Rozdział 4

305 27 33
                                    

Clementine śniły się dziwne rzeczy. Ona jako 8-latka, ubrana w jasnoszarą, letnią sukienkę na ramiączka, bez związanych loków, w czapce od ojca z fioletową literą D na środku. Na zewnątrz panowała cisza, przerażająca, grobowa cisza. Dziewczynka siedziała w domku na drzewie, podczas gdy w okolicy nie było słychać nikogo ani niczego, a tylko strzały i krzyki co jakiś czas.

Przy sobie miała jedynie trochę jedzenia i butelkę wody. Była zdezorientowana i wystraszona, nie wiedziała co się dzieje, ani czemu jest sama w domku na drzewie zamiast w domu.

Nagle, usłyszała coś. Zerknęła na krótkofalówkę, która leżała obok niej. Słyszała jedynie, że ktoś najwyraźniej buszuję w jej domu, pamiętając, że druga krótkofalówka jest w kuchni w domu dziewczynki. Gdy usłyszała głos mężczyzny, sięgnęła po radio.

Clementine: Tatuś...?

Lee: Halo?

W głosie mężczyzny, Clementine rozpoznała Lee, swojego ojca chrzestnego. We śnie jednak jej 8-letnia postać nie znała go i była przerażona na myśl, że może być w jej domu.

Clementine: Musisz być cicho.

Lee: Kim jesteś?

Clementine: Ja jestem Clementine, a to mój dom.

Lee: Hej, Clementine. Jestem Lee.

Clementine: Nie jesteś moim tatom.

Lee: Nie. Nie jestem. Gdzie są twoi rodzice?

Clementine: Pojechali na wycieczkę, a ja zostałam z Sandrą. Są w Savannah, chyba. Tam gdzie są łodzie.

Lee: Em... ile masz lat?

Clementine: 8.

Lee: Jesteś tu sama?

Clementine: Tak, nie wiem gdzie się wszyscy podziali. A ty ile masz lat?

Lee: Em... 37.

Clementine: Ok.

Lee: Jesteś bezpieczna? Gdzie jesteś?

Clementine: Jestem na zewnątrz, w domku na drzewie. Tutaj nie wejdą.

Lee: Bardzo sprytnie.

Clementine: Widzisz mnie? Ja cię widzę przez szybę w oknie.

Dziewczynka pomachała Lee. Ten uśmiechnął się i zrobił to samo. Clem dostrzegła przez okno zbliżającą się do Lee szarą, nietypowo idącą sylwetkę. Przez krótkofalówkę była w stanie usłyszeć przeraźliwe charczenie tajemniczej postaci.

Clementine: AAA!!!

Nagle, Clementine obudziła się oblana zimnym potem. Oddychało jej się ciężko, ale wtedy zdołała uspokoić oddech. Rozejrzała się po domku na drzewie i wyjrzała przez szparę między deskami.

Clementine: Okej, okej, to był tylko sen... tylko sen. Ufff... nigdy więcej filmów o zombie.

Dziewczyna zdołała się uspokoić, próbując znów cieszyć się spokojem i rozgwieżdżonym niebem. Nie trwało to długo, gdy usłyszała wołanie. Ktoś wołał jej imię. Wtedy Clem wychyliła się przez wejście do domku, widząc na dole czyjąś sylwetkę.

Clementine: Louis?

Louis: To ja, Clem!

Chłopak pomachał zdziwionej nastolatce, która powoli zeszła na dół.

Dwa światy (The Walking Dead Clouis Nowoczesne AU Fanfiction)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz