Clementine śniły się dziwne rzeczy. Ona jako 8-latka, ubrana w jasnoszarą, letnią sukienkę na ramiączka, bez związanych loków, w czapce od ojca z fioletową literą D na środku. Na zewnątrz panowała cisza, przerażająca, grobowa cisza. Dziewczynka siedziała w domku na drzewie, podczas gdy w okolicy nie było słychać nikogo ani niczego, a tylko strzały i krzyki co jakiś czas.
Przy sobie miała jedynie trochę jedzenia i butelkę wody. Była zdezorientowana i wystraszona, nie wiedziała co się dzieje, ani czemu jest sama w domku na drzewie zamiast w domu.
Nagle, usłyszała coś. Zerknęła na krótkofalówkę, która leżała obok niej. Słyszała jedynie, że ktoś najwyraźniej buszuję w jej domu, pamiętając, że druga krótkofalówka jest w kuchni w domu dziewczynki. Gdy usłyszała głos mężczyzny, sięgnęła po radio.
Clementine: Tatuś...?
Lee: Halo?
W głosie mężczyzny, Clementine rozpoznała Lee, swojego ojca chrzestnego. We śnie jednak jej 8-letnia postać nie znała go i była przerażona na myśl, że może być w jej domu.
Clementine: Musisz być cicho.
Lee: Kim jesteś?
Clementine: Ja jestem Clementine, a to mój dom.
Lee: Hej, Clementine. Jestem Lee.
Clementine: Nie jesteś moim tatom.
Lee: Nie. Nie jestem. Gdzie są twoi rodzice?
Clementine: Pojechali na wycieczkę, a ja zostałam z Sandrą. Są w Savannah, chyba. Tam gdzie są łodzie.
Lee: Em... ile masz lat?
Clementine: 8.
Lee: Jesteś tu sama?
Clementine: Tak, nie wiem gdzie się wszyscy podziali. A ty ile masz lat?
Lee: Em... 37.
Clementine: Ok.
Lee: Jesteś bezpieczna? Gdzie jesteś?
Clementine: Jestem na zewnątrz, w domku na drzewie. Tutaj nie wejdą.
Lee: Bardzo sprytnie.
Clementine: Widzisz mnie? Ja cię widzę przez szybę w oknie.
Dziewczynka pomachała Lee. Ten uśmiechnął się i zrobił to samo. Clem dostrzegła przez okno zbliżającą się do Lee szarą, nietypowo idącą sylwetkę. Przez krótkofalówkę była w stanie usłyszeć przeraźliwe charczenie tajemniczej postaci.
Clementine: AAA!!!
Nagle, Clementine obudziła się oblana zimnym potem. Oddychało jej się ciężko, ale wtedy zdołała uspokoić oddech. Rozejrzała się po domku na drzewie i wyjrzała przez szparę między deskami.
Clementine: Okej, okej, to był tylko sen... tylko sen. Ufff... nigdy więcej filmów o zombie.
Dziewczyna zdołała się uspokoić, próbując znów cieszyć się spokojem i rozgwieżdżonym niebem. Nie trwało to długo, gdy usłyszała wołanie. Ktoś wołał jej imię. Wtedy Clem wychyliła się przez wejście do domku, widząc na dole czyjąś sylwetkę.
Clementine: Louis?
Louis: To ja, Clem!
Chłopak pomachał zdziwionej nastolatce, która powoli zeszła na dół.
CZYTASZ
Dwa światy (The Walking Dead Clouis Nowoczesne AU Fanfiction)
FanfictionClementine nigdy niczego nie brakowało. Miała dobry dom, zdrowych i kochających rodziców, wiernych przyjaciół, a w szkole była lubiana przez nauczycieli, i zawsze robiła wszystko, by sobie jakoś poradzić. Odetchnęła z ulgą, gdy po liceum dostała si...