądziesz z pieniędzmi z auta. Bez broni! Będą tam moi ludzie. Dopilnują żebyś trafił do mnie bez szwanku- zaśmiał się i rozłączył.

-Zawracaj.
-Co jest Lukas?- Andy był zmieszany.
-Zawracaj kurwa! Nie ma czasu!

Zwrócił. Nie wiedziałem co się dzieje. Jakiś typ porwał Anę. Gdyby nie to, że cholernie się martwiłem, byłoby to nawet śmieszne. Porywacz porwał porywaczom porwaną ofiarę. Pięknie. Teraz Annabeth jest podwójnie porwana.

-Lucas, co się dzieje?- zapytał Andy.
Opowiedziałem mu rozmowę.
-Jadę z tobą. A forsę mogę ci pożyczyć. Wiem, że ci na niej zależy, chociaż próbujesz to ukryć.
-Specjalista się znalazł. Mówiłem ci. Mam tam być sam. A pieniądze nie są tu problemem. Za to musisz pożyczyć mi auto... Moje przecież rozwalili...
- W razie czego, dzwoń.

Dobry z niego gość. Podjechaliśmy pod mój dom. Andy został w salonie a ja wziąłem pieniądze i pojechałem na Szóstą Aleję.

Gdy dotarłem na umówione miejsce, wziąłem pieniądze i wysiadłem z samochodu. Gdy tylko zamknąłem drzwi, ktoś pociągnął mnie za ramię. Odwróciłem się i zobaczyłem trzech typów w kominiarkach.
-To hajs dla Jokera, tak? A ty jesteś tym Alvaro tej małej panienki?
-Ha. Wasz szef tak się mnie boi, że aż trzech was musiał wysłać?- zaśmiałem się. Nie miałem pojęcia kim jest "Joker". Kojarzył mi się tylko z filmem o Batmanie.
-Dawaj forsę i kluczyki- warknął jeden z nich.
-Najpierw chcę zobaczyć Annabeth.
Zaczęli się śmiać. No faktycznie zabawne.
-Dobra, pieniądze narazie zatrzymaj kochasiu. Ale kluczyki dla nas. Chyba nie chcesz iść na piechotę?
Rzuciłem mu kluczyki od auta Andy'ego. Drugi typ przeszukał mnie i zawiązał mi na oczach czarną przepaskę.
-To żebyś nie podglądał- mruknął i poprowadził mnie do samochodu.

Nie wiem jak długo jechaliśmy. Gdy byliśmy na miejscu, odwiązali mi oczy. Wysiadłem. Byliśmy na jakiejś wielkiej posiadłości. Przede mną stała willa, wyglądała jak pałac. Nie poznawałem tego miejsca. Na co tak bogatej osobie marne trzydzieści milionów?
-Idziemy tędy- jeden z mięśniaków pchnął mnie. Nie kierował się do głównego wejścia.

Zaprowadzili mnie do wejścia wyglądającego jak drzwi od piwnicy. Otworzyli je.
-Wchodź. Tylko bez żadnych gierek.

Trafiłem do wąskiego, ciemnego korytarza. Było tu jak w lochach. Nagle na ziemi zauważyłem ciemnoczerwony ślad. Jakby krew. Ślad ciągnął się przez całą długość korytarza, od samego wejścia. Kilka metrów dalej ujrzałem na ziemi niewyraźny kształt. Jeden z gości zaczął się śmiać. Gdy podszedłem bliżej dostrzegłem, że to zwłoki.

*********

Kochani!
Pamiętacie jak zachwycałam się 2 tysiącami, 10 tysiącami wyświetleń? To był dla mnie szczyt marzeń! Uwierzcie.

W momencie kiedy to piszę jest ich 180 tysięcy.

Wprost proporcjonalnie do kwadratu liczby wyświetleń i komentarzy wzrasta poziom (ach, wychodzi ze mnie inf-mat-fiz ^^) mojej motywacji i uwielbienia dla Was. Poważnie. Nawet sobie nie wyobrażacie jak jestem szczęśliwa czytając Wasze komentarze (uwierzcie, czytam każdy z nich, co do jednego!) i widząc tyyyylee wyświetleń.

KOCHAM WAS NAJMOCNIEJ!!!!!!

Muszę przyznać, że przez pierwsze kilka rozdziałów nie wierzyłam, że ukończę to "dzieło". Z reguły jak zaczynałam takie przedsięwzięcie to po chwili się poddawałam.

Ale tym razem mi nie pozwoliliście.

Jestem Wam tak bardzo wdzięczna!!!!

Obiecuję, że postaram się szybciej wstawiać rozdziały (mówiłam już, że czytam wszystkie komentarze :D).

XOXO Karolssa

Zostałam porwanaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz